Warszawa

Mamy zainspirować, pokazać, że wyobraźnia nie zna granic

Mamy zainspirować, pokazać, że wyobraźnia nie zna granic

Rozmowa z panią Agatą Migdalską i Marianną Szajkowską, prowadzącymi zajęcia „Sito Sztuki” w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

 

„Sito sztuki” przyciąga całe rzesze maluchów ciekawych poznać różne techniki malarskie. Skąd zrodził się pomysł takiej edukacji maluchów poprzez sztukę?

 

A.M: Muzeum Narodowe w Poznaniu od kilkunastu lat ma w swojej ofercie szereg zajęć edukacyjnych dla różnych grup wiekowych. “Sito sztuki” jest jednym z pierwszych zajęć cyklicznych dla dzieci. Skąd pomysł? Myślę, że pomysł na tego typu warsztaty zrodził się z naturalnej potrzeby tworzenia pod wpływem inspiracji płynących z  obrazów i rzeźb. W końcu Muzeum Narodowe to Instytucja pod względem artystycznym dość majestatyczna, czy może, żeby nie było tak górnolotnie, po prostu tradycyjna. Kojarzy się z przeszłością, wzbudza podziw czy szacunek. Jest swoistym nauczycielem lub przewodnikiem, a dzieci potrzebują autorytetu, czyli kogoś, kto zachęci, kto pokaże, kto opowie. Naszym zadaniem jest między innymi pokazanie, że ów nauczyciel - Muzeum, mimo swojej majestatyczności może być przyjazny i ciekawy. Staramy się dostosować do małego odbiorcy - “Sito sztuki” ma kojarzyć się z przesiewaniem, czy bardziej poszukiwaniem własnych pomysłów. Ma zachęcić do własnoręcznego tworzenia.

 

Kiedy wystartowały warsztaty i czy pamiętają Panie ich początki?

 

M.Sz: Początków jako takich nie pamiętam ponieważ możliwość prowadzenia warsztatów otrzymałam chyba rok lub dwa lata po powstaniu samego cyklu. Zmienili się w tym czasie prowadzący i pewnie wraz z nami (nowymi prowadzącymi) może i trochę charakter zajęć. Prowadziłam je wtedy z koleżanką - Dorotą Zys, która cztery lata temu zakończyła współpracę z muzeum. Myślę, że nasza energia i zapał stworzyły warsztaty, na których pojawiało się coraz więcej osób, także stałych bywalców. W pewnym momencie grupa liczyła aż 50 osób (samych uczestników, nie licząc rodziców!!!). To dopiero było wyzwanie! Zainteresowanie rosło z roku na rok ku naszej radości. Zajęcia odbywały się na zmianę w Ratuszu, w Muzeum Sztuk Użytkowych i naszym oddziale na Alejach Marcinkowskiego 9. Było sporo biegania, noszenia materiałów i można się było pogubić kiedy i gdzie odbywa się Sito Sztuki. W końcu stanęło na stałej miejscówce :)  i z ciut mniejszą grupą.

 

A.M: Do “Sita sztuki” dołączyłam już prawie cztery lata temu, kiedy to między innymi za sprawą Marianny forma zajęć była już ustalona: zajęcia rozpoczynają się od krótkiej wycieczki po Galerii Muzeum lub prezentacji w salce multimedialnej w celu wprowadzenia do tematu. Po wspólnym znalezieniu inspiracji i ich omówieniu w kontekście tematu warsztatów dzieci zyskują możliwość tworzenia wśród rówieśników własnych prac, niejednokrotnie wykorzystując zaskakujące, często niekonwencjonalne materiały i techniki artystyczne. Zmieniło się jedynie to, że wcześniej końcowy warsztat plastyczny odbywał się w przestrzeni ekspozycyjnej - wśród obrazów i rzeźb. Dziś zaś, głównie ze względów bezpieczeństwa korzystamy z salki warsztatowej widocznej z poziomu ulicy, zwanej  “Akwarium”.

 

W sobotnie przedpołudnie, kiedy odbywają się warsztaty hol Muzeum dosłownie pęka w szwach, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Domyślam się, że z frekwencją nigdy nie ma problemów i niezależnie od tematyki chętnych do udziału nie brakuje...

 

A.M: Tak, zgadza się. Pod względem frekwencji “Sito sztuki” cieszy się dużą popularnością. W naszych zajęciach może brać udział maksymalnie 40 dzieci, którym dodatkowo niejednokrotnie towarzyszą rodzice lub opiekunowie… Także całkiem pokaźna gromadka. Ponadto obowiązują zapisy drogą elektroniczną (e-mail) w tygodniu poprzedzającym dane zajęcia. Zdarza się, że już w połowie tygodnia lista uczestników jest prawie pełna, a w sobotę okazuje się, że czeka na nas maksymalnie zapełniona lista plus rezerwowi… Taki stan rzeczy bardzo cieszy i buduje, gdyż to oznacza, że dzieci lubią po prostu tworzyć w otoczeniu sztuki.

 

Czy są to także rodziny, które regularnie przychodzą na te zajęcia?

 

M.Sz: Z radością mogę przyznać, że i owszem. Mamy stałych bywalców, którzy wracają na nasze zajęcia przyprowadzając nawet znajomych i rodzinę. Czasem nasi stali bywalcy przychodzą z młodszym rodzeństwem, które powoli dorasta przyglądając się zajęciom, a następnie bierze udział w kolejnej edycji “Sita Sztuki”, lub w co prostszym warsztacie.

 

W takim miejscu jak Muzeum inspiracji do warsztatów zdecydowanie nie brakuje. Nie dziwi więc fakt, iż tematyka „Sita sztuki” jest bardzo zmienna, tak jak i różne są wykorzystywane materiały, często bardzo niekonwencjonalne. Jakie najbardziej zaskakujące techniki artystyczne dane było uczestnikom wypróbować podczas tych sobotnich spotkań?

 

A.M: Celem “Sita sztuki” jest własnoręczne stworzenie pracy plastycznej przez uczestnika. Najbardziej zaskakujące techniki? Hmmm… chyba majsterkowanie, jeśli oczywiście uznamy je za technikę artystyczną. Otóż, jest temat, jest dużo przeróżnych materiałów, jest sugestia jak, ale… jest to tylko sugestia. Staramy się nie narzucać rozwiązania. Dzieci pod tym względem bywają zaskakujące. Jak już wcześniej wspomniałam, naszym głównym zadaniem jest zachęcenie dzieci do pracy. Mamy zainspirować, pokazać, że wyobraźnia nie zna granic i nie lubi słowa ”nie potrafię”. Pomagają w tym niekonewncjonalne materiały, które jednocześnie są często bardzo zwyczajne: zakrętki, butelki, skrawki fakturalnych materiałów, sznurek, wszelkiej maści rolki papierowe, pocięte kawałki kolorowego papieru i delikatna bibułka. Codzienne materiały, które pod wpływem muzealnego wprowadzenia do tematu przekształcają się w prawdziwe dzieła sztuki. Nawet jeśli dzieciom zasugerujemy jakiś sposób, pokażemy jak coś wykonać, to często jesteśmy zaskakiwane przez ich wyobraźnię i pomysły. Dzieci chcą się wykazać, wybić - modyfikują na bieżąco nasze koncepcje, niejednokrotnie uświadamiając nam, że ich pomysły bywają nawet… lepsze! To właśnie dzieci pod tym względem są najbardziej “niekonwencjonalnym materiałem twórczym”.

M.Sz: Nigdy nie wiadomo co będzie dla kogo zaskakujące, a tym bardziej dla dzieci ponieważ mają one obecnie dostęp do tak wielu, różnych materiałów jak i warsztatów w rozmaitych placówkach iż czasem wydaje się nam, że nic ich nie zaskoczy! :) Są bardzo otwarte, pomysłowe i nastawione na eksperymenty. Chcemy im szerzej otworzyć oczy na to jak powstaje “coś z niczego”, albo jak łatwo zrobić pierwszą animację czy grafikę. Najprostsze drogi stymulują ich kreatywność. Na przykład malowanie kolorowym piaskiem, odbitki z pleksi, obrazy 3D, malowanie zapachu ... sporo tego.

 

Z mojego doświadczenia w pracy z dziećmi zauważyłam, że przede wszystkim kochają one eksperymentowanie w zakresie formy, więc im bardziej niestandardowe materiały tym większe ich zaangażowanie w tworzone dzieła. Czy teza ta znajduje swoje potwierdzenie także i podczas tych warsztatów?

 

M.Sz: Jak najbardziej! Czasem proponowane przez nas rozwiązanie czy forma zostaje tak pomysłowo zaadaptowana i zmieniona iż powstają zupełnie nowe rozwiązania i dzięki temu nietypowe prace.

 

Idę o zakład, że w czasie tylu odsłon „Sita sztuki” zdarzały się momenty, które do dziś Panie pamiętają. Kreatywność dzieci w końcu nie zna granic. Czy któreś z prac szczególnie Panie zachwyciły lub zaskoczyły?

 

A.M: Bardziej od konkretnych prac, pamiętam satysfakcję dzieci po pokonaniu trudności i zwyczajną ich radość po własnoręcznym wykonaniu czegoś ciekawego. To bardziej takie urywki, obrazy w pamięci: uśmiech i duma wymalowana na twarzach lub scenki typu: grupka dzieci zaopatrzona w buchające szeleszczącymi płomieniami plecaki odrzutowe, która z rozpostartymi ramionami biega po Muzeum ku zgrozie Panów Wartowników...

 

M.Sz: Chyba mogę powiedzieć, że co zajęcia udaje się dzieciakom nas zaskoczyć kiedy nasz temat, pomysł na warsztat ewoluuje i rozrasta się w coś zupełnie nowego. Zostają w pamięci  zarówno prace, jak i co najzabawniejsze, ale także trafne wypowiedzi dzieci gdy jesteśmy na galerii. Na przykład, gdy omawiając obraz w temacie impresjonizmu słyszy się o szpinakowych wąsach chłopa z obrazu Wyczółkowskiego, bo są one tylko dlatego zielone ponieważ “ten pan z obrazu zjadł dużo szpinaku”. Innym razem pamięta się całą plejadę smoków na szaszłykowych patyczkach o wielkich i kolorowych paszczach, które suną pomiędzy muzealnymi salami próbując swych sił w locie czy starciu.

 

Miałam przyjemność podpatrzeć zajęcia prowadzone przez Panie i przyznam szczerze, że byłam bardzo mile zaskoczona. W tak dużej grupie trudno o indywidualne podejście do każdego uczestnika. Paniom to się jednak udało! Miałam wrażenie, że każde dziecko otrzymało od pań słowa uznania, poradę czy pomoc, a to dla tych małych artystów znaczy bardzo wiele...

 

M.Sz: Miło nam słyszeć taką opinię! :) Zależy nam na tym by każdy z naszych uczestników czuł się nie tylko wyjątkowy, ale i znalazł poradę i pomoc w tworzeniu. Każdy mały artysta na “Sicie Sztuki” ma inną wrażliwość, już nie mówiąc o umiejętnościach, co wymaga od nas indywidualnego podejścia. Widzimy jak dzieci z zajęć na zajęcia coraz mocniej się angażują i z większą śmiałością podchodzą do warsztatu, a co najważniejsze dzięki temu dobrze się bawią i uczą. Dużą satysfakcję czujemy, gdy na kolejnych zajęciach dzieciaki wykorzystają nasze podszepty i już samodzielnie działają.

A.M: Dziękujemy za miłe słowa! Zgadzam się z wypowiedzią Marianny. Dodam tylko, że w indywidualnym podejściu do uczestnika pomaga nam bardzo fakt, że część dzieci po prostu… znamy. To stali bywalcy naszych zajęć. Wiemy co potrafią, wiemy na jakim są poziomie i czego oczekują. Ale nawet oni są czasem nieprzewidywalni i zaskakują pomysłami. Twórczości dzieci nie można bowiem szufladkować. Hasło "wycinamy kółko z papieru" rzucone podczas warsztatu, czasami paraliżuje nowych uczestników. Wydawało by się to takie proste…  banalne kółko z papieru. Okazuje się, że często to, co dla nas wydaje się być łatwe, dla dzieci staje się ogromnym problemem, skutkującym jakże popularną frazą “ja nie umiem!”. Pomagamy pokazując jak wyciąć takie kółko, na przykład za pomocą kwadratu (odcinanie rogów). Oswajamy, zachęcamy. I nawet jak owe pierwsze kółko z kwadratu będzie uroczo koślawe, to jednak będzie to kółko wycięte własnoręcznie przez dziecko. Następne będzie lepsze. Ważne, żeby sprawić, by dziecko chciało wyciąć to “następne”.

 

W trakcie warsztatów, które miałam okazję obserwować dzieci miały naszkicować znany obraz na bazie przedstawionego opisu. Zadanie niełatwe, ale jakże pobudzające wyobraźnię. W mojej opinii takie konkretne zadanie może zdziałać z czasem dużo więcej dla rozwoju plastycznych talentów niż pozostawienie dzieciom „wolnej ręki” w kwestii rysunku. Maluchy musiały tu bowiem nie tylko skupić uwagę, ale także zapamiętać szczegóły, rozplanować przestrzeń na kartce papieru i odwzorować jak najwięcej detali...

 

M.Sz: Podnosimy poprzeczkę co jakiś czas, by zmobilizować dzieciaki do działania i wymagania od siebie coraz więcej. Działanie na tak zwaną “wolną rękę” wiemy, że sprawdza się w wielu przypadkach, ale czasem trzeba “potrenować” i wykonać pracę, która angażuje także inne zmysły niż się przyzwyczailiśmy. Podobnym wyzwaniem były warsztaty dotyczące ustawionej przez nas martwej natury i techniki szrafowania. Warsztat trudny dla dzieci - odwzorowanie rzeczywistości i przestrzeni tylko za pomocą nakładających się i przecinających kresek - ale jak ciekawe wyszły prace!
A.M: Podczas wspomnianych zajęć wykorzystałyśmy metodę audiodeskrypcji. Jest to prosty opis dzieła sztuki, ale w stworzony taki sposób, by w trakcie słuchania, czy czytania uaktywnić zmysły, by łatwiej można było sobie wyobrazić opisywane dzieło. W naszym Muzeum w październiku 2011 roku odbyła się wystawa "5 zmysłów. Audiodeskrypcja", podczas której osoby niedowidzące i niewidome, za pomocą rekwizytów, kopii czy zapachów, angażowały swoje zmysły, by w połączeniu z opisem audiodeskrypcyjnym wyobrazić sobie obraz. Nasz warsztat przybrał nieco uproszczoną wersję - polegał na tym, by dzieci na podstawie wysłuchania opisu audiodeskrypcyjnego naszkicowały omówiony obraz na kartce. Większość poradziła sobie z tym zadaniem znakomicie, oczywiście na swój dziecięcy sposób.

 

Z powstałych prac mogłaby powstać całkiem interesująca galeria. Czy już były takie plany?

 

M.Sz: We wcześniejszych latach organizowałyśmy końcową wystawę prac wraz z małym wernisażem, co na pewno było wielkim i miłym przeżyciem dla małych artystów, rodziców jak i nas - prowadzących. Zarzuciłyśmy jednak tę formę ponieważ nasi dzielni twórcy źle znosili rozłąkę z pracami, które czekały czasem nawet 9 miesięcy w magazynku muzealnym, by następnie znaleźć się na wystawie lub wrócić w ich ręce w czerwcu. Dzieci wkładają wiele serca i ciężkiej pracy w wykonywane dzieła, dlatego teraz mogą się nimi cieszyć i często bawić już zaraz po opuszczeniu sali warsztatowej Sita Sztuki.

 

Częścią warsztatów jest także wycieczka po muzeum. Na jednym z zajęć miała ona formę poszukiwań znanego obrazu. Taka forma odkrywania sztuki ma nie tylko walor edukacyjny, ale także jest niesamowitą przygodą dla ciekawych świata dzieci. W końcu wielu z nich ma w sobie ducha małego odkrywcy!

 

A.M: Obrazów na Galerii uczestnicy naszych zajęć szukają często. Zresztą taka forma zabawy wykorzystywana jest także podczas lekcji muzealnych. Z jednej strony to sposób na oswojenie i zaprzyjaźnienie grupy z muzealną przestrzenią, z drugiej zaś świetna metoda na skupienie uwagi słuchaczy - przecież w jakimś celu szukali obrazu, po odnalezieniu chcą posłuchać czegoś ciekawego. Odnalezione obrazy czy rzeźby stają się w tym momencie formą skarbu czy nagrody, a szukający - odkrywcą lub zdobywcą wizualnej wiedzy. W przypadku “Sita sztuki” poszukiwania obrazu na galerii mają ponadto służyć znalezieniu tematycznej inspiracji do stworzenia pracy plastycznej.

 

Zauważyłam, że niektórzy uczestnicy bardzo dobrze orientowali się w topografii Muzeum i bez trudu odnaleźli obraz, o jakim była mowa. To tylko dowód ich ugruntowanej wiedzy na temat sztuki już od tak wczesnych lat. Dlatego dziękując za wywiad życzę paniom kolejnych sukcesów w edukacji uczestników „Sita Sztuki”, bo nic tak nie napawa duma jak obserwacja tak miłych efektów pracy.

 

A.M: Dziękuję bardzo za rozmowę.

M.Sz: Dziękuję także za rozmowę.

 

 

Z Agatą Migdalską i Marianną Szajkowską rozmawiała Agnieszka Damieszko-Charnock

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć