Warszawa

Klub Przyjaciół Planety. Czarne łabędzie

Klub Przyjaciół Planety. Czarne łabędzie

Wydawnictwo: Widnokrąg
od 6 do 11 lat
PATRONAT
ISBN: 978-83-966916-0-6

Opis książki

Historie z dreszczykiem dla miłośników przyrody i przygody. Vanja, Sivert i Mo mieszkają w małej miejscowości w północnej Norwegii. Co też może dziać się w jakiejś mieścinie na krańcu Europy? Bardzo wiele! Dziwne rzeczy mogą wydarzyć się wszędzie, a małe miejsca często kryją wielkie tajemnice.

 

Vanja, Sivert i Mo odkrywają wyciek ropy w fiordzie. O zgrozo! Nawet białe łabędzie zrobiły się całkiem czarne! Czy to wyciek z rozbitej łodzi? A może to bogaty właściciel fabryki potajemnie spuszcza do wody ścieki? Lub jego podejrzany asystent Luke? Skoro dorośli nie wierzą w to, co mówią im dzieci, Klub Przyjaciół Planety musi wziąć sprawy w swoje ręce. Czy młodym członkom Klubu Przyjaciół Planety uda się odkryć, kto zanieczyszcza okolicę i szkodzi zwierzętom, roślinom i ludziom? 

Kup teraz

Szukamy najtańszych księgarni internetowych...

Recenzja książki Klub Przyjaciół Planety. Czarne łabędzie

Klub Przyjaciół Planety na straży ekologicznego porządku

Ruth Lillegraven, autorka serii Klub Przyjaciół Planety, oddaje w ręce czytelników detektywistyczną przygodę z ekologicznym przesłaniem w tle.   Wszystko rozpoczyna się od - jak mogłoby... czytaj więcej »

Fragment książki Klub Przyjaciół Planety. Czarne łabędzie

Najlepsza plaża jest położona w głębi fiordu, niedaleko wielkiej fabryki. Sivert i Vanja kładą ręczniki na ziemi i podchodzą do brzegu, by sprawdzić temperaturę wody. W tej samej chwili rozlega się straszny huk.
– O rany... Co to było? Sivert rozgląda się dookoła. Dostrzega przechyloną łódź przy fabrycznym nabrzeżu. Bucha z niej dym!
– Co się stało? – krzyczy Vanja. – Ta łódź się rozbiła?
Do Vanji i Siverta podbiega jakiś chłopiec.
– Słyszeliście huk?
Sivert nigdy wcześniej go nie widział. Co to za jeden? Wczasowicze już przecież wyjechali.
– Właśnie siadaliśmy z mamą do obiadu – ciągnie nieznajomy. – Talerze i szklanki aż nam
zaczęły podskakiwać! To było niesamowite, jak przy trzęsieniu ziemi.
(...)


Po powrocie z plaży Sivert długo jeździ wokół domu na swoim nowym rowerze. Ale nie może przestać myśleć o biednych czarnych łabędziach. Ptaki biły skrzydłami i przeczesywały pióra dziobem, jakby próbując pozbyć się tej czarnej mazi. W ich oczach widać było strach.
Przed pójściem spać Sivert bierze jeszcze kąpiel. Często to robi, gdy coś go martwi. Co się właściwie stało z tymi łabędziami? – zachodzi w głowę. I co teraz z nimi będzie? Umrą? Czy Mo miał rację, mówiąc, że to czarne paskudztwo to ropa?
Jest już późno, ale Sivert ma kłopoty z zaśnięciem. W końcu chyba zasypia, bo nagle budzi się gwałtownie i czuje się zupełnie przytomny, mimo że nie mógł spać dłużej niż godzinę. Wstaje, podchodzi do okna i wygląda na dwór. Drogą za oknem przejeżdża powoli biała ciężarówka. W oddali, na niewielkiej przystani, otwiera się brama. Auto przez nią wjeżdża, brama się zamyka.


Sivert ostrożnie uchyla okno. Czyżby z przystani dochodziły jakieś chlupoty? Po jakimś czasie brama znów staje otworem. Ciężarówka jedzie do fabryki po drugiej stronie zatoczki. Sivert stoi przy oknie, długo jeszcze wygląda na dwór i rozmyśla. Jakie to dziwne, że ktoś jeździ tędy o tej porze. No i to chlupotanie. Teraz będzie jeszcze trudniej zasnąć. W głowie chłopca tańczą czarne łabędzie i białe ciężarówki.

Warto zobaczyć