Podobno smaki i zapachy pamięta się zawsze. To jedne z naszych pierwszych doznań zmysłowych. Obrazy się zacierają, ale nos zawsze rozpozna coś, z czym kiedyś miał już do czynienia. Pierwszy, intensywny zapach z dzieciństwa związany ze świętami jaki zapamiętałam, to był zapach "całusków"- malutkich pierniczków, pieczonych na Boże Narodzenie. Mam może 4-5 lat. Stoję w wąskiej kuchni. Głowa ledwie wystaje mi ponad blat, oczy są na poziomie stolnicy. Z rozgrzanego piekarnika bucha ciepło. Patrzę jak mama zagniata ciasto, doprawia je miodem i przyprawami, wycina i piecze ciasteczka do późnej nocy. Rano budzi mnie odurzający zapach. Pierniczki są mocno doprawione: imbir, cynamon, gałka muszkatołowa. Nie znam jeszcze tych nazw, ale znam już smak- czubek języka lekko drętwieje od korzeni. Kiedy miałam 14 lat mama zmarła po ciężkiej chorobie. Wciąż przechowuję jej przepis na "całuski" i piekę ciasteczka tak często, jak tylko mam na nie ochotę, a zazwyczaj są lekarstwem na chandrę. Rozchodzący się po mieszkaniu zapach budzi moje najwspanialsze wspomnienia, sprawia, że robi mi się cieplej na sercu. Jest jak pogłaskanie po dłoni, jak przytulenie. Jak kiedyś u mamy w kuchni, czuję miłość i rodzinną jedność. To można poczuć tylko w domu...
Renata Kamińska
Zgłoszenie wysłane na konkurs "Smaki i Zapachy Świąt"