W jeden z lipcowych dni wybraliśmy się z rodziną na wycieczkę w Beskidy. Chcąc ominąć tłoczne popularne miejscowości, postanowiliśmy wybrać się do Jaworza, a stamtąd wejść żółtym szlakiem na Błatnią (917 m).
Żółty szlak rozpoczyna się w centrum Jaworza, przy skrzyżowaniu ulic Zdrojowej i Wapienickiej. Z mapy wynikało, że aż ćwierć drogi prowadzi ulicą, dlatego zdecydowaliśmy się podjechać samochodem na skraj lasu, aby zaoszczędzić sił w gorący dzień. Przy końcu ulicy Wąwóz, obok potoku Szeroki, znajduje się oznaczony parking, gdzie można zostawić pojazd. Nie ma tam żadnych sklepów, więc w niezbędne do wyprawy rzeczy zaopatrzylismy się wcześniej. Na szczyt wchodziliśmy 1,5 godziny, nie spiesząc się i nie spinając. Droga była urozmaicona: od stromych podejść, przez polany, po kamienie. Czasem było ciężko, bo nie jesteśmy wytrawnymi górskimi piechurami (wielki podziw dla rowerzystów, których spotykalismy na trasie). Ale cel, jakim był ciepły posiłek i herbata w schronisku na Błatniej, dawał sił. :).
W schronisku zastaliśmy niewielu wędrowców, ale nam odpowiadała kameralna atmosfera. Pewnie w weekendy jest znacznie więcej gości, ponieważ na szczyt prowadzi wiele szlaków z bliższej i dalszej okolicy. Samo schronisko standardowe, dlatego ucieszyły mnie szczegóły, na które zwróciłam uwagę. Obok okienka kasowego mieszka świnka morska, która wzbudza zachwyt nie tylko dzieci :). Mój zachwyt natomiast wzbudziły regały z przeróżnymi książkami: dla dzieci i dla dorosłych; współczesne i prl-owskie; Musierowicz i Rowling - żałowałam, że nie mogę spędzić tam całego dnia :).
Z Błatniej wracaliśmy tym samym szlakiem, a czas schodzenia był podobny co wejścia - niecałe 1,5 godziny.
Warto odwiedzić stronę schroniska www.blatnia.pl, na której znajdują się wszystkie praktyczne informacje.
Pozdrawiam,
Magdalena Janta z Rudy Śląskiej