Warszawa

Recenzja książki:

Rico, Oskar i Głębocienie

Rico, Oskar i Głębocienie

Andreas Steinhöfel
od 8 do 14 lat
PATRONAT

Głębocienie to po prostu duchy...

Książka ma fajne obrazki, szkoda, że są tylko na początku rozdziału.
Rico ma mały rozumek, chociaż sam jest duży. Nie zawsze umie trafić do domu, mylą mu się wskazówki w zegarku i nie wie, czy jest dziewiąta, czy za piętnaście dwunasta. Żal mu pani, która zgubiła się w supermarkecie między działem mięsnym a lizakami. Je lody bez względu na pogodę – też bym tak chciał. Swojego nowego przyjaciela Oskara chce zaprosić na wycieczkę w nieznane, czyli wzdłuż kanału, który sąsiaduje z jego ulicą, bo wie, że z Oskarem nie zginie. Potrafi być jednak odważny, gdy chodzi o obronę jego jedynego przyjaciela.


Oskar jest mały, ale ma dużo wiedzy, duże białe zęby, a na piersi nosi znaczek z samolotem, który przetrwał katastrofę i ma ułamane skrzydło. Zawsze nosi na głowie kask, bo… wypadki się zdarzają nawet w domu, a on się ich strasznie boi, tym bardziej że Rico ma szalone pomysły.


No a głębocienie to po prostu duchy, z którymi chce się spotkać Rico, ale o nich nie będę opowiadać. Fajnie, że chłopcy się zaprzyjaźniają i że udaje się im odkryć prawdziwego złoczyńcę – kryminalistę. Rico często uczy się nowych trudnych wyrazów, których ja też nie znam np.: dyskryminacja czy parawan, który myli z karawanem.

 

Oskar chyba nie musi się uczyć, bo wie wszystko, nawet to, ile dokładnie jest kilometrów od ziemi do księżyca. Mam nadzieję, że będzie kolejna część o przygodach Rico i Oskara.

 

Bartek (7 lat)

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć