Bardzo fajne są te bajki przez telefon, ale jak ktoś umiera, to jest mi smutno. Najbardziej podobała mi się bajka o fiołku, który wyrósł na biegunie pełnym lodu, co go wyczerpało tak, że przekwitł. Śmieszna była też bajka o tym, że panu uciekł nos. A uciekł dlatego, że pan w nim dłubał!
Chciałbym, żeby w moim mieście zbudowano "Dom spisany na straty", który dzieci mogłyby zniszczyć młotkami. Wtedy by już nic innego nie niszczyły, bo straciłyby całą swoją niszczycielską energię i byłyby spokojne.
Na okładce narysowana jest nitka, która w rzeczywistości jest kablem od telefonu, przez który autor opowiada bajki. Bajki są krótkie, bo tata dziewczynki miał mały abonament telefoniczny i musiał się streszczać.
Bartek, 8 lat