Pani Sylwio,
Opisane przez Panią sytuacje wskazują - moim zdaniem - na dwie możliwości, z których każda wymaga konsultacji u specjalisty, najlepiej doświadczonego psychologa rozwojowego (psychologa dziecięcego), który byłby w stanie prawidłowo ocenić sytuację. W moim odczuciu bowiem może być tak, że albo Pani synek z jakichś powodów odczuwa lęk społeczny (czego przyczyną mogą, ale nie muszą, być obiektywnie istniejące trudności rozwojowe), albo też jego zachowanie jest skutkiem popełnianych przez Państwa tzw. błędów wychowawczych. Z tonu Pani listu wnioskuję, że bardzo Pani kocha swojego malucha i chce Pani wiedzieć, co tak naprawdę powoduje jego niepokojące zachowania, po to żeby móc pomóc jemu i sobie. Ta gotowość do zmiany to duża szansa powodzenia. Z mojej praktyki wynika jasno, że zmiana postępowania rodziców pociąga za sobą pozytywne zmiany w funkcjonowaniu dziecka. Myślę, że jeżeli w swoim miejscu zamieszkania znajdzie Pani specjalistę, który poobserwuje Państwa relacje z synkiem, z pewnością otrzyma Pani wiele wskazówek co robić, by Pani dwulatek nie był taki płaczliwy i wybuchowy. Proszę nie obawiać się skorzystania z pomocy fachowca. Obiektywne oko z boku zobaczy to, czego Państwo, emocjonalnie zaangażowani i kochający rodzice, nie jesteście w stanie zauważyć. A czasem naprawdę wystarczy zmodyfikować kilka szczegółów, by maluch nauczył się reagować inaczej. Mam oczywiście wiele pytań: czy słusznie się domyślam, że kiedy jesteście sami i synek poddany jest rutynie dnia, którą Pani opisała, to nie jest aż tak wybuchowy? Czy Pani ma tendencje do ulegania mu, kiedy płacze? Jak wygląda w Państwa domu system kar i nagród? Czy jest on dla dziecka czytelny?
Serdecznie pozdrawiam i zachęcam do kontynuowania korespondencji.
Agnieszka Sokołowska
Komentarze