„Dorotce brakło farby (…)
Więc rzekłem: „Kupię farby”.
Odrzekła mi: „Nie trzeba.
Ja zamaczam pędzelek
W samym błękicie nieba”.
Dziecięca afirmacja świata. Szacunek do przyrody. Miłość do życia. Rzeczywistości. Nie zawsze zgodnej z oczekiwaniami. Zawsze pięknej, bo jedynej jaką mamy. Do tego lekkość pióra mistrza gatunku, fraszkopisarza, a przede wszystkim dziadka zakochanego w swojej wnuczce.
„Chociaż jest jedno tylko
Wnuczątko me kochane (…)”
Efekt? Najlepszy z możliwych. Plastyczny, żywy obraz rzeczywistości ujęty w ramy niepospolitej wyobraźni autora, spostrzegawczości i umiejętności uchwycenia uczuć w przestrzeni wiersza.
Smaczne, utrzymane w barwach o zbliżonej tonacji ilustracje Jony Jung podkreślają malarski charakter utworów. Rozlewają się kolorowymi plamami na kartkach książki, dopowiadając wizualne tło do pisanych wierszem historii.
Po co dzieciom poezja? – może spytacie. Odpowiem słowami Elizy Piotrowskiej: „Poezja to byt kolisty, przestrzeń niekończących się powrotów”. Powrotów do sedna egzystencji. Wartości życia.