Warszawa

Lato Misia Kazimierza

Lato Misia Kazimierza

Wydawnictwo: Wilk&Król Oficyna Wydawnicza
od 5 do 10 lat
PATRONAT
ISBN: 978-83-935837-2-0
Tematyka: miś, przyjaźń, lato

Opis książki

Wakacyjne przygody wrażliwego mądrali już w księgarniach. Paulina Wilk kontynuuje serię dla dzieci i niezupełnie dorosłych. 

 

Skąd się biorą prawdziwi przyjaciele? Co wspólnego mają garnki z podrywaniem dziewczyn? Czy uczucia są silniejsze niż mięśnie? Jak skoczyć z dachu i miękko wylądować? I jak koniec zmienić w początek? O tym wszystkim opowiada „Lato misia Kazimierza”, nowa książka Pauliny Wilk. Druga część dowcipnej serii opowiada o dorastaniu z dala od domu i wakacyjnych przyjaźniach.


Kazimierz – mały beżowy miś spędza wakacje z nowymi kolegami: grubym Tadkiem, wysportowanym Czarnym i maleńkim Bolkiem, który nie rusza się nigdzie bez pieluchy. Wspólnie przeżywają sportowe zwycięstwa i porażki, znajdują skarb, udają się w rejs łódką i łowią ryby, a nawet stają do bójki. Dzięki tym doświadczeniom misie przekonają się, że przyjaźń pokonuje wszelkie różnice i że dobrze mieć przy sobie wiernych kumpli – w czasie zabaw, w chwilach niebezpieczeństwa, a także w smętne, deszczowe dni.

 

Gdy na misiowe głowy spadną pierwsze pożółkłe liście, trudno będzie im się rozstać. „Lato misia Kazimierza” to opowieść o niezwykłym czasie, jakim dla dzieci są wakacje: o długich i ciepłych dniach, które przynoszą radość, nowe przeżycia, uczą odwagi i pewności siebie. To bajka o rozstaniu i tęsknocie, bez których nie sposób dorosnąć. I docenić szczęśliwego powrotu do domu.

 


O misiu Kazimierzu
Odważny i rezolutny miś ucieka z wielkiego sklepu, by sprawdzić, czy potrafi być niezwyczajny. Trafia do domu Ani, samotnej i zapracowanej dziewczyny i wraz z nią poznaje niesamowity, domowy świat: z guzików buduje kosmiczne pojazdy, urządza w kuchni rodeo, a na stole – teatrzyk, robi żaglowiec z mydelniczki. Przypadkowo spotkany Tadeusz zaprasza go do siebie na wakacje i turniej piłkarski.


O autorce
Paulina Wilk
- autorka głośnych reportażowych „Lalek w ogniu. Opowieści z Indii”, laureatka nagrody Bursztynowego Motyla po świetnie przyjętych przez krytykę i czytelników „Przygodach misia Kazimierza” (2012), opowieści o misiu, który wyruszył na poszukiwanie swej indywidualności, kontynuuje serię bajek dla dzieci i niezupełnie dorosłych, publikując „Lato misia Kazimierza”. A to nie koniec pluszowych opowieści – w przygotowaniu jest kolejna część cyklu, w której Kazimierz wyrusza w podróż.


O ilustratorce
Zosia Dzierżawska
– rysuje książki dla dzieci i komiksy. Mieszka blisko Alp, ale często wraca na podwórka takie jak to, na którym Kazimierz spędził wakacje. Studiowała literaturę i języki w Warszawie, a także ilustrację w Mediolanie, w ramach studiów podyplomowych MiMaster. Współzałożycielka mediolańskiego studia graficznego Armad’illo. Ilustracje jej autorstwa publikują włoskie i polskie wydawnictwa: Egmont, Langenscheidt, WSiP, Panini, Rizzoli. Z Moniką Powalisz tworzy komiksowy duet „Zonika”, nagrodzony min. w  konkursie Ligatura w Poznaniu (2012).


O wydawnictwie
Wilk&Król Oficyna Wydawnicza
została założona przez dwie przyjaciółki: Paulinę Wilk, autorkę książek i reportaży, oraz Annę Król, założycielkę agencji Go Culture, wspierającej promocję literatury. Wydawnictwo powstało, by dać literackie życie wspólnie wymyślonemu bohaterowi z pluszu. Seria bajek o misiu Kazimierzu tworzona jest z niecodzienną starannością i troską.

 


Na stronie www.miskazimierz.pl czeka więcej informacji o bohaterze, książkach, autorkach, a także internetowa księgarnia.


„Lato misia Kazimierza”, czyli kronika wypadków wakacyjnych
Premiera: 22 maja 2013
Książki serii:
„Przygody misia Kazimierza” – premiera: listopad 2012
„Lato misia Kazimierza” – premiera: maj 2013
„Podróże misia Kazimierza” – w przygotowaniu

Kup teraz

Szukamy najtańszych księgarni internetowych...
1/3
1/3
2/3
2/3
3/3
3/3

Recenzje książki Lato Misia Kazimierza

Recenzje rodziców:

Wakacje z misiem Kazimierzem

Jest to opowieść o przygodach misia o imieniu Kazimierz. Miś rozstaje się ze swoją opiekunką Anią i wyrusza na drugą stronę mostu w odwiedziny do misia Tadka. Ma tam spędzić całe lato.... czytaj więcej »

Czytajcie swoim dzieciom i sobie!

Kiedy usłyszałam, że Paulina Wilk napisała książeczkę dla dzieci od razu zaczęłam jej poszukiwać w księgarniach. Pomyślałam, że jeżeli jest chociaż w połowie tak ciekawa jak jej debiut... czytaj więcej »

Fragment książki Lato Misia Kazimierza

Rozdział pierwszy. Kazimierz dzielnie się trzyma

Kazimierz wysiadł z tramwaju numer 6 obok kiosku z gazetami. Najpierw na chodniku wylądował plecak, a potem sam miś. Rozejrzał się i od razu zauważył, że w tej dzielnicy jest inaczej niż w śródmieściu, gdzie mieszkał z Anią. Budynki były niższe, chodniki szersze, a choć pora była wczesna, nikt nie spieszył się do biura. „Może wszyscy są na wakacjach?” – myślał miś. Z zaciekawieniem przyglądał się szyldom. Był tu stolarz, który robił meble, szewc, który reperował buty i kaletnik, który naprawiał torby. Była też pralnia, a dalej duży napis „Poprawki krawieckie”.
„Przyjdę tu, jeśli rozprują mi się spodenki” – ucieszył się Kazio, bo w tramwaju przez całą drogę rozmyślał, jak sobie poradzi z różnymi kłopotami bez Ani. Teraz przynajmniej jeden miał z głowy.


Nie wiedział, w którą stronę iść. Kartka z adresem była w plecaku. Ale miś pamiętał, co radził mu Tadeusz: „Pytaj o Tadka, mnie tam wszyscy znają”. Pod kioskiem stało kilka misiów. Kazio założył plecak. Uginając się trochę pod jego ciężarem, podszedł do nich i zapytał uprzejmie:
– Przepraszam, czy wiedzą panowie, gdzie jest Tadek?
Misie przerwały rozmowę, spojrzały na niego, ale nic nie odpowiedziały. Obserwowały uważnie jego piżamkę, plecak i chude nogi. Miny miały groźne. Im bardziej się w niego wpatrywały, tym bardziej Kazio się pochylał. Wreszcie jeden z nich odezwał się:
– Czego tu szukasz, mały? – i włożył łapy do kieszeni swoich czerwonych dresowych spodni. Kazio zauważył, że miś ma grube i silne łapy – pewnie jest sportowcem.
– Szukam Tadka – odpowiedział, czując, że jeśli zaraz nie zdejmie plecaka, to się razem z nim przewróci. Jednak tamci nie spuszczali z niego wzroku, więc musiał wytrzymać.
– A co, jesteście kumplami? – roześmiał się miś, który go zagadnął, a pozostali też zaczęli chichotać.
Kazimierzowi zrobiło się przykro, ale właśnie dlatego wysoko podniósł głowę i odpowiedział:
– Owszem, Tadek przespał u mnie zimę, a teraz zaprosił mnie do siebie. – Zobaczył, że to zrobiło na nich wrażenie, więc dodał głośniej – Na całe lato!
Miś w czerwonych spodniach cofnął się o krok, kopnął kamyk leżący na chodniku i machnął łapą w lewo.
– Przejdź tamtędy przez ulicę. Kiedy miniesz sklep z elektryką, skręć w prawo. To będzie w pierwszym podwórku.
– Aha, czyli niedaleko – ucieszył się Kazimierz, bo już było mu okropnie ciężko. – Bardzo panu dziękuję.
Ukłonił się i ruszył w stronę przejścia dla pieszych. Odwrócił się jeszcze i zapytał:
– Czy panowie wybierają się na mecz?
– Nie, dlaczego? – zapytał miś w czerwonym dresie.
– No bo macie sportowe spodnie… – odpowiedział Kazio. Nigdy dotąd nie widział, żeby ktoś nosił je na co dzień.
Misie spojrzały na siebie i parsknęły śmiechem.
– A ty chyba wybierasz się na pokaz mody, bo masz taką elegancką piżamę! – krzyknął któryś.
Kazio odwrócił się i ruszył przed siebie.
„Najwyraźniej w tej części miasta panują inne obyczaje – pomyślał. – Będę musiał się poradzić Tadeusza”. Był tak zamyślony, że wszedł na pasy, nie rozglądając się na boki. Dopiero gdy usłyszał klakson, zobaczył zbliżający się prędko niebieski samochód.
– O rany! – krzyknął i podbiegł do przodu.
Na szczęście był już prawie po drugiej stronie ulicy i wystarczyło kilka kroków, żeby znaleźć się bezpiecznie na chodniku. Kazio otarł łapą pot z czoła – trochę się zdenerwował, a trochę zgrzał od ciężkiego plecaka. Przystanął przed sklepem z artykułami elektrycznymi. Na wystawie leżały różne ciekawe sprzęty. Było tam dużo żarówek, każda w innym kształcie. Kolorowe kabelki, cienkie i grube. Rozpoznał też kuchenny mikser i suszarkę do włosów, ale najbardziej podobał mu się duży wiatrak, który miał trzy płaskie skrzydła zasłonięte metalową siatką. Obracały się szybko, poruszając przywiązane do siatki wstążki. Miś pomyślał, że taki wiatrak latem to świetna sprawa – chłodzi uszy!
Powędrował dalej, skręcił w ulicę Parkową i stanął w pierwszej bramie. Prowadziła na duże podwórko, wokół którego, jakby przyklejone do siebie, stały cztery budynki. Kazio zadarł głowę do góry i spojrzał na błękitne niebo.
– Ojej, jakbym stał w wielkiej studni – pomyślał na głos. – Heeeeej! – krzyknął, widząc, że nad studnią przepływa właśnie duża biała chmura.
– Kto się tak wydziera? – dobiegł groźny głos z mieszkania na parterze. Kazio trochę się przestraszył. Z okna wychylił się zaspany chłopak w wymiętym podkoszulku.
– Przepraszam – ukłonił się miś. – Czy wie pan, gdzie znajdę Tadka?
Chłopak podrapał się po ramieniu, ziewnął i powiedział:
– Te brązowe drzwi, pierwsze piętro – i bez pożegnania zamknął okno.
Kazio podreptał w stronę drzwi. Były otwarte. Zaraz za nimi zaczął się wspinać po zimnych, kamiennych schodach. Stanął na słomianej wycieraczce i zapukał. Otworzyła mu dziewczyna z krótkimi czarnymi włosami. „To na pewno Paula” – podpowiedział sobie miś. Paula miała na sobie niebieską koszulę w prążki, za co Kazio polubił ją od pierwszego wejrzenia. Jego piżama też była niebieska, a więc mieli podobny gust.
Paula uśmiechnęła się i zawołała:
– Tadziu, ktoś do ciebie!
A do Kazia powiedziała miłym głosem:
– Proszę, wejdź.
Przekroczył więc próg i zaczął ściągać plecak, bo był już bardzo zmęczony jego dźwiganiem. Zdjął jedną szelkę, ale druga zaczepiła mu się o łokieć. Ciężki plecak pociągnął go za sobą i właśnie w chwili, gdy Tadeusz i dwa inne misie weszły do przedpokoju, Kazimierz runął na podłogę. Z plecaka wysypały się ubrania, kredki, czerwony guzik i różowe mydełko.
Kazio leżał i nie mógł się ruszyć. Paula pomagała mu się uwolnić. A gruby Tadeusz i szczupły, niewysoki miś o czekoladowym futerku oraz niziutki, z dużą głową i podciągniętymi nad pępek białymi majtkami – przyglądali się temu w milczeniu. Wreszcie Kazimierz wstał, poprawił piżamę i wyciągnął łapę do Tadeusza. Ten uścisnął ją tak mocno, że Kazio aż się zaczerwienił z bólu.
– Witamy po naszej stronie mostu! – powiedział niskim głosem Tadeusz. – To jest Czarny – wskazał łapą kolegę w kolorze czekolady.
Dwa misie uścisnęły sobie łapy.
– Ale… – zawahał się Kazio – ty wcale nie jesteś czarny, tylko ciemnobrązowy.
– Tak, ale mam czarne oczy, widzisz? – to mówiąc, nowy kolega wybałuszył lśniące ślepia z czarnego plastiku. – A poza tym czarny to mój ulubiony kolor. Na boisku zawsze noszę czarne trampki, mam czarny pas karate i czarny rower.
– I jest szybki jak diabeł! – dodał z powagą Tadeusz. – Biega na krótkie i długie dystanse.
Kazio uniósł brwi z podziwu. On też lubił biegać, ale miał niewiele okazji, żeby trenować i jego chude nóżki nie były zbyt silne.
– A to jest Bolek – Tadeusz przedstawił malutkiego misia z dużą głową. – Jeszcze nosi pieluchę i ciągle się gubi, ale ma tu niezłe pomysły – objaśnił i poklepał malucha po łebku.
– Cześć, jestem Kazio – powiedział Kazio i zauważył, że nie jest najmniejszy w towarzystwie. Bo choć był odrobinę niższy od Czarnego, to Bolek sięgał mu tylko do pasa.
Czarny lekko trącił łapą różowe mydełko.
– Ej, Kazik, coś ty nazwoził? To chyba dla dziewczyn jest! – zawołał.
Tadeusz i Bolek podeszli bliżej i powąchali mydełko. Kazio szybko schował je do plecaka i zaczął zbierać rozsypane kredki.
– My tu eleganckich perfum nie używamy – powiedział Tadeusz. – Nie jesteśmy tacy delikatni.
– Zawsze warto być eleganckim – odezwała się Paula, wychylając się z kuchni. – A wy się po prostu boicie mydła! – roześmiała się.
I Kaziowi zrobiło się raźniej, bo poczuł, że znalazł sojusznika. Wziął jedną bombonierkę i wręczył ją Pauli. Drugą podał Tadeuszowi:
– Proszę, to dla was wszystkich.
– Ooo, nie spodziewałem się… – Tadeusz był trochę zmieszany. – Chodź, pokażemy ci, gdzie będziesz spał.
A żeby się odwdzięczyć za prezent, chwycił plecak Kazimierza. Ale Kazio wiedział już, że na wakacjach trzeba być dzielnym, więc powiedział:
– Dziękuję ci, dam sobie radę! – i zarzucił swój bagaż na plecy.
Tadek uśmiechnął się, a Czarny pokiwał głową z uznaniem. Ruszyli w stronę pokoju. Przodem szedł duży Tadeusz o wystającym brzuchu i twardych łapach. Za nim Czarny – wyprostowany i pewny siebie, wesoło pogwizdując. Dalej Kazimierz na lekko drżących nóżkach, ale z wysoko zadartą głową. A na końcu dreptał Bolek, podtrzymując łapkami zsuwające się majtki. Czterej koledzy mieli przed sobą całe lato!

Warto zobaczyć