Króli Luis bardzo bał się niedźwiedzia Łapy. Zresztą wszyscy w lesie się go obawiali. Łapa był wielki, silny i nie przepadał za innymi zwierzętami. Zwłaszcza, kiedy był w złym humorze, zwierzęta w lesie chodziły na palcach i starały się trzymać od Łapy jak najdalej.
Pewnego razu Króliczek Luis bardzo się spieszył. Szedł na spotkanie ze swoim krewnym króliczkiem Kicusiem i żeby zdążyć na czas musiał przejść w pobliżu jamy niedźwiedzia Łapy. Idąc przez las napotykał wystraszone zwierzęta, które umykały w przeciwnym kierunku.
– Nie idź w tamtą stronę! – ostrzegały go wszystkie. – Zawracaj! Tam się stało coś strasznego!
Króliczek Luis bardzo się wystraszył. Jednak nie chciał też zawieść swojego kuzyna, wobec czego szedł dalej. Wkrótce do jego uszu doleciały straszliwe dźwięki. Coś łomotało i dudniło, warczało i skomlało, ryczało i kwiliło na przemian. Luis skradał się najciszej jak potrafił. Na każdym kroku uważał, aby nie złamać leżącego patyczka, aby nie ułamać wystającej gałązki, czy nawet nie zaszeleścić zwiędłym listkiem. Z gęstwiny, przez którą musiał się przedostać dolatywały coraz głośniejsze hałasy. Ktoś lub coś obijało się o drzewa, łamało krzaki i przedzierało się przez gęste zarośla. Przy okazji wydawało z siebie przeokropne dźwięki.
Króliczek Luis bał się coraz bardziej. Jego maleńkie serduszko łomotało mu w piersi i chciało z niej wyskoczyć. Jednak nie zamierzał zrezygnować. Nadal odważnie przedzierał się na przód.
W pewnym momencie Luis przystanął na chwilę i przywarł grzbietem do pnia starego dębu. Hałasy były tuż-tuż. Bał się, jednak ciekawość była silniejsza od strachu. Wystawił swój szary łebek zza drzewa i wyjrzał znad krzaka jałowca. To co zobaczył z jednej strony go uspokoiło, a z drugiej jeszcze bardziej wystraszyło. To co robiło te wszystkie hałasy okazało się być niczym innym jak starym niedźwiedziem Łapą. To on tarzał się w krzakach, obijał od drzewa do drzewa i ryczał na całe gardło. Króliczek trochę się uspokoił, gdyż teraz nieznane niebezpieczeństwo przestało być nieznane. Wiedział już kto za tym wszystkim stoi. Z drugiej jednak strony nigdy jeszcze nie widział Łapy w tak podłym nastroju. „Ciekawe co go tak rozjuszyło?” – zastanawiał się króliczek. – „Boję się go nawet kiedy jest w dobrym nastroju, ale kiedy jest taki wkurzony, wygląda przerażająco!” – stwierdził po chwili namysłu.
Króliczek Luis bał się wyjść z za drzewa i ruszyć w dalszą drogę. Chciał zaczekać, aż niedźwiedź się oddali. Tymczasem Łapa przewrócił się pod sąsiednim drzewem niczym pijany, zaryczał przeraźliwie, a potem zaczął żałośnie jęczeć.
Luis po raz kolejny przezwyciężył strach i z podkulonymi uszami wychylił głowę zza drzewa. Spojrzał na leżące nieopodal cielsko wielkiego miśka i… nagle dostrzegł, że z jego prawej łapy wystaje ogromny cierń.
„To dlatego Łapa ryczał tak głośno i rzucał się na wszystkie strony” – pomyślał króliczek. – „Ten cierń musiał mu sprawiać ogromny ból!”
O króliczku LuisieI znów Luis bardzo się bał, ale mimo to postanowił działać. Na drżących ze strachu łapkach wyszedł zza starego dębu i zdecydowanie ruszył w kierunku niedźwiedzia. Podszedł do jego łapy. Chwycił pewnie długi kolec i zaparłszy się łapkami pociągnął z całych sił. Cierń wyszedł, a króliczek wraz z nim poturlał się aż pod stary dąb.
Niedźwiedź poczuł nagłą ulgę. Dopiero teraz spostrzegł Luisa i zrozumiał, że to jemu zawdzięcza pomoc. Szybo zerwał się na nogi i podszedł do króliczka.
– Dziękuję Luisie! – powiedział. – Wiem, że dotychczas nie byłem dla ciebie zbyt miły… Zresztą dla nikogo nie byłem zbyt miły. – dodał po chwili. – Ale chciałbym to naprawić. Czy chciałbyś zostać moim przyjacielem? – zapytał podając króliczkowi łapę, aby pomóc mu wstać.
– Pewnie, że chcę! – króliczek Luis uśmiechnął się do niedźwiedzia Łapy najszerzej jak potrafił. – Zawsze o tym marzyłem! – dodał.
I od tej pory Luis i Łapa stali się prawdziwymi przyjaciółmi.
Źródło: https://dobrytata.waw.pl/o-kroliczku-luisie-niedzwiedziu-lapie.html
Rzecz działa się za czasów księcia krakowskiego Leszka Białego. Wraz z żoną, księżniczką ruską Grzymisławą, zamieszkiwali na Wawelu. Pewnego czerwcowego dnia urodził im się synek, który...
Dzisiaj, kiedy siedziałem na trawniku, poczułem straszne swędzenie, tuż pod ogonem. Przestraszyłem się, że psie sprawy nie do końca się udały. Czasem tak bywa. Nie będę tego tłumaczył,...
Płatek Tęczy był dziwnym motylem, bo chciał latać jak ptaki. Podziwiał je, szybujące wysoko pod chmurami na szeroko rozpostartych skrzydłach. Zazdrościł im, gdy przemykały z taką szybkością,...
Nowy, ładny dom cieszył Filipa. Nareszcie miał swój pokój – ładne meble i ustawione tylko jego książki i zabawki. No i łóżko – jak prawdziwy wóz strażacki ze światłami, kołami...
Dzisiaj, gdy tylko Pani otworzyła drzwi, jak zwykle pobiegłem, żeby się z nią przywitać. Naprawdę, nie ma piękniejszej chwili od tej, gdy wraca do domu. Zaraz potem, Pani bierze smycz i...