Warszawa

"Poprzez dzieci chcemy docierać z ważnym przekazem do rodziców"

"Poprzez dzieci chcemy docierać z ważnym przekazem do rodziców"

Rozmowa z Jarosławem Władczykiem, instruktorem Szkoły Pływania Fregata Swimming.

 

W czasie sierpnia dzieci mogły uczestniczyć w programie “Mały ratownik”, który poświęcony był zagadnieniom bezpieczeństwa nad wodą. Sama idea to według mnie strzał w dziesiątkę! To bowiem temat niezwykle ważny, więc wczesna edukacja z pewnością wyjdzie maluchom tylko na dobre. Skąd wziął się pomysł?


J.W: Z obserwacji, przede wszystkim z życiowego doświadczenia. I wypowiadam te słowa nie tylko jako instruktor pływania, ale przede wszystkim jak rodzic, osoba która lubi odpoczywać nad wodą. Sytuacja powtarza się co roku. Nadchodzi czerwiec i słyszymy ...w ten weekend utonęło tyle i tyle osób, policja poszukuje trójki dzieci które bawiły się nad rzeczką, itd. Ostrzegamy, informujemy i tak dochodzi do tragedii. My też jesteśmy ratownikami, wielu z nas pracuje w czasie wakacji na różnych polskich i zagranicznych kąpieliskach. Obserwujemy pewne wydarzenie. I czasem aż trudno uwierzyć, że człowiek nie żyje. A wystarczyło, żeby dana osoba wiedziała, że nie jemy przed wejściem do wody, że nie wbiegamy rozgrzani do zimnej wody, że przenigdy nie pływamy przy falochronach. Proste zasady, które warto znać.


Nie da się ukryć, że podawane w mediach informacje o utonięciach każdorazowo mrożą krew w żyłach, tym bardziej jeśli dotyczą one dzieci. Tak jak w przypadku dorosłych często jako przyczynę podaję się alkohol czy brawurę, tak w przypadku dzieci najczęściej mówi się o nieodpowiedzialności rodziców. Czy zgadza się Pan z tą opinią?

 

J.W: Prosty przykład. Przez ostatnie lata z rodziną objeżdżaliśmy z dziećmi w trakcie wakacji nasze nadmorskie miejscowości. Od Świnoujścia po Kołobrzeg.  Prawie zawsze obserwowałem następującą sytuację: dziecko zostaję na plaży przy brzegu. Tapla się w wodzie. Buduje zamek z piasku. Zdaniem rodziców jest bezpieczne. Oni natomiast idą na promenadę na zakupy lub by coś zjeść. Kompletny brak odpowiedzialności, dla mnie niezrozumiały. Ojciec i matka nawet nie zakładają zdarzeń losowych, że dziecko może ktoś potrącić, uderzyć piłką, czy zwyczajnie straci przytomność lub rozboli je brzuch. A w tle słyszymy regularnie komunikaty, że zaginęła dziewczynka, chłopiec, lat 9, w niebieskich kąpielówkach, z Myszką Miki na kostiumie itp.


Temat mimo ostrzeżeń służb wodnych jednak z roku na rok powraca, dlatego tym bardziej cieszymy się, że powstał “Mały Ratownik”. Wiedzy na temat zachowania w sytuacjach niebezpiecznych bowiem nigdy za wiele, a program niejako hołduje tezie “czym skorupka za młodu…”

 

J.W: Dokładnie na tym polega idea programu. Choć przewrotnie powiem, że poprzez dzieci chcemy docierać z ważnym przekazem do rodziców. Oni przez te godziny słuchają, co opowiadamy ich pociechom. Otrzymują różne ulotki, informatory. To daje do myślenia. Dziecko potrafi ich również zaskoczyć swoja wiedzą, przez to zawstydzić. To działa na nich piorunująco.


W jakim wieku najkorzystniej przekazać dzieciom wiedzę na temat czyhających na nie niebezpieczeństw i sposobach na ich uniknięcie?

J.W:
Z dzieckiem na te tematy trzeba rozmawiać, jak tylko jest w stanie zrozumieć dane zagrożenie. Tak jak w przypadku, gdy mu mówimy, że nie rozmawiamy z obcymi, nie wbiegamy na ulicę itd. Oczywiście trzeba poziom dyskusji dostosować do wieku dziecka.


Dodajmy jednak, że program nie ma być przestrogą, ale cenną lekcją, która pozwoli im uniknąć zagrożeń lub pokaże jak reagować kiedy dzieje się coś złego…

 

J.W: Często w trakcie rozmów z rodzicami spotykamy się z opinią, że nauka pływania to pływanie od brzegu do brzegu. Trener stojący przy basenie i poganiający dzieci. Nie, dziś to szkolenie ma całkiem inny wymiar. W przypadku najmłodszych dzieci to nauką poprzez zabawę, ale przede wszystkim uczenie zasad bezpiecznego zachowania się w wodzie. Stąd oswajamy w pierwszej kolejności dzieci z chlapiącą w oczy wodą. Zachęcamy, by zanurzały twarz do wody. Uwrażliwiamy, by nie wpadały w panikę, odwróciły się na plecy by chwilę odpocząć. Odszukały przedmiot, którego mogły by się złapać, by zawsze kierowały się w stronę brzegu, łódki, rodzica. Zwłaszcza, gdy wpadną do zimnej, mętnej wody jeziora.


Choć wydaje się, że my dorośli wiemy coraz więcej, to przerażające statystyki utonięć pokazują jednak, że nadal nasza wiedza na temat rozsądnej kąpieli pozostawia wiele do życzenia, prawda?

 

J.W: Jak w wielu tego typu sytuacjach uważamy, że problem nas nie dotyczy. Odwołam się teraz do Pani wcześniejszego pytania. Igramy z losem pijąc alkohol nad wodą, czy podejmujemy ryzykowne zachowania. Proszę popatrzeć co wyrabiają chłopcy skacząc z pomostu w obecności dziewczyn. Przeceniamy swoje możliwości. Bardzo często zdarza się, że starsza osoba żwawym tempem wypływa na środek stawu i nie ma siły powrócić na brzeg. Dopada ją zmęczenie, zimna woda ścina mięśnie. Nogi, ręce odmawiają posłuszeństwa. Tonie właściwie po cichu, bo już nie ma siły nawet krzyczeć. Zbytnio ufamy też ratownikom. Oni nie są w stanie od razy wypatrzeć tonącą osobę. Dobrym przykładem są tegoroczne wakacje. Przy tak dużej liczbie kąpiących się osób, ratownik nie jest w stanie, albo na czas, ocenić czy dana osoba tylko się bawi unosząc na falach czy już zachłysnęła się wodą i bezwładnie dryfuje.

Dzieci często boją się ognia, jednak w odniesieniu do wody nie mają aż tak wielkiego strachu, a to przecież równie niebezpieczny i nieprzewidywalny żywioł. Jak w przyjazny i delikatny sposób powiedzieć im o zagrożeniu jednocześnie nie strasząc ewentualnymi konsekwencjami spowodowanymi niewłaściwym zachowaniem podczas kąpieli w jeziorze czy morzu?

 

J.W: Tłumaczmy, że nie wchodzimy daleko do wody, że fala może przewrócić. Warto obejrzeć z dzieckiem wieżyczkę ratowniczą, spytać ratownika o kolory flag, jakie wywiesza. Poznać kolory boi. Dla dziecka to atrakcja, przygoda, a usłyszane wtedy komunikaty łatwo zapamiętuje.


Program “Mały Ratownik” powstał 5 lat temu. Czy jego formuła ewoluowała?

 

J.W: Zasadniczo nie. Zawsze jest to spotkanie w sali konferencyjnej, a potem zajęcia w wodzie. Może zmieniają się ich proporcje czasowe. Stawiamy oczywiście na bezpośredni kontakt z dziećmi, by także poprzez zabawę opowiadać im o rzeczach ważnych. Ćwiczenia w basenie zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem.

 

Zajęcia praktyczne poprzedza część teoretyczna, czyli wykład i pokaz slajdów. Czy dzieci chętnie zabierają głos w dyskusji i dzielą się swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami i wiedzą z innymi uczestnikami kursu?

 

J.W:  Jak już oswoją się z prowadzącym spotkanie, to chętnie włączają się do dyskusji. Najbardziej interesują je przedmioty, które pokazuje im na przykład ratownik. Niezmiennie największą sensacją jest fantom i możliwość go dotknięcia. Czasem zdradzą coś o czym wcześniej opowiadał im tata.

 

A o co najczęściej pytały?

 

J.W: Opowiadają najczęściej swoje sytuacje życiowe, co przydarzyło im się nad wodą. Prawie każde dziecko zostało kiedyś wystraszone przez przebiegającą obok niego osobę, skaleczyło nogę o ostry kamień. Na pewno zauważają też, że inne, starsze dzieci "się wygłupiały" lub popisywały skacząc z pomostu.

 

A na czym polegały same ćwiczenia podczas zajęć?

 

J.W: Zajęcia w wodzie prowadził nasz instruktor. Ratownik zaś był tylko na lądzie. To on w zabawny sposób opowiadał o tym, co może wydarzyć się nad wodą. Pokazał jaka pomoc udzielana jest osobie, która się topiła, a dzieci ćwiczyły na fantomie.

 

Podsumowując - jak w kilku słowach opisałby Pan złote zasady bezpiecznej zabawy nad wodą?

 

J.W: Pierwsza najważniejsza, rodzic zawsze stoi przy brzegu i obserwuje dziecko. Gdy nie umie ono pływać - brodzi po kolana w wodzie. Po drugie, Do wody wchodzimy powoli, schładzając ciało. Najpierw wodą obmywamy nogi, potem ręce, dalej brzuch i ramiona. Po trzecie, obserwujmy sytuację. Po kąpiących się osobach możemy ocenić jak głęboka jest woda w danym miejscu.Sprawdźmy też dno, czy nie znajdują się tam muszle, kamienie o które przewróci się dziecka.


Dzieciaki na koniec programu otrzymały dyplomy oraz odznaki. Miejmy nadzieję, że zdobytą wiedzą nie tylko przyswoją, ale i wykorzystają w praktyce dbając o bezpieczeństwo swoje i innych. Raz jeszcze gratuluję pomysłu. Oby więcej takich edukacyjnych programów dla maluchów! Dziękuję za rozmowę.

 

J.W: Dziękuję.

 

Z Panem Jarosławem Władczykiem rozmawiała Agnieszka Damieszko-Charnock

 

Fot. Fregata Swimming

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć