Warszawa

Wizyta w Królikarni

Wizyta w Królikarni

Wizyta w Królikarni. I to nie w takiej pełnej klatek, gdzie na sianko mięciutkie, kolorowe, ze śmiesznymi noskami długouche chrupią marcheweczkę. To wizyta w galerii sztuki!

 

Naszym docelowym punktem w tym miejscu była wystawa dinozaurów. Jednak, ku mojemu zaskoczeniu, synek był zainteresowany wszystkimi rzeźbami. Oglądał każdą dokładnie, dotykał. Zastanawialiśmy się wspólnie, co przedstawia, czy jest ciepła czy zimna, dlaczego (jeśli była to twarz) ma taki wyraz twarzy. Leżącego pana połaskotał w stopy, do jagniątka się przytulił, a leżącemu psu położył patyczek, żeby się pobawił. Tak, jak robi to jego piesek.

 

Myślałam, że zainteresowanie spadnie, gdy tylko wejdziemy od budynku i od razu pobiegniemy do "dizajnów". Wielkie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że syn ciągnie mnie do sal, gdzie na stołach i półkach regałów stoją najróżniejsze rzeźby. Np. barana z wbitymi w głowę nogami od stołu albo "rozlaną rzeźbą".

 

Wiadomo że nie oglądał wszystkiego dokładnie. Ale tam, gdzie się zatrzymywał przystawałam i ja, i omawialiśmy daną pracę. Szczególnie dinozaury zrobiły na nas wrażenie. Są tak cudne, że chcielibyśmy mieć takiego maluszka w domu na własność. Uśmiechnięte i przyjazne. Niektórym zwisał jęzor, inne w oczach miały bombki lub długie (nieobcięte, a fee) pazury.

 

Panie pilnujące były oczarowane, może najmłodszym, zwiedzającym. Chodziły za nami po salach, żeby popatrzeć jak malutki człowieczek zareaguje na sztukę. Przy kasie otrzymaliśmy piękne naklejki legalnej kultury. Jedna odkleiła się od bluzeczki i rozpacz była straszna, ale na szczęście mamy ich kilka.

 

Do pałacyku już na terenie parku można dojść od ul. Puławskiej z dwóch stron. W powrotną drogę szliśmy drugą alejką, przy której również znajdują się rzeźby. Gdyby kogoś znudziło zwiedzanie, na terenie parku można rozłożyć własny kocyk i odpocząć pod pięknymi rozłożystymi drzewami. Można wypożyczyć leżaczek (godzina kosztuje 3 zł, dwie - 5 zł, a cały dzień 12 zł). Bilet na wystawę to 8 zł.

 

Są drzewa, w których mieszkają dobre duszki. Mają wielkie dziury, do których można zaglądać i karmić ich mieszkańców jabłkami, które tam rosną. A na tzw. deserek jest "drzewko szczęścia". Wychodząc z mostku należy spojrzeć lekko w lewo. Na nic nie znaczącej jabłonce wiszą cuda niewidy.

 

Wśród skarbów znaleźliśmy: uchwyty do szklanek (podobne ma jeszcze moja babcia), widelce LOT-u, tarkę do warzyw, kiść smoczków uspokajających, oprawkę cukiernicy z niby-skóry, a czajniczki, patelnie i rondelki posłużyły nam za instrumenty. Przy drzewku spędziliśmy sporo czasu. Obchodziliśmy je wkoło i wyszukiwaliśmy coraz to nowe kosztowności.

 

Mama Kacperka

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć