Kiedy usłyszałam, że Paulina Wilk napisała książeczkę dla dzieci od razu zaczęłam jej poszukiwać w księgarniach. Pomyślałam, że jeżeli jest chociaż w połowie tak ciekawa jak jej debiut prozatorski dla dorosłych, to warto kupić. Zanim ją zdobyłam, okazało się, że jest już i druga część.
Przygody misia Kazimierza to pierwszy tom opowieści o zaradnym pluszaku, który znudzony czekaniem, aż ktoś dostrzeże go w wielkim koszu pełnym bliźniaczo podobnych misiów, postanawia wyruszyć w świat. Dopisuje mu szczęście, bo trafia do domu z ogrodem, w którym mieszka Ania. Zawiązuje się między nimi pełna szacunku i uczucia przyjaźń. Ania jest dla misia opiekunem i nauczycielem, ale jednocześnie pozostawia mu wiele wolności. Pozwala na samodzielne odkrywanie świata i kreatywność. Uczy bycia razem, wyrażania uczuć, opieki i wzajemnej troskliwości.
Ta książka jest jak powrót do ciepłego dzieciństwa, czystego i spontanicznego zachwytu nad światem. Mnie i mojego pięciolatka w tym tomie najbardziej zachwycił rozdział, w którym Kazimierz gotuje kolację. Cudowny opis przyrządzania przez misia racuchów sam układa się przed oczami w obraz.
Lato misia Kazimierza to kolejny tom historii o Kazimierzu. O ile pierwsza część była niejako wczesnym dzieciństwem misia, druga opowiada o okresie dorastania. Kazimierz dostaje zaproszenie od przyjaciela i wyjeżdża do niego na całe wakacje. Wraz z grupą przyjaciół: Tadkiem, Czarnym i Bolkiem przeżywa wiele niebanalnych przygód, uczy się współpracy, wytrwałości i tego, że nie zawsze się wygrywa, i że wygrana może mieć różną postać.
W tym tomie jest wiele o przyjaźni między rówieśnikami, o odwadze, bohaterstwie, dobrej zabawie i tym, że każdy jest inny. Świat realny – jak bójka z ulicznymi rozrabiakami – miesza się tu ze światem przygód inspirowanych wyobraźnią. Mój synek wstrzymywał oddech w trakcie czytania rozdziału „Kazimierz i tajemnica z przeszłości” czy „Kazimierz skacze po skarb”, choć ani tajemnica ani skarb nie są tym, czego w pierwszej chwili moglibyśmy się spodziewać. Ta książeczka ma bardziej dynamiczną fabułę niż pierwsza. W sam raz dla wygłodniałego bohaterów i niezwykłych przygód pięciolatka.
W obu tomach rozdziały są dosyć długie, najlepiej nadają się do czytania przed snem. To, co mnie najbardziej podoba się w tych książkach to pozytywne treści, jakie niesie oraz niebanalność historyjek, które na pozór tylko przypominają setki innych. Na uwagę zasługuje też szata graficzna i ilustracje Zosi Dzierżawskiej. Nienachalne, dbające o drobiazgi, a wystarczająco ciekawe by przyciągnąć wzrok małego czytelnika. Czytajcie Państwo swoim dzieciom i sobie!
Katarzyna Gandor