Dotychczas za najlepsze przedstawienia dla maluszków (od niemowlaka do 3 lat), uważałam pionierski spektakl „Śpij” w Teatrze Baj oraz „Rozplatanie tęczy” w Teatrze Małego Widza. Dziś do tej małej listy „must see” dołącza „Książeczka”, czyli najnowsza propozycja Teatru Baj dla Najnajów. Zachwyca wszystko: począwszy od klimatu panującego na scenie, świateł, gry aktorskiej, muzyki, a skoczywszy na zadumanych twarzach widowni!
Tym razem nie wchodzimy do wielkiego namiotu, jak już zdążyli nas przyzwyczaić twórcy spektakli dla maluszków w Baju, tylko siadamy wygodnie na wielkich poduchach po dwóch stronach małej sceny. Wokół nas wystrój idealny dla oczu niemowlaków: czarne ściany, zasłony, podłoga. W kontraście do tego - aktorzy cali w bieli oraz białe elementy na scenie i suficie.
Cała magia zaczyna się, gdy aktorzy otwierają pierwszą stronę książeczki, a raczej powinnam napisać – księgi, ponieważ jest to olbrzymi, przepięknie i pieczołowicie wykonany rekwizyt a jednocześnie główna „postać” spektaklu. Każda strona jest dla nich niespodzianką, nowym odkryciem, a dla nas widzów - ciekawą historią do zinterpretowania. Każda strona to inny kolor i dźwięk, to odmienne światy i żywioły, które malujemy w naszej wyobraźni. Łagodność lasu, dzikość dżungli, klasyka dźwięku, geometryczna równość – to tylko niektóre ze skojarzeń, które towarzyszyły mi w odkrywaniu historii wyczarowanej na kartach książeczki.
Ważną, a może jedną z najważniejszych idei tego spektaklu, jest pokazanie piękna i harmonii sztuki kirigami, którą zafascynowali się twórcy. Kilka stron z księgi, to właśnie hold złożony tej technice. Ja widziałam to po raz pierwszy w życiu i przyznam, że jestem oczarowana. Po premierze dowiedziałam się od aktorów, że sami własnoręcznie zrobili te wielobarwne i zaskakujące formy. Fantastycznie było podziwiać jak wszystkie, te z pozoru martwe „wycinanki”, ożywają w rękach twórców.
Mogłabym jeszcze napisać wiele akapitów pełnych zachwytu nad „Książeczką”. Wspomnę tylko o perfekcyjnie współgrającym świetle, które doskonale zmieniało klimat i przenosiło widzów do kolejnego świata zapisanego w księdze. Muszę też napisać o najmłodszych widzach, na twarzach których widziałam skupienie i zachwyt. Żadne dziecko nie marudziło, żadne nie próbowało wchodzić w okolice sceny. Wszystkie siedziały zafascynowane, zapatrzone, zasłuchane i milczące.
Dopiero wspólne mini warsztaty z aktorami, podczas których robiliśmy papierowe statki, samoloty, zwierzęta, ożywiły dzieci.
Wielki ukłon w stronę twórców spektaklu: Elżbiety Biedy i Marka Zimakiewicza, którzy wymyślili i zagrali „Książeczkę”. Scenariusz i reżyseria, to też ich wspólne dzieło. W każdym ruchu, w każdym geście widać było ich pasję i zaangażowanie.
Tym, którzy tęsknią za prawdziwą sztuką pełną obrazów, dźwięków, barw i kształtów, polecam spektakl. Życzę twórcom, sobie i Wam, Czytelnikom, jeszcze więcej takich teatralnych uczt dla duszy i zmysłów.
I zapraszam do teatru, wejdźcie w ten wielobarwny świat, podróżujcie od białej kartki papieru do księgi wyobraźni i poznajcie „Książeczkę”, bo warto.
Magdalena Kurowska
fot. materiały promocyjne Teatru, Albert Roca Macia
spektakl można obejrzeć na scenie Teatru Baj teatrbaj.pl