Państwo Malutcy byli jedną z całkiem zwykłych i zupełnie normalnych rodzin zamieszkujących Nowy Jork. Do czasu, gdy na świat przyszedł ich drugi syn. Miał on pyszczek, wąsiki, długi ogon i nie więcej niż kilka centymetrów wzrostu. Bez żadnych wątpliwości nie był to mały chłopiec, jakiego spodziewali się zobaczyć rodzice. Drugi syn państwa Malutkich w ogóle nie był człowiekiem - był małą myszką. Nie przeszkadzało to jednak ani jego mamie, ani jego tacie, a nawet jego bratu, by kochać go równie mocno, jak kochali siebie nawzajem. A Stuart, takie bowiem nadali mu imię, odwzajemniał tę miłość starając się być najlepszą myszką, jaką mogli mieć za syna. Był dzielny, dobry, sprawiedliwy i troszczył się o inne istoty. Do tego drzemało w nim ciągłe pragnienie odkrywania świata, które pchało go w nieznane, w sam środek przygód, w które obfitowało jego życie.
Historia Stuarta pochodzi z 1945 roku i została na nowo wydana, by przypomnieć młodym czytelnikom o losach tego niezwykłego, mysiego bohatera. Jest to bowiem opowieść, która ma wielką moc. Pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych, a tam, gdzie jest miłość, znajdzie się też rozwiązanie. Stuart wyrusza w podróż, by odnaleźć przyjaciela. Po drodze jednak musi załatwić parę spraw, wcielić się w rolę nauczyciela w jednej ze szkół i objąć urząd Prezesa Świata. Nie są to łatwe zadania, lecz nie ma wyzwań, którym nie sprostałaby mała, mądra myszka.
Ta książka ma w sobie wolność, charakterystyczną dla dziecięcej wyobraźni. Fabuła wykracza poza to co rozsądne i możliwe, pokazując, że na świat nie zawsze należy patrzeć przez pryzmat rozsądku. Czasem trzeba dać dojść do głosu wewnętrznemu dziecku i zaakceptować rzeczy takimi, jakie są, bez oceniania i doszukiwania się ukrytego sensu. Wtedy można wyruszyć ze Stuartem w niekończącą się, baśniową podróż na północ i poczuć się wolnym.