W książce dzieje się tak dużo, że czasem trudno nadążyć. Bardzo podobają mi się Wasyl (z charakteru) i Józek Wytrych. Jak to zabawnie wygląda, gdy "na pryczy walają się niedoparki" – chociaż mają wtedy strasznie smutne miny. Gdy Kudła Dederon spotkał Wielkiego Szefa to napięcie było straszne i nie mogłem się doczekać, co z tego wyniknie.
Hihlik też mi się podoba, ale bliźniaki już mniej, bo dokuczają spokojnym, porządnym niedoparkom. Dziadek Hihlika też jest fajny. Rzadko coś robi, bo należy do osób spokojnych, które marzą o spokoju, a potem mają dzieci, które nie chcą być spokojne. Nie chciałbym mieć agrafki w uchu i podziwiam, że Hihlik nie płakał, gdy mu ją Kudła Dederon wbijał. W książce są też ludzie, ale oni nie są tacy ważni jak niedoparki.
Dużo się dowiedziałem o włóknach sztucznych: nylonie i dederonie, które nie są smaczne. Chciałbym poznać niedoparka, który chowa się w moim domu, bo u nas też giną skarpetki szczególnie mamie i siostrze.
Bartek, lat 8