Wierszyki lubię tylko trochę, bo nie dzieje się w nich tak dużo jak w książkach przygodowych czy detektywistycznych. Jak przeczytaliśmy o przedpokoju, łazience i kuchni to na spisie treści, trochę innym niż zwykłe spisy treści, zobaczyłem, jakie jeszcze pomieszczenia będziemy odwiedzać.
Myślę, że najciekawszy był wiersz o drzwiach, bo trudno go było przeczytać szybko, a w dodatku dużo się w nim działo – mama opowiedziała mi przy tej okazji, co to takiego Transylwania. Nawet na rysunku widać, że w wierszu dzieją się ciekawe rzeczy. A najsmutniejszy był wiersz o wycieraczce, która biedna musi leżeć przed drzwiami i jest jej smutno. Fajny był też wiersz o oknie, z którego "można też przypadkiem zobaczyć sąsiadkę". A chłopiec malujący po szybie jest taki ucieszony. Ja też lubię malować po szybach, a najczęściej robię to w samochodzie.
W Wierszykach domowych fajne są też gwiazdeczki. To nie są takie gwiazdeczki co spadają z nieba, tylko takie namalowane innym kolorem na końcu słowa. I wtedy należy od razu przeczytać, co jest napisane na dole pod wierszem przy takiej samej gwiazdeczce.
Bartek, lat 8