Przywiązanie do barw klubowych w piłce nożnej było obecne już w przedwojennej Polsce. Stwierdził to Andrzej Gowarzewski, najbardziej ceniony historyk polskiego futbolu. Przynajmniej jednego z jego almanachów nie brakuje chyba w żadnym domu sympatyka piłkarskiego. Teraz swoją kolekcję o piłce nożnej mogą zacząć układać na półkach najmłodsi entuzjaści.
Na bogatym rynku publikacji piłkarskich dla dzieci wyróżnia się wydawnictwo Egmont. Pod jego szyldem redaktor Tuzimek stał się już autorem serii “Mali mistrzowie”, a w niej biografii Lewandowskiego i Neymara. Teraz były wiceszef “Przeglądu Sportowego” proponuje podróż przez historię i fenomen Legii z perspektywy ojca, który wtajemnicza w ukochany klub syna.
Czytelnik ma przekonać się, że Legia jest potęgą, ale przekaz jest skierowany nie tylko do kibiców tego klubu. Potęgą książki są, po pierwsze: barwnie opowiedziana historia piłki nożnej, po drugie: forma i narracja, po trzecie: nieskazitelne wydanie. Narrator, jego syn Antek i… szalik Aigel omawiają wojenne początki Legii, kibiców i stadion, a kończą na ostatnim mistrzostwie Polski (2017). Sylwetki najbardziej uznanych piłkarzy i trenerów, tj. Brychczego, Górskiego i Deyny, mają odpowiedni ciężar, podkreślają ich wkład w polską piłkę nożną jako taką.
Dodatkową “potęgą” są anegdoty i teorie, np. o tym, skąd wzięło się “prawdziwe” kibicowanie. Chciałoby się jeszcze więcej opowiastek i legend ze stadionów. Weźmy popularniejsze kiedyś niż dziś zawołanie “sędzia kalosz”. Mój syn Antek drążył temat bardziej niż Antek autora i zapytał, skąd ten sędzia kalosz. A zatem sięgnęliśmy do źródeł - znakomitym okazało się źródło niejakiego Stanisława Mielecha, przedstawionego też przez Tuzimka jednego z twórców Legii. Tenże legionista Mielech przywołuje wersje (bo też jednej nie ma), a każda daje wyobrażenie o dawnej piłce - wyobrażacie sobie zgubiony w błocie kalosz sędziego? Drążcie zatem z dziećmi, piłka nożna odsyła do odkrywania.
Nie został na szczęście okrążony temat chuligański, czyli ten, który zwykł pojawiać się w mediach w związku z Legią. A został podany zręcznie: jak w każdej rodzinie, tak i w Legii niektórzy czasem zachowują się gorzej. Akcja jak z boiska: po najdelikatniejszym momencie dyskusji o chuliganach, kiedy Aigel i Antek pytają o zrobienie porządku z rozrabiakami i o kwestię wrzucania ich do jednego worka, następuje rozrabiaków rozgrzeszenie przez narratora, który podsumowuje: “Za Legię wszyscy są odpowiedzialni, bo ona, w sensie emocjonalnym, należy do wszystkich jej kibiców”. Stąd już gładko do patriotycznych tudzież charytatywnych inicjatyw kibicowskich, które dzięki łatce “legionowych” mają za zadanie udowodnić powyższą tezę, czyli nadać klubowi znaczenia większego niż tylko sportowy.
Sprawnie nie pomija też red. Tuzimek delikatnej jak chuligaństwo kwestii “wojskowości” Legii w Polsce Ludowej, i tego, z czym to się wiązało albo, inaczej mówiąc, jak miało się to do sukcesów klubu. Po największe laury sięgał on oczywiście właśnie w poprzednim ustroju.
Jedno sprostowanie wśród zalewu (ale nie za dużego) faktów: reprezentacja Polski w 1974 za zajęcie trzeciego miejsca w Mundialu otrzymała srebrne, a nie brązowe medale. Wicemistrzowie świata otrzymali medale srebrne pozłacane, a brązowe były nagrodą za miejsce czwarte. Wystarczy sprawdzić u red. Szczepłka, cytowanego w książce Tuzimka kolejnego sympatyka Legii.
Legia to nie tylko piłka nożna: jest też rozdział o innych sportach uprawianych pod charakterystyczną “eLką”. Swój rozdział mają też obcokrajowcy, którzy zaznaczyli w klubie swój ślad na przestrzeni dziejów.
Tomasz Mszyca