Porady naszych Ekspertów
5-latka boi się jednej z nauczycielek w przedszkolu
Dzień dobry Pani,
moja córka jest dziewczynką wesołą, otwartą i ciekawą świata. Przygodę z przedszkolem rozpoczęła w wieku 4 lat i czerpała z tego ogromną radość. Jest dzieckiem opowiadającym co się działo, śpiewającym i recytującym wierszyki. Niestety, z racji zmiany miejsca zamieszkania, jako 5-latka musiała rozpocząć obowiązkowe roczne przygotowanie przed szkołą w nowym przedszkolu.
Ale i tu wszystko zaczęło się wręcz wzorowo - od pierwszego dnia córa chętnie biegła (dosłownie!) do przedszkola, po pierwszych kilku dniach już mówiła nowe wierszyki, piosenki, opowiadała o koleżankach i kolegach w grupie itd. Pod koniec 2 tyg.września coś się jednak zmieniło - dziecko stało się jakby wycofane, nie chciało mówić co robiło w p-lu, zmiana o 180 stopni. Mimo to, oczywiście zachowując czujność, starałam się przedstawiać p-le w samych dobrych słowach, przekonując ją, jak jest tam ciekawie itd.
Po kilku kolejnych dniach mała zaczęła wprost mówić, iż nie chce tam chodzić ponieważ "pani ( jedna z dwóch pań uczących w tej grupie) brzydko mówi do dzieci i krzyczy i jej jest wtedy smutno". Zapytana czy pani wyzywa dzieci, odparła, że nie, ale, że krzyczy. Zaczęłam więc jej tłumaczyć zachowanie pani, że być może mocno się zdenerwowała, może miała gorszy dzień itd., ale właściwie nie odniosło to skutku.
Dziecko stało się osowiałe, przysiada w kąciku i popłakuje (we własnym domu!). Gdy rozpłakała się nam w sklepie (zupełnie bez powodu, tak jakby nie mogła dłużej powstrzymać łez), mocno się już zaniepokoiłam i niejako wymusiłam podjęcie rozmowy. Dziecko się mocno rozpłakało i wśród łez wyrzuciło z siebie, że boi się tej pani. Powiedziała też, że "nie lubi gdy pani E. przestawia dzieci". Spytana jak to ma wyglądać, pokazała jak pani łapie za rękę - przedramię - oraz dodała: "i wiesz, pani E. ma dużo siły, więc to naprawdę boli". Wtedy stało się dla mnie jasne, że córka się tej pani boi. Stąd nagła niechęć do placówki, wycofanie, płacz i ogólne pogorszenie kondycji dziecka. Wśród łez prosiła mnie, bym nic nie mówiła pani E. bo ona się boi, że ta będzie na nią zła.
Uważam, iż jest to nadużycie ze strony pani wychowawczyni i umówiłam się już z nią na rozmowę - idziemy oboje z mężem. Przez ostatnie 2 dni, odkąd córka powiedziała o tym "przestawianiu", pozwoliłam jej zdecydować czy chce iść do p- la czy zostać w domu - wybrała zostanie. Dodam, iż jest to zupełnie niepodobne do mojego dziecka, które w ubiegłym roku nieraz pytane czy chce iść czy zostać (np. podczas uporczywego kataru, kiedy to chora nie była, ale jednak mocno zakatarzona i wiecznie z chustką przy nosie), zawsze odpowiadało CHCĘ IŚĆ!
Myślę, że tutaj ewidentnie jest problem lęku przed owym "przestawianiem", co dodatkowo potęguje fakt krzyczenia na dzieci i być może kilka innych kwestii, których 5-latka nazwać nie potrafi. U nas w domu przemocy się nie stosuje, więc nawet zwykłe poszturchiwanie mogło być źle odebrane, a już na pewno taki chwyt siłowy jaki pokazała.
Jestem po rozmowie z panią psycholog z tutejszej poradni PP i wiem, że absolutnie nie wolno mi zignorować tej sytuacji.
Postanowiliśmy nie iść z tym do pani dyrektor, tylko najpierw spróbować porozmawiać ze wskazaną przez dziecko panią. Chcemy pójść do niej w dobrej wierze, zakładając, że i jej zależy na przynajmniej poprawnej relacji z podopieczną, bo w relacji nauczyciel - dziecko to dziecko jest w gorszym położeniu, niestety.
Dodam też, iż sama na własne oczy widziałam jak ta pani szturmuje grupę przed wyjściem na spacer i nie spodobało mi się, że właściwie nie mówi, tylko pokrzykuje, ale przede wszystkim że używa siły - dzieciaki były potrącane i gwałtownie łączone w pary, były to mocno nerwowe ruchy.
Pani ta jest osobą młodą.
Proszę o uwagi, poradę w jaki sposób rozmawiać z tą panią i jak postąpić w razie gdyby gwałtownie wyparła się swego czynu. A przede wszystkim proszę o wskazówki jak rozmawiać z córką, kiedy dopada ją "gorsza chwila" i zaczyna cicho płakać ze strachu. Na tę chwilę podziękowałam jej za to, że powiedziała jaki jest powód jej smutku, że to rozumiem, że mi również jest przykro, ale też dodaję, że ma się tym starać nie martwić ponieważ to my, dorośli, się o nią troszczymy i porozmawiamy z panią (musiałam ją o tym poinformować i jakoś wytłumaczyć, wszak prosiła mnie o dyskrecję), oraz że wszystko wyjaśnimy i będzie dobrze. I taką mam nadzieję.
Do pani psycholog jestem umówiona w tej sprawie dopiero na koniec października, takie terminy odległe, niestety. Anna Maria
Psycholog, logopeda
Odpowiedź:
Droga Pani Anno Mario,
słusznie Pani postąpiła rozpoczynając od rozmowy z zainteresowaną. Prawdopodobnie niewiele to zmieni, ale dla córki jest to niezwykle ważne, że rodzice nie bagatelizują jej problemów i że zawsze może im zaufać.
Drugim etapem jest rozmowa z dyrektorem i psychologiem. Z doświadczenia jednak wiem, że jeśli nauczyciel nie radzi sobie z własnymi emocjami, to nie zmieni zachowania po jednej czy dwóch rozmowach.
Sądzę, że z córeczką powinna porozmawiać pani psycholog, bo być może doszło jeszcze do innych nieakceptowanych zachowań (np. obrażanie dziecka słowami).
Warto też porozmawiać z innymi rodzicami, a jeśli będziecie Państwo osamotnieni w swej interwencji radzę przenieść dziecko do innego przedszkola.
Serdecznie pozdrawiam,
Jagoda Cieszyńska
Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej.
CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie.
Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu.
Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.
Komentarze