Warszawa

Dress code dla dzieci. Czy w ogóle istnieje?

Dress code dla dzieci. Czy w ogóle istnieje?

Czy założenie butów ze świecącą, błyskającą na różowo podeszwą na pogrzeb, jest dopuszczalne w przypadku dzieci? Jak podejść do kwestii stylizowania maluchów, by nie zrobić im krzywdy? Dlaczego warto stawiać na kolory? O tych i wielu innych problemach, związanych w ubieraniem najmłodszych, rozmawiamy z Panią Alisą Wysocką, stylistką oraz kreatorką wizerunku z CodeDress.

 

Czy dress code dla dzieci istnieje, czy nie? Ile prawdy jest w stwierdzeniu, że reguły dress code są kierowane wyłącznie do dorosłych i nie obejmują dzieci?


Alisa Wysocka: Ja, jako specjalista ds. wizerunku, pod pojęciem dress code rozumiem zbiór zasad, panujących w danej społeczności. Mylone jest ono z zbiorem zasad obowiązujących w środowisku biznesowym a znajdziemy go przecież także w innych grupach (np. raperów). Podobnie jest z dziećmi, które również obowiązują pewne zasady. Źródłem zjawiska były mundurki, które obowiązywały w szkołach. Pomimo, iż teraz nie panuje powszechny obowiązek noszenia mundurków, to szkoła jest jednym z miejsc, gdzie naciski na odpowiedni sposób ubierania się jest wyjątkowo duży.


Przytoczona sytuacja (buty ze świecącą podeszwą na pogrzebie) nie jest najlepszym odzwierciadleniem wychowania rodziców – a przecież wiadomo, wygląd dziecka (zwłaszcza małego) zależy w głównej mierze od rodziców i tego, jakie zasady mu wpajają. Jeżeli w rodzicach nie ma wyczucia w tym zakresie, to trudno go oczekiwać od dzieci. Na pogrzebach, weselach, komuniach czy innych uroczystościach, które temu sprzyjają, warto dostosować się do utartych norm. Apel do rodziców w tym miejscu – bieżcie poprawkę na to, na jaką okoliczność dziecko się udaje i uczcie je od najmłodszych lat, co wypada a co nie. Analogicznie do tego, dlaczego zachowujemy się przy stole tak a nie inaczej – ponieważ wymaga tego od nas savoir-vivre. On także jest zbiorem zasad i swoistym dress codem całego wizerunku. Moim zdaniem jest to bardzo istotny temat, warty chwili refleksji.


A jak w kontrze do tego ma się stylizowanie dzieci. Wiele osób myli to, że dziecko jest dobrze ubrane z tym, że jest modowo ubrane albo, że jest nawet przestylizowane? Większość z nas nie spotyka się z wielką modą na co dzień. Jak odnaleźć złoty środek?


Musimy mieć świadomość tego, w którym momencie ubieramy dziecko a kiedy przestylizujemy je czy wręcz przebieramy. W sytuacji, gdy patrzymy na dziecko i mamy poczucie, że jest fajnie ubrane (bo ma np. rurki z przetarciem na kolanie i jest do tego ubrany adekwatnie do okoliczności), to ja jestem na tak. Ubieranie dziecka modnie jest OK. Modą możemy wyrażać siebie, manifestować kulturę ale pod warunkiem, że mamy wyczucie w tym zakresie. Kluczowe jest tutaj zastanowienie się, co wypada w danej sytuacji a czego nie wypada.
Jeżeli idziemy na pogrzeb (przykład ten jest najłatwiejszy do wytłumaczenia problemu) to kulturalny i dobrze wychowany człowiek będzie wiedział, że jaskrawe buty nie będą dobrą wizytówką. Podobnie jest na co dzień. Jeżeli idziemy do teatru (miejsca, które w naszej kulturze także wymaga stosownego stroju), na podobnych zasadach ubieramy siebie jak i dzieci – długi rękaw i długie spodnie. Oczywiście smaczek mody można z powodzeniem przemycić, byle nie wywołać efektu przebrania. Tak jak sami nie przebieramy się na co dzień ale ubieramy, podobnie postępujmy z naszymi dziećmi.


Które okazje wymagają od nas szczególnej uwagi przy dobieraniu stroju? Pogrzeby czy wizyty w operze i teatrze są oczywistością. Co jeszcze? Czy granicę stanowią tylko okoliczności w których się znajdziemy czy też może wiek dziecka?


Dziecko w wieku szkolnym, znacznie mocniej decyduje o tym, w co będzie się ubierać. Tutaj rodzice powinni powoli przechodzić do roli osoby nakierowującej, która będzie czuwać nad zachowaniem ogólnie przyjętych zasad (w danym środowisku czy miejscu). Ale pamiętajmy o tym, że wszystko się zaczyna od wcześniejszego wieku. Problem pojawia się wtedy, gdy rodzice także nie mają wyczucia bądź nie zwracają uwagi na to, czy dopasują się strojem do otoczenia. Kultura osobista nie jest domeną wyższych sfer a jej zasady obowiązują nas wszystkich, niezależnie od statusu, wieku czy płci. Tak jak wymagamy kulturalnego zachowania, podobnie powinniśmy traktować sposób ubierania się. Kluczem jest tutaj dostosowanie stroju do odpowiedniej okoliczności a nawet pory roku (w dress code także obowiązują pory roku).


Wracając do meritum pytania. Przede wszystkim miejsca, gdzie mamy do czynienia z sytuacjami urzędowymi (np. Stanu Cywilnego), szkoły, instytucje kulturalne, szkoły czy kościoły wymagają od nas przestrzegania savoir-vivre, zarówno w zachowaniu jak i wyglądzie. W przypadku uroczystości rodzinnych, także warto zachować szczególną uważność. Jeżeli mamy w planach spotkanie z krewnymi, którzy są bardziej dystyngowani i raczej nie ubierają się na sportowo, to warto wykazać się kulturą i podczas wizyty, dopasować swój strój do miejsca i spotykanych w nim ludzi.


A jak wygląda kwestia kolorów? Dorośli mają ściśle określone zasady (zwłaszcza w dress code biznesowym). Czy w przypadku dzieci także powinniśmy zwraca na to uwagę? Co z czernią?


Ja osobiście nie jestem zwolenniczką czarnych ubrań. Nawet w przypadku dorosłych, w stylizacjach biznesowych, powinny być stosowane wyłącznie po godzinie 18:00. U dzieci w ogóle lepiej aby nie występowały. W sytuacjach wymagających stonowanych barw, dobrym odpowiednikiem czerni jest ciemny granat. W przypadku pogrzebów, można zainwestować w płaszczyk w kolorze ciemno granatowym czy ciemnoszarym, który nada stylizacji wystarczającego wykończenia a nie będzie tak przytłaczający. Umówmy się, na dzieci źle wpływają ciemne kolory, w szczególności czarny. W ogóle na ludzi źle wpływają, a dzieci w tym zakresie są szczególnie podatne. Na co dzień, najlepiej ubierać je kolorowo. Dlaczego? Ponieważ rozwija to ich zmysł wzroku i kreatywność, dodaje energii. Co do kolorów, to jestem przystępna ale czerń radzę zastąpić stonowanymi odcieniami szarości bądź granatu.


A czy przy wspomnianym pogrzebie, ubranie dziecka w stonowane kolory, które znajdziemy w szafie i dodanie czarnego elementu w postaci wstążki we włosach będzie wystarczająco eleganckie i podkreślające żałobę?


Małe elementy jak najbardziej. Wstążka czy gumka do włosów będzie dobrym wyborem (pamiętając jednocześnie, że w dalszym ciągu, świecące buty i jaskrawe kolory pozostałych części garderoby będą faux pas).


Od kiedy uczyć dziecko dobrego smaku?


Od urodzenia. Nie każdy rodzic czuje modę ale funkcjonując w społeczeństwie, pewne normy przyswajamy automatycznie. Poczucie przynależności do danej społeczności i zgadzanie się na normy w niej panujące, wymaga od nas pewnego dostosowania. Jeżeli rodzice będą przestrzegać pewnych zasad, to dziecko, przez obserwację, wypracuje sobie tę dyscyplinę samodzielnie.


A co ze skrajnym modelem wychowania, które od dnia narodzin, wtłacza dziecko w wygórowane normy, wyrabiając potrzebę bądź nawet przymus znajomości marek i fasonów. Czy to nie jest obarczanie dzieci kwestiami, które nie powinny (nie muszą) ich jeszcze dotyczyć? Świadoma rywalizacja na ubrania u dzieci w wieku szkolnym jest już niestety standardem. Jak podejść do tego przy małych dzieciach, kiedy możemy jeszcze wypracować w nich poczucie wartości, nie związane z metką na ubraniu? Być może bowiem okaże się, że nie będzie ich stać na logotypy? Co wtedy?


Logotypy to domena naszych czasów. Dobra luksusowe straciły na luksusie. Marki odzieżowe, chcąc zwiększyć swoje dochody, zaczęły się promować logotypami, przekształcając klientów w żywą reklamę. Logotypem można budować swój status społeczny – im droższe ubrania, tym jest on wyższy (w ten sposób jest on rozumiany w naszych realiach). Dlatego wszystkie marki zaczęły ulegać temu trendowi. Rodzice, ubierając dziecko w logotypy, chcą zazwyczaj potwierdzić swój status. Ja jestem przeciwna tego typu rozwiązaniom, ponieważ nie jesteśmy banerami reklamowymi – nasze dzieci także nie! Chęć przynależności do określonej grupy społecznej czy próba zbudowania własnego ego, na podstawie wyglądu dzieci, bywa tutaj decydująca. Moim zdaniem, szkoły powinny zabraniać nadmiernego epatowania logotypami. Z tego, co mi wiadomo, to niektóre tak robią. Pomimo, iż nie ma mundurków, wymagają strojów o stonowanej kolorystyce i w miarę możliwości ujednoliconych.


A jak się ma dress code w stosunku do przedszkolaków? Rodzice czerpią przyjemność z tego, że ubiorą dziecko w strój, który im samym się podoba. Jak znaleźć złoty środek pomiędzy wygodą a stylem? Będąc na targach Silesia Kids Bazaar vol.4, nie dało się nie zauważyć, że tkaniny dresowe królują. Założenie spódnicy i cienkich rajstop w dniu, kiedy dzieci mają zaplanowane wyjście na plac zabaw nie będzie ani z korzyścią dla wygody dziecka ani trwałości ubrań.


Znów pojawia się problem dostosowania do okoliczności. W kwestii wszechobecnego dresu mogę powiedzieć tyle, iż natłok dzianiny wynika z poszukiwania ekonomicznych rozwiązań u producentów oraz nadmiernej reklamy, która ugruntowała w klientach przeświadczenie, że dres jest modny. To bardzo długi proces. Podobnie z trendem, by matka i córka bądź ojciec i syn byli ubrani w identyczne stroje. O ile wybierzemy model, który będzie dobrze wyglądał zarówno na dziecku jak i dorosłym to OK. W momencie, gdy nacisk na modny wygląd towarzyszy dziecku w codziennym ubieraniu się do przedszkola, też pojawia się problem. Dziecko powinno mieć czas i możliwości, by bawić się swobodnie. Te dresiki będą więc dobrym rozwiązaniem, pod warunkiem że są zadbane i schludne – w przeciwnym wypadku przypominają piżamę. W sytuacji przytoczonych wyżej wyjść i okoliczności, warto przyuczyć dziecko, że powinno lepiej tzn. bardziej stosownie się ubrać.


Na koniec jedno pytanie, pośrednio powiązane z tematem a odnoszące się do nadmiernej seksualizacji dzieci ubiorem. Mam na myśli stroje, które niewiele zasłaniają i mają krój charakterystyczny dla kobiecej figury (w przypadku dziewczynek). Widoczne jest to także na reklamach, kiedy dzieci są zbyt wcześnie wtłoczone w ramy, które nie powinny ich dotyczyć. Jak zachować w takim wypadku czujność?


Rodzice mają tutaj kluczowe znaczenie. Wpajanie dziecku od podstaw, czyli od pierwszych lat życia pewnych zasad, ma szanse zaowocować w przyszłości. Warto rozmawiać i tłumaczyć, dlaczego taka sukienka nie jest odpowiednia dla córki i rzeczowo argumentować swoje racje. Kiedy pojawia się hasło „nie bo nie!” dziecko założy ubranie na przekór, ponieważ zakazany owoc najlepiej smakuje. W przypadku młodszych dzieci musimy trzymać pieczę nad ich wyglądem samodzielnie a ze starszymi rozmawiać i tłumaczyć. Małe dziecko, ubierane w nadmiernie wyzywający sposób, być może nie zauważy tego w danej chwili ale w przyszłości będzie się borykać z problemami ze swoją seksualnością. Czym skorupka za młodu nasiąknie…i tak dalej. Starszaki doskonale wyczują, kiedy rodzic kłamie bądź próbuje im coś wmówić, nie używając rzeczowych argumentów a w którym momencie mówi prawdę, przekazując rzetelną informację.

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć