Podobno wejściówki na Akademię Duckie Deck rozeszły się w tempie ekspresowym. Wielki tour kaczej akademii objął swym zasięgiem następujące miasta Wrocław, Warszawę, Poznań i Gdańsk, z wielkim finałem na Dzień Dziecka w Krakowie. Dzieci w różnym wieku mogły wziąć udział w zajęciach m.in z Robotyki, tworzenia filmów animowanych, robienia zabawek ze śmieci.
Wzięliśmy udział w warsztatach filmowych. Animacje powstawały z ciastoliny. Przez 45 minut dzieci były bez rodziców i tworzyły swoje pierwsze kinowe produkcje. Temat filmu mógł być dowolny. Mali twórcy korzystali z przygotowanych plansz z tłem animacji, takich jak kosmos, albo kanapa w salonie.
Co czekało na rodziców, to prezentacja mini filmów - każdy z nich był wyjątkowy. Cieszy mnie, że dzieci plastycznie działały same - wymyślały i lepiły swoich bohaterów, samodzielnie określały gatunek swojej produkcji.
Śmiechu było sporo. Mali twórcy byli dumni, a rodzice gratulowali sukcesu. Dzieci nie czekały wyłącznie na prezentację swojej pracy, ale z uwagą oglądały filmy kolegów, nie żałując im braw i komplementów.
Nawet jeśli uda wam się zarezerwować wejście tylko na jedne warsztaty to i tak warto tu być. Impreza jest przygotowana bardzo profesjonalnie. Rodzic tu odpoczywa, dzieci na warsztatach są pod opieką kadry Akademii.
Duckie Deck przygotowało też strefę otwartą. Klocki, roboty, aplikacje na tabletach, labirynty, pianinko, zestawy małego konstruktora – wyjście z budynku przy takiej ilości atrakcji wiązało się ze sporym ryzykiem ze strony rodzica, który mógł za to przepłacić obrażoną miną pociechy, a nawet atakiem histerii w miejscu publicznym.
Dzieci nie potrzebują instrukcji, one działają intuicyjnie. W większości wiedziały co mają robić na każdym ze stanowisk. W razie potrzeby specjaliści z Akademii służyli pomocą.
Doprawdy świetny wybór miejsca na taką imprezę. Gdański Inkubator Przedsiębiorczości Starter i Duckie Deck działają na tej samej fali- nowocześnie i z technologią za pan brat.