Osiemdziesiąt siedem stron – dokładnie tyle jest potrzebne, aby pochłonąć czytelnika bez reszty, rozbawić niejeden i nie dwa razy, a także wzruszyć do łez.
Chciałabym przedstawić Wam Rysia i dziadka Franciszka. Dwóch wspaniałych „chłopców”, dla których czas się zatrzymał, i dla których różnica wieku nie istnieje.
Nic nie jest w stanie im przeszkodzić w zbudowaniu pięknej męskiej przyjaźni i relacji, o której marzyłby każdy wnuk ze swoim dziadkiem!
Wszystko zaczyna się od herbaty! Jak to od herbaty? – spytacie. Tak piękne historie właśnie taki muszą mieć początek.
Mama Rysia chciałaby, aby jej syn spędzał nieco czasu z dziadkiem, ale nie do końca potrafi to zaaranżować. Znudzony chłopiec tylko siedzi i patrzy na niewiele mówiącego staruszka, który w dodatku dziwnie pachnie! Dla kilkuletniego chłopca jest to prawdziwa udręka i właściwie nie możemy się mu dziwić.
W dodatku chłopiec jest czujnym obserwatorem, pełnym szczerości i ciekawości świata. Gdy coś jest dla niego niezrozumiałe – najzwyczajniej pyta. I właśnie dzięki tej ciekawości i pragnieniu wiedzy rodzi się piękna relacja, dzięki której wiele się nauczy, i która pomoże mu mierzyć się z pewnymi życiowymi sytuacjami.
Gdzie jednak obiecana herbata?
W tej opowieści jest ona swego rodzaju symbolem – pretekstem do tego, aby spojrzeć na wszystko z innej perspektywy i chociaż na chwilę zatrzymać się – na herbatę, zastanowić nad naszym życiem i zobaczyć jak pewne sprawy mogą wyglądać w oczach innych.
Po prostu usiądź… może kiedy posiedzisz przez chwilkę zobaczysz jak życie ucieka przed tobą...
Przemijanie – proces, który zwykle nie kojarzy nam się z niczym przyjemnym. Staramy się o nim zapominać, nie myśląc o tym jak wiele można wyciągnąć z doświadczeń. Mało tego – wiele wyciągnąć może także druga osoba. Czasem kilka naszych wspomnień potrafi dać siłę kolejnemu pokoleniu. Tak właśnie jest w przypadku głównych bohaterów. Ogrom wspomnień, który na co dzień analizuje dziadek jest tak potężny, że podczas opowieści mały Ryś jest w stanie wręcz odtworzyć pewne sytuacje w swojej głowie. Plastyczność opisu jest wręcz zachwycająca i działa na chłopca jak najwspanialsza podroż w czasie, w której może zobaczyć swoją mamę jako małą dziewczynkę.
Nie należy jednak zapomnieć, że tego rodzaju relacje działają w obie strony. Dziadek, który stracił chęć do życia, zasiedział się w swoim fotelu i nie ma sił, aby wyjść nawet na najkrótszy spacer – potrzebuje małego Rysia dokładnie tak samo mocno jak dziecko jego. Nagle okazuje się, że jest w stanie wykrzesać z siebie całkiem sporo energii, a także wiele miłości i humoru, a sens życia jest znacznie bliżej niż sądził. Czasem wsparcie drugiej osoby jest lepszym lekarstwem niż niejeden specyfik.
Całe piękno tej niezwykłej opowieści zawdzięczamy dwóm znakomitym artystkom: Zofii Staneckiej oraz Mariannie Sztymie. Ta pierwsza dała nam w prezencie niesamowitą historię, niemal baśniową, a jednocześnie ogromnie prawdziwą. Wszystko odbywa się na granicy jawy, snu i marzeń. Dialogi chwytają nas za serce, niemal wywołując nasze łzy, po to aby następnie rozładować sytuacje zabawnym akcentem. Całości dopełniają ilustracje Marianny Sztymy, która jest mistrzynią ukazania balansu między rzeczywistością a snem.
"Świat według dziadka" to opowieść, która Was wzruszy, zawładnie waszymi zmysłami, a podczas wspólnego czytania zachwyci zarówno małych odbiorców, jak i tych całkiem dużych – bo dziecko mieszka w każdym z nas!