W całej zagrodzie Katthult, we wsi Lönneberga wszyscy doskonale wiedzą jak mały Emil uwielbia rosół. Kocha go tak bardzo, że jest gotowy wleźć do wazy byleby wychłeptać resztkę zupy. Co za szkoda, że Emil jest od naczynia znacznie większy! Nawet jego głowa nie do końca się zmieściła… A co gorsza nie chciała wyleźć! No cóż, konieczna będzie pomoc doktora z Mariannelund. Chyba, że po drodze stanie się coś niespodziewanego - Emila stać przecież na wszystko!
Stać go na przykład na to, że postanowi wyręczyć kota i samodzielnie złapać mysz grasującą po kuchni. Niestety, jak to zwykle bywa, zamiast gryzonia, w pułapkę wpada… tatuś Emila! A to nie koniec tragicznych wydarzeń, które spotkały biednego pana Antona Svenssona. Kto mógłby się spodziewać, że w jakiś przedziwny sposób jego głowa przyciągać będzie wszelkiego rodzaju miski wypełnione… ciastem na kluski! Oj, chyba wieczór Emil spędzi strugając kolejnego drewnianego ludzika w stolarni!
Nasza przygoda z Emilem zaczęła się właśnie od historii o wazie i… zakochaliśmy się. Zarówno w treści jak i w interpretacji. Do tej pory co jakiś czas dzieci spontanicznie śpiewają: “Moja kobyłka to dobry koń!”. Tak dużej radości ze słuchania życzę również Wam!