Podobno trudno zawrzeć nowe wartościowe znajomości po trzydziestym roku życia. A jednak, dzieci łączą.
Pewnej soboty tak też spotkały się trzy kobiety. Gdyby może ich drogi skrzyżowały się sześć lat temu porozmawiałyby o muzyce, koncertach i kinie.
Po całej sali biegały ich córki, a one popijały kawę i smakowały sernik. Nad głowami wisiały donice, w sali obok odbywały się zajęcia dla dzieci z szycia na maszynie. A one rozmawiały.
Mówiły o swoich hobby, o tym jak spędziły ostatnią sobotę, o planach zawodowych, o marzeniach. Ciasto zniknęło, kawa została wypita, a one nadal znajdowały tematy do rozmowy.
Żyjąc w mieście dobrze jest wykorzystać jego plusy: należy odwiedzić miejsca w których tętni życie, pójść z dzieckiem do teatru, czy biblioteki, przejść się deptakiem w rytmie kroków innych spacerowiczów.
Kobiety rozmawiały też o samochodach, oponach zimowych, o nazbyt drogim ubezpieczeniu.
Jedna drugiej pytała gdzie kupiła rajstopy w prążki dla córki, jak leczy katar, co myśli o danym przedszkolu.
Mówiły o kursach dla programistów, lekcjach jogi, jak i zajęciach fotografii.
Zapewne gdyby nie zbliżająca się pora obiadu kobiety siedziałyby nadal- w tym samym miejscu, patrząc na roześmiane, cieszące się wspólną zabawą dzieci.