Warszawa

W tańcu

W tańcu

Jestem mamą od ponad pięciu lat, od dwóch mamą podwójną, a dopiero niedawno odkryłam, że mój relaks i chwile tylko dla mnie to inwestycja w lepsze samopoczucie dzieci i kontakt z mężem bez używania książki skarg, zażaleń i narzekań... Od zawsze czułam, i jak dotąd nie zmieniło się to, że jestem samotnikiem i - mimo tego, że mam rodzinę - potrzebuję swojej samotni. Nie oznacza to, iż muszę przenosić się na bezludną wyspę, mogę czuć się wyciszona oraz zrelaksowana nawet w tłumie.

 

Mój zorganizowany wolny czas, który pozwolił mi odkryć pokłady kobiecości schowane pod warstwą "matczyności" - to taniec, zajęcia solo z tańca latynoamerykańskiego. Gdy tańczę, mimo tego, że wokół mnie są inne osoby, czuję, iż jestem tylko ja i muzyka. Po dawce tańca delektuję się rozmowami z koleżankami, tanecznymi kompankami, przy kubku gorącej herbaty. Oczywiście temat dzieci czasem staje się przewodni, bo przecież są nieodłączną częścią mojego życia.

 

Zauważyłam, że dzieci i mąż odnaleźli się już w tym cotygodniowym rytuale mojego uciekania na kilka godzin. Dwuletnia córeczka, która zazwyczaj nie lubi, gdy mama wychodzi i ją zostawia pod opieką innych osób, gdy mówię jej, iż idę potańczyć, przyjmuje to ze spokojem, bo wie, że po moim powrocie odtańczymy razem to, czego się nauczyłam na zajęciach. Mąż także docenia moje taneczne popisy, salsa czy cha cha to bardzo zmysłowe tańce... Jako tata czuje się bardziej doceniany w oczach synka i córeczki: dzieci wiedzą, że w chwilach, gdy mnie nie ma, mogą liczyć tylko na tatę, a przy tym na przednią zabawę tylko z nim. Same plusy!

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim mamom odnalezienia swojej "samotni".

 

Agnieszka F.

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć