W niedzielne popołudnie, dzień po premierze, wybrałam się z moim pięcioletnim synem na przedstawienie „O diable i cyruliku” do łódzkiego teatru Arlekin. Była to nasza pierwsza wspólna wizyta w teatrze, dlatego miałam pewne obawy: jak Szymon będzie się czuł w teatrze, jak wytrzyma ponad półtoragodzinny (choć z przerwą) spektakl, czy będzie umiał zachować ciszę i nie będzie się bał ciemności… Tym bardziej, że spektakl adresowany jest do dzieci w wieku szkolnym miałam również obawy o to, czy syn zrozumie o czym jest spektakl. I to mimo zapewnień twórców, że „dzięki dużej dawce humoru i wyrazistej scenografii spektakl będzie oglądany z zainteresowaniem przez mniejszych widzów”.
Wszystkie moje obawy okazały się na szczęście bezpodstawne. Szymon był wcześniej w teatrze z przedszkolem, więc raczej nie było niespodzianek i nie musiałam mu nawet tłumaczyć tego, jak należy się zachowywać. Nie było również problemu ze skupieniem podczas dość długiego czasu trwania spektaklu. Również sama treść została przez Szymka odebrana ze zrozumieniem (tutaj moja pomoc była jednak potrzebna – wiele rzeczy musiałam jednak tłumaczyć).
Spektakl opowiada o odwiecznej walce dobra ze złem – anioł nie dopuszczony przez Boga do egzaminu na skrzydła, aby uniknąć powtarzania całego toku nauki walczy z diabłem o duszę pewnego cyrulika. Ponieważ ma „zakaz interwencji bezpośredniej” musi znaleźć sposób, aby inaczej wpłynąć na cyrulika, by nie sprzedał duszy diabłu. Przedstawienie opiera się na grze aktorskiej, ale „występują” również lalki.
Z punktu widzenia rodzica uważam, że na pewno pomogło synkowi w zrozumieniu całej fabuły to, że chodzi na religię – nie musiałam uświadamiać mu kto to jest Bóg, anioł i diabeł. W przeciwnym razie myślę, że nie byłoby mu łatwo pojąć o czym jest spektakl. Również kilka użytych sformułowań nie było moim zdaniem adekwatne do wieku młodszych dzieci (np. stwierdzenie diabła, że problemy z kobietami, alkoholem, z pieniędzmi potrafią złamać nawet najlepszego człowieka). Jednakże tylko ja zwróciłam na nie uwagę.
Bardzo nam obojgu podobała się oprawa muzyczna oraz prosta, ale wymowna scenografia i kostiumy. Kreacja diabła była bardzo ciekawa – synek stwierdził nawet, że diabeł podobał mu się najbardziej – myślę, że miało na to wpływ bardzo „żywe” przeżywanie przez niego porażki…
Tak właśnie zdradziłam zakończenie…ale to chyba nie będzie niespodzianką, że w spektaklu adresowanym do dzieci diabeł zostaje sprytnie przechytrzony i wygrywają siły dobra.
Ogólnie spędziliśmy wspólnie bardzo mile popołudnie i oboje mamy jak najbardziej pozytywne wrażenia. Myślę, że w najbliższym czasie warto taki wypad powtórzyć.
Agnieszka Rojewska