Kto raz rozsmakował się w twórczości Barbary Kosmowskiej, ten nie
przejdzie obojętnie wobec żadnej z jej książek. Ten jednocześnie wie, że autorka
mierzy się z tematami trudnymi, także w oczach dorosłego – a cóż dopiero z
perspektywy dziecka. Nadaje twarz często niezdefiniowanym dziecięcym lękom
– i tym samym pomaga je oswoić; diagnozuje potrzeby i tęsknoty, konfrontuje
świat dziecka ze światem dorosłego. Także i w Gwieździe z pierwszego piętra
autorka zagląda w najbardziej zacienione, najtrudniej dostępne zakamarki
dziecięcych serc, rzuconych w sam środek poplątanego świata. Znamienny
udział w tym poplątaniu mają dorośli – i to zwykle ci najbliżsi: rodzice Helenki,
którzy nie mogą sobie poradzić ze śmiercią starszej córki czy tata Mikołaja, który
po opuszczeniu rodziny nie zabiega o kontakt z synem. Rozwód rodziców,
przeprowadzka, nowy partner mamy, nowa szkoła, tęsknota za bliskimi – to
rzeczywistość, której musi spojrzeć w oczy około 12-letni chłopiec. Śmierć
ukochanej siostry, poczucie bycia przezroczystą dla zatopionych w smutku
rodziców, nękanie przez koleżankę z klasy – to z kolei trudności, którym
przyjdzie stawić czoło jego nowej sąsiadce. Przypadkowe spotkanie tych dwojga
przeradza się w przyjaźń, która obojgu pomaga odnaleźć swoją drogę, swoją
unikalną wartość, swoje miejsce we wszechświecie.
Książka wartościowa zarówno pod względem literackim, jak i
psychologicznym: piękny, a jednocześnie doskonale dostosowany do wieku
odbiorcy język niesie treści, które niejednemu nastoletniemu czytelnikowi
pomogą okiełznać chaos w swoim prywatnym mikrokosmosie.
Aleksandra Struska-Musiał