O roli prezentów w życiu dzieci, o konsekwencjach nadmiaru zabawek i o tym, co najważniejsze w święta rozmawiamy z psycholog, Wiktorią Jaciubek z Fundacji Dziecko w Centrum.
Przed nami Święta Bożego Narodzenia - wspaniały rodzinny czas, piękne tradycje, ale też ... prezenty. To na nie najbardziej czekają najmłodsi. A rodzice z niepokojem zwracają uwagę, że tych prezentów jest za dużo. Czy nadmiar zabawek niesie ze sobą negatywne konsekwencje?
W. J.: Dawanie dzieciom prezentów z okazji Świąt Bożego Narodzenia jest w Polsce tradycją, która istnieje prawdopodobnie od około 150 lat. Kiedyś dzieci pod choinkę dostawały orzechy, owoce lub domowe ciastka. Często sama choinka była prezentem. Dziś otrzymują stosy zabawek, słodyczy, ubrań – od rodziców, dziadków, jednej i drugi cioci, wujka... Spora część z nich jest kupiona na szybko, nieprzemyślana, niedopasowana. Nadmiar zabawek i w ogóle nadmiar prezentów oczywiście niesie ze sobą negatywne konsekwencje. Przede wszystkim uczymy dzieci tego, że święta to głównie prezenty. Nie wspólnie spędzony z rodziną czas czy wspólne aktywności, lecz właśnie zabawki i słodycze stają się dla dzieci najważniejsze. Warto się zastanowić, czy takie wartości chcemy przekazywać naszym dzieciom. Oprócz tego dobrze jest zadać sobie pytanie, dlaczego kupujemy tyle prezentów. Czy dlatego, że dziecko rzeczywiście ich potrzebuje, czy może po to, by podkreślić swoje możliwości finansowe? A może dajemy im rzeczy, na które nas jako dzieci nie było stać? Lub po prostu chcemy, żeby zajęły się zabawkami, byśmy mogli tymczasem mieć święty spokój?
Z moich obserwacji wynika, że z pozoru atrakcyjne zabawki wcale nie cieszą dziecka i po chwili lądują w kącie - dlaczego tak się dzieje?
W. J.: Głównym powodem może być fakt, że dzieci po prostu mają ich za dużo. Kolejna "zabawka" jest ciekawa tylko przez chwilę, następnie dziecko sięga po inną lub domaga się czegoś nowego. Szybko się nudzi i nie potrafi się skupić na jednej czynności zabawowej. To nie oznacza, że trzeba biec do sklepu, aby kupić dziecku nową, lepszą zabawkę lub tablet czy smartfona. Wręcz przeciwnie – współczesne dzieci mają nadmiar zabawek i ze wszystkich stron są wystawione na zbyt wiele bodźców. Potrzebują często po prostu trochę spokoju, ciszy oraz możliwości, aby się ponudzić i uruchomić wyobraźnię. Paradoksalnie właśnie wtedy potrafią same wymyślać najciekawsze zabawy, do których zazwyczaj potrzebują prostych przedmiotów.
Czy dzieci często obdarowywane z czasem przyjmują postawę roszczeniową i domagają się coraz więcej?
W. J.: Niestety, jest to bardzo możliwe. Jeżeli uczymy dziecka tego, że z każdej – nawet błahej – okazji, dostaje prezent, to jest logiczne, że ono się przyzwyczai i będzie zawsze spodziewać się podarunku. Zachęcam więc do tego, aby spojrzeć na to pytanie z drugiej strony: dziecko najczęściej nie przyjmuje postawy roszczeniowej bez powodu lub dlatego, że taką ma osobowość. To my, dorośli – rodzice, opiekunowie, dziadkowie – umożliwiamy ukształtowanie się u dzieci postawy roszczeniowej, ponieważ kupujemy za dużo i za często.
Czy wychowujemy pokolenie materialistów? Jak tego uniknąć?
W. J.: Najlepszym sposobem, żeby tego uniknąć, jest dawanie dzieciom pozytywnego przykładu. Prawda jest taka, że my, dorośli, często kupujemy również sobie mnóstwo zbędnych rzeczy. Zdarza nam się robić zakupy impulsywnie, pakować do koszyków niepotrzebne produkty, na przykład żywnościowe, których nie jesteśmy w stanie zjeść i po jakimś czasie wyrzucamy. Dobrze jest zarówno w sobie, jak i w dzieciach, wyrabiać pozytywne nawyki, związane z finansami: kupować przede wszystkim niezbędne rzeczy, oszczędzać, rozmawiać z dziećmi o pieniądzach i innych podstawowych kwestiach ekonomicznych. Ważne jest również tłumaczenie dziecku różnicy pomiędzy potrzebą a zachcianką. Zresztą w ostatnim czasie pojawiło się mnóstwo książek na te tematy, które zdecydowanie polecam do wspólnej lektury dla rodziców i dzieci, np. „Basia i pieniądze” autorstwa Zofii Staneckiej, „Julek i dziura w budżecie” Sylwii Wojciechowskiej, „Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela” Grzegorza Kasdepke czy „ABC ekonomii” Wiktora Czepczyńskiego.
Jak przekonać bliskich, że nadmiar nie służy naszemu dziecku?
W. J.: Przede wszystkim, należy z nimi na ten temat rozmawiać. Nie oczekujmy, że wszyscy mają takie samo zdanie na temat kupowania, jak my. Warto więc wytłumaczyć dziadkom, ciociom i wujkom, dlaczego nie chcemy, aby dziecko dostawało za dużo prezentów. Spotkałam się również z takim rozwiązaniem, że niektórzy rodzice proszą bliskich o to, by kupowali wskazane przez nich mniejsze lub potrzebniejsze rzeczy: zamiast kolejnej torby słodyczy lub głośnej plastikowej zabawki - bańki mydlane, gazetkę, karty do gry, mała doniczka i nasiona, kalkomania, kartki zdrapki czy na przykład bilet do kina.
Czy istnieje dobry prezent dla dziecka?
W. J.: Dobrym prezentem dla dziecka jest ten, który będzie mu długo służył oraz zachęcał do samodzielnego myślenia i działania. Uważam, że najciekawszymi prezentami dla dzieci są książki, gry planszowe, płyty z muzyką oraz zestawy kreatywne: plastyczne, muzyczne, do budowania. Oczywiście warto również pamiętać o zainteresowaniach i pasjach dzieci. Chciałabym też wspomnieć o innej kwestii: wiele sklepów i producentów dzieli produkty dla dzieci według płci, oznaczając część jako typowo dziewczęce, a część –chłopięce. Zachęcam do tego, aby nie sugerować się tym oznaczeniem, który jest typowym chwytem marketingowym.
Jak sprawić by prezenty nie były najważniejsze i jak pokazać dziecku to, co najpiękniejsze w święta?
W. J.: Prezenty zawsze będą bardzo ważne. Zarówno dla dzieci, którym ogromną radość sprawia rozpakowywanie niespodzianek spod choinki, jak i dla dorosłych, którzy chcą sprawić im przyjemność. Pokażmy jednak dzieciom, że najważniejsze w czasie świąt jest, to że spędzamy wspólnie czas: ubierzmy razem choinkę, przygotujmy wspólnie potrawy wigilijne, rozmawiajmy z nimi, czytajmy im książki, grajmy w gry planszowe. Nie spieszmy się, wyłączmy telewizor, odłóżmy telefon na bok, wyjdźmy na spacer. Przytulajmy dzieci bez powodu, wygłupiajmy się z nimi, mówmy im, że się cieszymy, że jesteśmy razem. Po prostu postarajmy się spędzić świąteczne dni razem z dziećmi, a nie obok nich.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Wiktoria Jaciubek - magister psychologii, absolwentka UAM w Poznaniu. Psychoterapeutka i psycholożka rodzinna, pracująca w nurcie terapii systemowej. Prowadzi terapię indywidualną dzieci, młodzieży i osób dorosłych oraz terapię rodzinną. Ma doświadczenie w pracy w świetlicach terapeutycznych, szkole podstawowej, przedszkolu oraz poradni zdrowia psychicznego. Jest autorką artykułów popularno-naukowych na tematy dotyczące psychologii dziecka i psychologii rodziny, publikowanych na tematycznych portalach internetowych. Obecnie jest częścią zespołu poznańskiej Fundacji Dziecko w Centrum.
Rozmowę przeprowadziła Wioleta Dyrcz