Warszawa

Recenzja książki:

Emi i źródło Ekry

Emi i źródło Ekry

Ewa Matera
Anna Łazowska
od 5 do 9 lat
PATRONAT

Stara nowa baśń

Jedną z moich ulubionych baśni z dzieciństwa jest „Dar rzeki Fly” Marii Kruger. Uwielbiałam historię samotnej mamy, która za pomocą czarów wszechwładnej rzeki chce się odmłodzić, by być najpiękniejszą dla ukochanego synka – ale gdy pojawia się przy nim bez siwizny i zmarszczek, dziecko jej nie poznaje i nie zamierza zaakceptować; okazuje się, że synek kochał każdą rysę na ciele mamy, jest do nich przywiązany; to, co mogłoby wydawać się niedoskonałością, było najcenniejsze, ponieważ znane, ukochane, swojskie. Ta opowieść wywoływała we mnie wzruszenie, jednocześnie odczuwałam ogromne ciepło w sercu. Nie bez powodu przypominam sobie o tych uczuciach teraz, tuż po lekturze opowieści Ewy Matery „Emi i źródło Ekry”.

 

Autorka tworzy wspaniałą historię, która również porusza do głębi. „Emi...” ma wszystko, czego potrzebuje dobra baśń: oryginalny świat przedstawiony, wykreowany mityczny lud, tworzący własne państwo i pierwotną kulturę, fantastyczne postaci i oczywiście odrobinę magii. Walka dobra ze złem jest tu przedstawiona w sposób bardzo łagodny, nie jest uosobiona przez konkretne postaci zbudowane kontrastowo i będące w konflikcie; punkt ciężkości zostaje przesunięty na całą ludzkość, od skali minimum – walka wewnętrzna ze słabościami i uprzedzeniami jednostki, do maksimum – niezrozumienie i brak dobrych chęci, które prowadzą do wojny. Powieść Ewy Matery to więc historia uniwersalna, przygotowująca małych do rozmowy o wielkich sprawach, dużym zaś dająca do myślenia, czy podążają w dobrym kierunku. 

 

W „Emi i źródle Ekry” na szczególną uwagę zasługuje wykreowany przez autorkę świat. Akcja toczy się w mitycznym czasie-bezczasie, w krainie należącej do ludu Kalijów, istot bardzo przypominających Tolkienowskie elfy i jednocześnie postaci z „Avatara” Jamesa Camerona. Czytelnik ma poczucie, że zna ten nowy-stary świat od zawsze. Bohaterowie baśni Matery są łagodni, dostojni, blisko związani z naturą, czerpią mądrość z pradawnych ksiąg, do których dostęp ma rada skupiająca najważniejszych mędrców. Kalijowie rodzą się z określonym powołaniem życiowym, co można poznać po kolorowym paśmie włosów – brązowym dla kalijów ziemi, niebieskim dla kalijów źródła, itd. Każdy z nich ma swoje zadanie do wykonania, co determinuje konkretny styl wychowywania kalijskiego dziecka. Kiedy rodzi się Emi, tytułowa bohaterka opowieści, wiadomo, że zbliżają się kłopoty. Emi jest więc jednocześnie symbolem końca pewnej epoki i zwiastunem zagrożenia, a zarazem – tak lubianą przez literaturę fantasy i baśnie – wybawicielką o czystym sercu. To dopiero dziewczynka, którą jednak charakteryzują już: niezwykły hart ducha, szlachetność i odwaga, determinacja w dążeniu do celu oraz duża dojrzałość. Emi wie doskonale, że „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”, stara się oceniać świat bez uprzedzeń, często polega na swojej intuicji. Napotkany przez kalijkę przedstawiciel wrogiego gatunku pierwotnie jest potraktowany z dużą rezerwą, Emi szybko jednak ocenia właściwe intencje przybysza, a co ważniejsze – wysłuchuje go i decyduje się poświęcić wszystko, by mu pomóc. Ta historia pokazuje, że bycie dobrym nie jest naiwnością, czasami trudne sprawy są o wiele łatwiejsze do rozwiązania, jeżeli pozbędziemy się uprzedzeń i będziemy kierowali miłością. Emi w nienachalny sposób, bez krępującego smrodku dydaktycznego wskazuje młodym czytelnikom, że w życiu najważniejsze są rodzina, miłość, przyjaźń, godność i wierność sobie. Jak każdy dobry pedagog uczy nie słowami, a czynem. 


Anna Barasińska

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć