Przyzwyczailiśmy się, że książki dla dzieci opowiadają o rzeczach miłych, niegroźnych i bezbolesnych. Ta książka do takich nie należy. Zmusza do myślenia o dzieciach, które nie są takie jak wszyscy, gdyż są "głęboko utalentowane" lub są wystraszonymi geniuszami. To złamanie stereotypu, że takie dzieci są gorsze i przedstawienie ich mocnych cech, na przykład nadwrażliwości. W książce oprócz szczerej przyjaźni, którą darzą się chłopcy, najbardziej rozczulają mnie pytania, które zadaje Rico oraz kalkulacje Oskara – szybsze niż te, których my dokonujemy na komputerze.
Książkę tę zaliczyłabym do literatury dydaktycznej, stanowiącej ten sam nurt co proza Janusza Korczaka, której zadaniem było uświadomienie młodym czytelnikom, że każda odmienność ma prawo do szacunku.
W ostatnio czytanej przeze mnie książce o rozwoju dziecka wiele miejsca poświęca się badaniom, które kobieta w stanie odmiennym powinna wykonać w ramach diagnostyki prenatalnej, co daje możliwość wczesnego leczenia niektórych schorzeń. Jednak nawet najwyżej rozwinięta medycyna nie jest w stanie w 100% wyeliminować tego, że dzieci takie jak Rico czy Oskar nadal będą w otoczeniu naszych pociech. I to od nas zależy, czy będą oni traktowani jak dziwadła czy jak koledzy. Wychowanie, które chcemy dać naszym dzieciom, nie powinno być pozbawione otwartości i tolerancji, czyli tego, o czym mówi ta książka. A tytułowy złodziejski kamień to przygoda, w której może uczestniczyć każdy z czytelników.
mama MałGocha