Warszawa

Minimalizm? Tolerancja? Samoakceptacja? Czy to nie za trudne słowa by przekazywać je w bajkach dla dzieci?

Minimalizm? Tolerancja? Samoakceptacja? Czy to nie za trudne słowa by przekazywać je w bajkach dla dzieci?

Jak mówić o tych wartościach w ciekawy dla najmłodszych sposób? Zapraszamy na wywiad z Panem Poetą, bajkopisarzem, animatorem i tatą, autorem Ptasiej Serii, czyli książek, które trafiły na Złotą Listę Fundacji ABC Cała Polska Czyta Dzieciom.

 

  • Pana książki niosą nowatorski przekaz, choć formalnie nawiązują do „klasyki”. Jaki właściwie jest przepis? Nuta starej szkoły z odrobiną nowoczesności?

 

Czasy się zmieniają, ale dzieci od wieków pozostają dziećmi. Cenią zabawę i ja zawsze staram się o tym pamiętać. Sam jestem tatą dwójki maluchów i widzę, jak ich świat znacznie różni się od naszego, dorosłego.

 

Jako autor muszę balansować między tymi dwoma rzeczywistościami. Z perspektywy rodzica staram się pokazywać dzieciom świat, uczyć je czegoś. Z drugiej wiem, że nic nie robi tego lepiej niż zabawa. Dlatego w moich książkach łączę te dwie rzeczy.

 

 

Do warstwy tekstowej i wizualnej podchodzę z humorem wynikającym z troski o dobrą zabawę dziecka podczas lektury. Rodzice też często się uśmiechają, słuchając na przykład historii o „Kurze, co tyła na diecie”. Jednak na koniec dnia wszyscy zostają z przesłaniem, że nie wygląd jest najważniejszy i że trzeba się akceptować takim, jakim się jest. Co oczywiście nie znaczy, że dieta nie jest ważna. Bo jest.

 

  • Czy w książkach dla dzieci sam tekst to już za mało? Dziecko potrzebuje dodatkowych bodźców?

 

W wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym ilustracje są niezmiernie ważne. Dzieci lubią widzieć, co się dzieje. Wydaje mi się, że wówczas bardziej identyfikują się z losami bohatera i jest to im po prostu potrzebne.

 

Dzisiejsze maluchy odbierają znacznie więcej bodźców ze świata zewnętrznego i czasami „zwykła” książka może przegrać walkę o uwagę. Dlatego też w swoich książkach, razem z Joanną Młynarczyk, autorką ilustracji, wprowadziliśmy element zabawy, polegający na różnym układzie ilustracji: raz są w pionie, raz w poziomie. Dzięki temu znów „coś się dzieje” i dziecko chętniej skupia uwagę.

 

Już na etapie redakcji tekstu zdecydowaliśmy o zapisie tekstu czcionką przypominającą rysunek kredy czy pisma dziecięcego, także kolorowym i rozstrzelonym krojem pisma. To też pewien element zabawy, który – na szczęście – został zauważony przez dzieci.

 

 

  • Jaka Pana zdaniem musi być literatura, aby młody czytelnik sięgał po nią z przyjemnością? W czym tkwi metoda? Chodzi o ilustracje, tekst, humor? A może o połączenie tego wszystkiego?

 

Podejście dzieci do książek przypomina rozmowę kwalifikacyjną. Jako autorzy mamy jedną szansę, która jest decydująca. Pierwsze wrażenie możemy zrobić tylko raz. Choć przyznaję to z pewną przykrością, to jednak oceniamy, a dzieci szczególnie, książki po okładce. I albo „chwyci” albo nie.

 

Ale to nie tak, że grafika decyduje o wszystkim. Dzieci to wyrozumiali czytelnicy i często dają książce szansę. Ale pierwsze czytanie jest kluczowe. Książka powinna budzić emocje: śmiech, smutek, przerażenie (bo dzieci też lubią się bać), ulgę. Dobrze jak nawiązuje do przeżyć dziecka, bo wówczas młody czytelnik identyfikuje się z bohaterem i lepiej przyswaja treści. Wracając jednak do Pani pytania, to nie uważam, że wiem, jaka jest metoda. Na razie szukam. Raz mi wychodzi lepiej, a raz lepiej mogłoby pójść.

 

  • Sądzi Pan, że aby utrzymać uwagę dziecięcego czytelnika i być konkurencją dla smartfonów potrzeba czegoś więcej niż tylko sama książka?

 

Sądziłem tak jeszcze do niedawna i dlatego w „Pawiu, co ogon miał z przyjaźni” na samym końcu zamieściłem dodatkowe zadania z piórkowania. Polegają one na wycięciu załączonych piórek, a następnie doklejenie ich na odpowiedniej stronie w specjalnie stworzonej zakładce, którą dziecko także wykona samodzielnie.

 

 

Na pierwszy rzut oka brzmi to zagadkowo, ale wszystko staje się bardziej zrozumiałe, kiedy poznamy historię pawia. Otóż jak co jesień zgubił on swój ogonek. Niektóre ptaki się z niego śmiały, ale inne pomogły odtworzyć ogonek. Dziecko tym samym, najpierw czytając, a później doklejając piórka pawiowi, ma szansę poczuć się jak jeden z bohaterów książki. Z podobną intencją stworzyłem też kolekcję pościeli do książki z Kurą, ale to już temat na inny artykuł.

 

  • Przejdźmy w takim razie do Ptasiej Serii. Czy wybór akurat ptaków jako głównych bohaterów jest przypadkowy? Proszę nam nieco o niej opowiedzieć. 

 

Ptaki to z dziecięcej perspektywy przeciekawe stworzenia. Nie dość, że potrafią latać, to jeszcze każdy z nich ma inny kolor piórek i w dodatku inaczej śpiewa. A te tańce godowe! Fascynujące!

 

 

Dodatkowo każdy z nich ma cechę wrodzoną: orzeł jest dumny, dlatego jest w godłach, wróbel mały, ruchliwy, nerwowy, a kura – wystarczy się przyjrzeć – cały czas coś dziobie. Czy to nie idealne postaci do bajek?

 

Dodatkowo ostatnio znalazłem artykuł pani profesor Bernadetty Niesporek-Szamburskiej z Uniwersytetu Śląskiego, która poddała analizie moje bajki i wybór bohaterów. Serdecznie polecam, bo od kilku dni puchnę z dumy, jak paw ;).

 

 

  • Jest Pan bajkopisarzem, autorem, animatorem, a także tatą na pełen etat. Czy ciężko dzieli się te obowiązki? A być może odwrotnie – wykonywany zawód ułatwia komunikację z pociechami?

 

Myślę, że w Pani pytaniu słowo “dzielić” jest kluczowe. Otóż musiałem podzielić czas na pisanie, ponieważ zająłem się także przygotowywaniem i prowadzeniem warsztatów dla dzieci. Stąd pomysł na pacynki i różne akcesoria, aby Młodzi Czytelnicy byli mocno zaangażowani, bo spotkania są przede wszystkim dla nich.

 

Czas muszę dzielić także na ten spędzany z dziećmi swoimi oraz z dziećmi w bibliotekach, szkołach i przedszkolach, które odwiedzam w całej Polsce z moimi warsztatami. Ale teraz, w czasie pandemii, okazało się, że można łączyć te dwie aktywności. Otóż nagrywam filmy i spotkania dla różnych instytucji kultury, a moje dzieci mi w tym pomagają. Tym sposobem odnalazłem jakieś plusy w tej nowej rzeczywistości.

 

 

  • Co odnajduje Pan jako sukces? Kiedy warsztat i książka są w 100% udane?

 

Kiedy dzieci są zadowolone. Raz po spotkaniu podszedł do mnie jeden chłopczyk, więc już szykowałem piórko i baloniki – bo przeważnie po to dzieci podchodzą do mnie po zajęciach. Ale nie tym razem. Piotruś powiedział: proszę pana. To najlepszy dzień w moim życiu. Nigdy go nie zapomnę. I choć obietnica pewnie straciła aktualność 10 minut później, bo w codziennym życiu dzieci wiele się dzieje, to ja na pewno zapamiętam te słowa do końca życia. Pozwoliły mi pamiętać, kto tu jest dla kogo. I jeśli dzieci będą się nadal dobrze bawić na spotkaniach ze mną i pacynkami, to będę je organizował nadal.

 

  • Na koniec ode mnie pytanie całkowicie klasyczne - Jaki był Pana wymarzony zawód w dzieciństwie i czy pokrywa się z tym, czym się Pan zajmuje?

 

To dziwnie zabrzmi, ale do dzisiaj pamiętam, że już w podstawówce pisałem pierwsze wiersze, które – na całe szczęście – pozostały w szufladzie. Koledzy się śmiali i mieli nieco racji, bo w rankingu przyszłych, wymarzonych zawodów pisarz nie może się równać z policjantem czy strażakiem. Później, w liceum, zakochałem się w języku polskim, w możliwościach zabawy słowem i językoznawstwie. Studiując polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim byłem przekonany, że kiedyś będę edytorem, może redaktorem. A tu – proszę. Taka niespodzianka. Dlatego warto nie lekceważyć tych dziecięcych marzeń. Czasami zawierają więcej prawdy, niż my, dorośli, chcemy w nich widzieć.

 

 

Pan Poeta, autor 6 książek dla dzieci, wyróżnionych na Złotej Liście Fundacji ABC XXI Cała Polska Czyta Dzieciom, a wydanych przez Book Ojciec. Absolwent polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, a prywatnie tata dwójki dzieci. Ze swoim Pacynkowym Show odwiedził ponad 10 000 dzieci w całej Polsce.

 


Zobacz także:

 

Zapraszamy do śledzenia:

 

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć