To tylko wam się wydaje, że znacie Jasia i Małgosię i obcowanie z nimi przez godzinę to, łagodnie mówiąc, rzecz przewidywalna. Aby się o tym przekonać - pędźcie, co tchu, na Plac Konstytucji – tam w soboty i niedziele lipca, oczywiście, gdy aura łaskawa, czekają na małą widownię aktorzy Teatru Polonia, którzy wraz z Grupą Dochodzeniową serwują naprawdę smakowite teatralne danie.
Jeśli nie zdążycie w lipcu – głowa do góry! W sierpniu scena pod chmurką przenosi się pod Och-Teatr. Gwarantuję, że dorośli bawić będą się tak samo dobrze. Słowne niuanse, zaskakujące zwroty akcji, dowcipny tekst (bazujący na ponadczasowych Bajkach Samograjkach Jana Brzechwy, ale rozbudowany, zgrabnie wtórujący oryginałowi, uzupełniający, ale nie psujący go w żadnej mierze). Kto wie, może znaleźliby się tacy, którym trudno byłoby odróżnić tekst współczesny od pierwowzoru...
Werwa i entuzjazm, z którymi grają aktorzy – wciągają. Aria toreadora (owszem, akcenty hiszpańskie też tu są), w brawurowym wykonaniu … Drwala (w tej męskiej roli całkiem przekonująca Matylda Damięcka) – bawi. Również pozostałe piosenki wraz z tańcami – porywają. Łagodny jak baranek Wilk, Czarownica–Pajęczyca, używająca swoich czarów w niecnych celach, a do tego jak zawsze łakomi i łasi na słodkości Jaś i Małgosia. Coś bardziej zaskakującego? Proszę, czemu nie – mama dzieci to … Czerwony Kapturek (w tej roli wystające z okien chatki ręce i głos Krystyny Jandy). Wilk również okazuje się znaną postacią - to ten sam osobnik, który po akcji z Babcią, Kapturkiem i dzielnym Gajowym wylądował w ZOO. A Czarownica? Ona też zamieszka w ZOO - podzieli w spektaklu los Wilka. Może w następnej bajce pójdzie po rozum do głowy i skończy z czarami i ściąganiem dzieci na manowce...
Zresztą, nie będę wszystkiego opowiadać. Dość, że na ten uroczy spektakl wybrać należy się obowiązkowo. Nam nie przeszkodziło, że widzieliśmy go już cztery lata temu (wtedy miała miejsce premiera), z przyjemnością planując kolejne pobyty przy scenie plenerowej Teatru Polonia i Och-Teatru. Scena stoi otworem dla mieszkańców stolicy, za bilety płacić nie trzeba, warto się tylko nastawić, że przychodząc w ostatniej chwili – trzeba będzie oglądać na stojąco. Widzowie niezmiennie, od lat, dopisują, co nie dziwi wcale.
Anna Kossowska - Lubowicka
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony Teatru Polonia.