Warszawa

Recenzja książki:

Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci

Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci

Heinrich Hoffmann
Justyna Sokołowska (Ilustr.)
od 7 do 12 lat
KLASYKA

Lektura (niejako) pod kontrolą

Dawne rady głosiły, że przed czytaniem książki należy umyć ręce, obłożyć książkę w papier lub folię, zaś sam akt czytania przebiegać miał we właściwej pozycji (nie leżącej!) oraz przy odpowiednim świetle. Jednym zdaniem, do czytania należało się dobrze przygotować, a i podczas samego czytania trzeba było pamiętać o kilku ważnych zasadach. Dziś na szczęście nikt nie obwarowuje lektury takimi obostrzeniami, lecz… do przeczytania „Złotej różdżki” też należy się dobrze przygotować.


„Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci” napisane przez niemieckiego lekarza Heinricha Hoffmanna dla własnego syna po raz pierwszy ukazały się drukiem ponad 170 lat temu (w okolicach Bożego Narodzenie 1845 roku). Już wtedy wiersze te wzbudziły kontrowersje swoją drastyczną wymową i prostą zależnością: jest wina – musi być kara.


Zatem drodzy rodzice/dziadkowie/wszyscy, którzy sięgnięcie po „Złotą różdżkę” skuszeniu tytułem i współczesną (piękną) szatą graficzną, pamiętajcie, że trupia czaszka, zapałki oraz pinezki nie znalazły się okładce przez przypadek. Nawiązują do treści wierszy. Cóż zatem począć z tym tomem? Nie czytać? Ależ nie! Czytać, tylko mądrze.


Wyobrażam sobie dwie sytuacje czytelnicze, które mogą przynieść dobre skutki. Po pierwsze „Złotą różdżkę” winni przeczytać studenci literatury dla dzieci, gdyż wiersze te dają wiedzę o historii literatury dla dzieci, wyobrażeniach o jej powinnościach, czasem „brutalnej” pedagogice.


Po drugie „Złotą różdżkę” mogą czytać rodzice wraz z dziećmi, ale nie jako makabryczne pouczenie (nie pochwalamy straszenia dzieci w taki sposób), lecz jako świadome wejście w konwencje, o której we wstępie do tego wydania pisze Michał Rusinek.


Zatem jedno i drugie czytanie, to czytanie świadome, odbywające się we właściwym czasie i niejako pod kontrolą (w pierwszym przypadku wykładowcy, w drugim pośrednika lektury). Możemy jednak być pewni, że taki trud się opłaci i w jednym i drugim przypadku zaowocuje wiedzą o literaturze i miłością do literatury.

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć