Biała postać z marchewkowym nosem i czarnymi guziczkami, lepiona z zapałem ze śniegowego puchu to dzieło niejednej dziecięcej zimowej wyprawy na dwór. Mróz wtedy zupełnie niestraszny.
Zwłaszcza, jeśli można, jak bohaterowie scenicznej opowieści, wdziać na ręce wydziergane przez babcię ciepłe rękawice i otoczyć szyję wełnianym szalikiem słusznej długości.
Któż nie lubiłby lepić bałwana? I któż nie skakałby do góry z radości, gdyby ten śniegowy osobnik ożył? Dzieciom - bohaterom spektaklu „Zimowa przygoda”, od których bałwanek dostał serce (a co za tym szło – życie) było w to graj, że mogły wyrwać się z domu prosto na śniegowy dywan. Jednak już dziadkowi Pawłowi wcale pomysł wychodzenia zimą na dwór bliski nie był. Tym bardziej lepienie śniegowego osobnika. Co innego czyścić motor... Ale to właśnie temu bałwankowi dziadek Paweł, gdy jeszcze był chłopcem, coś ważnego zawdzięczał... Coś, co przydało mu się na dalsze, również dorosłe życie.
Zimowy klimat stworzony na scenie poprzez padający śnieg, rozświetlone jak latarenki okna trzymanych przez aktorów w rękach miniaturowych domków, zaczarował małych widzów od samego początku. Wpatrzone w rozgrywające się na scenie przygody, ani myślały o nudzie lub kręceniu się z jej powodu. Podobnie jak główni bohaterowie – Zosia, Stefa i Jurek. By uchronić się od zimowej nudy - najpierw uprosiły dziadków o pozwolenie wyjścia na dwór, potem stworzyły śniegowego przyjaciela i ożywiły go, ofiarując serce, by wreszcie uczestniczyć w jego przygodach. A to niefortunnym zderzeniu z motorem, a to próbie naprawy poturbowanego w wypadku „śniegowego ciała”, wizycie u lekarza i próbach nauki gry na saksofonie.
Uczuciowo, błogo i dowcipnie zarazem. Tego dostarcza widzom „Zimowa opowieść” - utkany z wełny (misterne wydziergane motywy obecne były licznie w scenografii) spektakl teatru „Rabcio”, który wprowadza też dorosłego w dziecięcy świat marzeń, wspomnień i wzruszeń. Prawdziwa przyjemność. Jak zawsze, gdy ma się szansę na udział w spektaklu tego rabczańskiego teatru, który tym razem przybył do Warszawy, by rozgościć się na deskach Mazowieckiego Teatru Muzycznego – Bielańska Scena Kameralna. Zdradzę, że zagości i kolejny raz...
Anna Kossowska - Lubowicka