Teatr Gdynia Główna nie zwalnia tempa. Przed nami wielka premiera sztuki dla dzieci: „Bajki o księciu Pipo i jego czerwonym koniku" wg Pierre'a Gripariego. Tym razem reżyserem bajki jest dobrze znana widzom dorosłym Ewa Ignaczak. Dorobek pani reżyser jest imponujący - pod jej opieką na przestrzeni lat powstało blisko 50 przedstawień.
O magii teatru i o nadchodzącym przedstawieniu opowiada nam Ewa Ignaczak – dyrektor artystyczny teatru i Łukasz Dobrowolski - aktor grający w Teatrze Gdynia Główna od początku jego działalności.
Dlaczego zdecydowała się Pani na reżyserię przedstawienie dla dzieci?
Ewa Ignaczak: Dbamy o dziecięcą widownię. Jeśli od razu nie zaczarujemy i nie rozkochamy dzieci w tym świecie, to nie będą lubiły teatru. Jestem przeciwniczką przedstawień dla dzieci prezentowanych w salach kinowych. Tam są mikrofony, wszystko jest głośne. Dzieci, zamiast się wyciszać, uruchamiać wyobraźnię i poznawać nowe światy, są atakowane hałasem. Jako teatr spotykamy się z nauczycielami. Prosimy, aby bardzo precyzyjnie dobierali repertuar dla dzieci. Oglądając spektakl w tak wielkiej grupie i przestrzeni dzieci nie maja intymności i nie jest to dla nich żadne przeżycie.
Łukasz Dobrowolski: Posiadamy nietypową przestrzeń i lokalizację (Dworzec PKP – red.). Widownie możemy ustawić dowolnie, dzieci mogą siedzieć np. na podłodze, oczywiście jeśli tego chcą. Chcemy, żeby dzieci przemieszczały się wraz z aktorami - mamy doświadczenie z teatrem dla dorosłych widzów w przestrzeni podobnej do „Księcia Pipo…”.
E.I.: „Książę Pipo..." to bajka wędrująca. Jeżeli tworzymy pewien świat, przykładowo Królestwo, to jesteśmy w jednej sali, ale w momencie, kiedy wchodzimy do środka wulkanu - musimy do niego wejść. Kreujemy ten świat z niczego. Siłą jest wyobraźnia dziecka i artystów - to nas jednoczy. Myślę, że może to być bardzo ciekawe doświadczenie. Dzieci muszą przejść dalej, bo na przykład chcą zobaczyć jak wygląda sen Króla. Przechodząc z przestrzeni w przestrzeń dzieci wiedza, że są w innym świecie. Mówimy, że ta historia jest historią drogi. A widz, czyli dziecko, pokonuje tę drogę. Będzie to też doświadczenie dotychczas niespotykane w Trójmieście.
Ł.D.: Nasz ostatni spektakl dla dorosłych, „Pomiędzy” wg „Ślubu” Witolda Gombrowicza, był właśnie przedstawieniem „chodzonym”. Dzieje się we wszystkich głównych przestrzeniach teatru.
Dlaczego akurat zdecydowała się Pani na „Bajkę o księciu Pipo, o koniu Pipo i o księżniczce Popi" Pierre’a Gripariego? Jak wygląda u Pani poszukiwanie właściwego tekstu?
E.I.: Dojrzewałam z tym tekstem i od trzech dekad jest on we mnie. Tak naprawdę jest to historia o poszukiwaniu siebie. Myślę, że każdy z nas do końca swego życia próbuje określić swoją tożsamość. Zastanawiam się, dlaczego Pipo tak bardzo chce odnaleźć rodziców, dlaczego są mu tak potrzebni. Jeżeli jesteśmy dziećmi, jest to naturalne, że oni są blisko, że się nami opiekują, że ich kochamy i oni nas kochają. Stają się ważni w momencie, gdy znikają z naszego życia. Taka jest moja własna historia, to jest bardzo prawdziwe.
Ł.D.: Jest taka pętla.
E.I.: Jeszcze nie wiem, czy chcę, żeby Pipo zrozumiał, że wrócił zbyt późno. Zastanawiam się, czy nie dać tej bajce drugiej części. Dla dorosłych taki finał jest oczywisty, ale dla dzieci może to być zbyt trudne.
Ł.D.: To są bardzo delikatne tematy. W kwestii przemijania, odchodzenia, w tym, co jest najtrudniejsze autor jest subtelny. O tym, jaki będzie odbiór wśród dzieci przekonamy się dopiero w dniu premiery.
E.I.: Przez to, że uprawiamy kameralny teatr i nie posiadamy mnóstwa rekwizytów, musimy mocno działać na wyobraźnię. Jeżeli bohater ma przyjaciela konika, to ten konik jest mi zupełnie niepotrzebny - całą historię można przeprowadzić tak, aby ten koń tam był.
Ł.D.: Tak samo jest z księżniczką.
E.I.: Wiem, że można pokazywać światy, ale nie być dosłownym. Najważniejsza będzie dbałość o konsekwencję, bo takie właśnie są dzieci - konsekwentne.
Ł.D.: Dzieci myślą bardzo logicznie. Wszystko powinno się składać w całość, iść od punktu A do punktu B.
Czyli wiele zależy od dziecięcej wyobraźni?
E.I.: Tak. Ja jej bardzo ufam. Dziecięca czujność i logika powodują, że stajemy się niesamowicie precyzyjni. Na tym polega wyjątkowość tej pracy. Dla mnie jest to szczególny tekst. Wiem, że opowiadam swoją historię i że możemy zmierzyć się z widownią, która jest dla nas bardzo ważna. Chciałabym, aby dzieci kochały teatr i nie wstydziły się własnej wyobraźni. Mimo tego, że świat dorosłych często ją tłamsi.
Ł.D.: Dobrze jest być dużym dzieckiem.
E.I.: Bardzo cieszyłam się na robienie bajki. Powiedziałam: "Słuchajcie. Mamy wolność!". Specyfika sztuki dla dzieci jest inna, niż w przypadku teatru dla dorosłych. Liczy się tu precyzja, logika i niesamowita wyobraźnia.
Premiera „Bajki o księciu Pipo i jego czerwonym koniku" wg Pierre’a Gripariego już 10 kwietnia 2016 w Teatrze Gdynia Główna (Plac Konstytucji 1, Gdynia)
scenariusz i reżyseria: Ewa Ignaczak
obsada: Ida Bocian, Łukasz Dobrowolski, Bartłomiej Sudak
światło i opracowanie muzyczne: Marzena Chojnowska
Teatr Stajnia Pegaza
Więcej informacji o przedstawieniu tutaj.