Warszawa

Przyjacielska asymetria - Czy możemy być przyjaciółmi?

Przyjacielska asymetria - Czy możemy być przyjaciółmi?

Relacja między rodzicami i dziećmi nie może być równoważna, bo jeśli jest zdrowa, to zawsze jest asymetryczna. Ale może być przyjazna. Jakie warunki muszą być spełnione, żeby taka była?


Tekst: Paweł Jankowski


 

Artykuł pochodzi z magazynu

"Newsweek Psychologia Dziecka", nr 7/2022;

opublikowano za zgodą redakcji

 

 

 

 


 

Przyjaźń niejedno ma imię. Zwykle przyjaciela kojarzymy z bliskim, któremu możemy się zwierzyć z naszych problemów, ale i dla którego my sami w razie potrzeby będziemy oparciem. Z drugiej strony, przyjacielem wielu z nas są towarzyszące nam od tysięcy lat psy i koty. Człowiek głęboko wierzący powie wręcz, że jego przyjacielem jest Bóg.

 

Kto w takim razie ma rację? Wszyscy. Czy może zatem istnieć przyjaźń między rodzicem a jego dzieckiem? Coraz częściej spotykamy dorosłych ludzi deklarujących, że chcą być przyjaciółmi dla swoich dzieci. Owszem, taka przyjaźń również może, a wręcz powinna zaistnieć. Ale trzeba pamiętać o kilku istotnych kwestiach. Część z nich jest wspólna dla różnych rodzajów przyjaźni, a część jest specyficzna tylko dla tej, która powinna łączyć dziecko z rodzicem.

 

Asymetria w relacji rodzic – dziecko

 

Przyjaźń w najbardziej rozpowszechnionej formie jest – pomimo pozornej bezinteresowności – rodzajem względnie równomiernej wymiany. Jesteśmy gotowi wspierać naszego przyjaciela na różne sposoby i tego samego oczekujemy od niego. Istotą szczerej przyjaźni jest wsparcie emocjonalne. Sieć wsparcia przyjacielskiego odgrywa wielką rolę w procesie wychodzenia z depresji czy terapii osób będących ofiarami przemocy. W świetle niektórych badań (np. Anny Godek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego) wsparcie społeczne w niektórych grupach ma związek z zadaniowym podejściem do rozwiązywania sytuacji stresujących.

Reguły tak pojmowanej przyjaźni, uwypuklającej dwustronność i równomierność między przyjaciółmi, nie powinny istnieć w przyjaźni między rodzicem a dzieckiem. Dlaczego?

 

Zdrowa relacja rodzica z dzieckiem to relacja ludzi, którzy znajdują się na zupełnie innym poziomie rozwoju psychicznego, emocjonalnego, poznawczego. Człowiek dorosły, jeśli w prawidłowy sposób rozwijał się na poszczególnych etapach swojego życia, pokonywał kryzysy i wyzwania, znajduje się o kilka pięter wyżej od dziecka. Dlatego asymetria w zdrowej relacji oznacza, że to dorosły daje wsparcie swojemu dziecku, pomaga mu iść przez życie i nie wymaga odwzajemnienia. Bo dziecko, niezależnie od wieku, w zdrowo funkcjonującej rodzinie nie ma (i nie powinno mieć!) zasobów, by doradzać rodzicowi w sprawach sporów małżeńskich, problemów w pracy czy kryzysu wieku średniego. Za to ma prawo oczekiwać, że rodzic wysłucha jego problemów i pomoże w ich przezwyciężeniu.

 

Asymetria oznacza nie tylko naszą – dorosłych – odpowiedzialność za relację z naszym dzieckiem. Wiąże się także z naszym przywilejem wyznaczania granic, reguł i szeroko pojętego wychowania.

 

O czym i jak, czyli przyjacielska komunikacja z dzieckiem

 

Wbrew powszechnych opiniom rozmawiać z dzieckiem można o większości spraw. Także tych „dorosłych”, szczególnie wtedy, gdy dziecko do nas przychodzi i zadaje pytania. Odpowiadanie na jego ciekawość to jedno z kluczowych zadań rodzica, bo wpływa na rozwój wiedzy dziecka o otaczającym świecie.

 

Jako rodzice powinniśmy być gotowi na to, że dziecko zada nam pytanie np. o to, skąd się biorą dzieci albo czym jest wojna. Rzecz w tym, aby udzielić mu prawdziwej informacji, ale w odpowiedniej formie i używając języka, który będzie dla niego zrozumiały. To także przejaw asymetrii: my, rodzice, powinniśmy umieć dopasować język do dziecka i nie oczekiwać, że ono dopasuje się do nas. Dziecko powinno mieć zagwarantowane prawo do tego, by opowiedzieć nam o najbardziej intymnych sprawach, które nie dają mu spokoju. Prawo, ale nie obowiązek. Gotowość do wysłuchania go to sygnał, że może nam ufać. Z drugiej strony – tu znów pojawia się asymetria – rodzic nie może obciążać dziecka, zwierzając się z własnych problemów. Nie oznacza to, że mamy je kamuflować. Zapytani o powód naszego złego samopoczucia możemy odpowiedzieć ogólnikowo, bez wdawania się w szczegóły. A jednocześnie podkreślić nasze uznanie dla jego zainteresowania i wskazać, że ma prawo skupić się na sobie: „Dziękuję ci, że się o mnie martwisz. Mam trudniejszy czas, ale zrobię wszystko, żeby sobie z tym poradzić. Nie chcę jednak zrzucać tych problemów na ciebie”.

 

Przejrzystość reguł i przewidywalna codzienność

 

Elementem każdej zdrowo pojętej przyjaźni jest istnienie wyraźnych, najlepiej nazwanych i uznanych przez wszystkie strony reguł, zasad. Nadają one każdej relacji – przyjacielskiej zwłaszcza – charakter przewidywalny, a więc bezpieczny – wszyscy czujemy się lepiej, gdy znamy konsekwencje określonych zachowań i wiemy, czego spodziewać się po drugim człowieku.

 

Również dla dziecka świadomość tego, co może, a czego nie, jest warunkiem poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Oczywiście, testuje, gdzie leżą granice, i w większym lub mniejszym stopniu próbuje je przesuwać. Rolą rodzica jest jednak wyznaczanie tych granic i określanie realistycznych, precyzyjnych i adekwatnych zasad. Dziecko, nawet jeśli wyraża swoją złość z powodu ograniczeń, w gruncie rzeczy dzięki nim czuje się bezpieczniej.

 

Skrajnym przeciwieństwem przejrzystości reguł i przewidywalności dnia codziennego są relacje dorosłych pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych (np. alkoholowych). Często wspominają, że w dzieciństwie wielokrotnie towarzyszyło im uczucie niepewności związane z uzależnieniem rodzica. Czy wróci trzeźwy do domu? Czy zaśnie, czy będzie się awanturował? Czy straci pracę z powodu picia?

Istnieją mniej skrajne przykłady emocjonalnego chaosu, jaki może zapanować w umyśle dziecka, gdy np. otrzymuje sprzeczne komunikaty, które raz zachęcają, a innym razem zniechęcają do mówienia o swoich emocjach. Nawet jeśli werbalny komunikat rodzica jest spójny, ale nie współgra z jego zachowaniem i postawą, to dziecko również taką niespójność dostrzeże, co dodatkowo ukształtuje w umyśle dziecka obraz rodzica jako kogoś niewiarygodnego.

 

Ważne zatem, aby przyjaźń rodzica i dziecka osadzona była na wyraźnie ustalonych i zrozumiałych dla dziecka regułach i granicach. Dla dziecka są one fundamentem poczucia bezpieczeństwa, a dla rodzica bazą do formułowania wymagań nie tylko wobec dziecka, ale również samego siebie.

 

Współuczestnictwo dziecka w życiu rodziny

 

Obraz rodzinnej imprezy, na której przy jednym stole siedzą dorośli, a przy drugim dzieci, jest symbolem starego ładu. Podobnie jak slogan: „Dzieci i ryby głosu nie mają” – na szczęście coraz więcej rodziców jest świadomych tego, że takie hasła nie przystają już do współczesnej rodziny.

 

Rodzice włączają swoje dzieci do uczestnictwa w różnych swoich aktywnościach, np. w niedzielnych nabożeństwach. Jeśli więc dziecko za naszą sprawą staje się częścią czegoś znacznie trudniejszego w zrozumieniu, to dlaczego nie mogłoby być częścią czegoś znacznie prostszego, np. pojechać z ojcem na mecz piłkarski, na Woodstock, na ryby? Wybrać się do filharmonii czy teatru?

 

Aktywność dziecka w tych obszarach, które często praktykowaliśmy, nim zostaliśmy rodzicami, może mieć wielowymiarowe znaczenie dla naszej przyjaźni z dzieckiem:

  • daje dziecku sygnał, że jest dla nas ważne i chcemy razem z nim podejmować aktywność,
  • umacnia naszą więź z dzieckiem,
  • pozwala dziecku poszerzać wiedzę o świecie, a w przyszłości być może z tej wiedzy wybierze to, co będzie preferowało i dalej rozwijało,
  • w przypadku niektórych aktywności może się wiązać z nabywaniem określonych kompetencji, a zatem i wzrostem samooceny,
  • pozwala nam częściej obserwować dziecko w różnych sytuacjach, dzięki czemu doskonalimy umiejętność odczytywania jego potrzeb i odpowiadania na nie.

 

I wreszcie punkt ostatni, o którym jako rodzice często zapominamy: my sami.

Kontynuacja tego, co robiliśmy, nim zostaliśmy rodzicami, a co zawsze było źródłem radości, będzie dla nas źródłem radości. Szczęśliwsi my to także szczęśliwsze nasze dzieci. I lepsza nasza z nimi przyjaźń.

 

To stan możliwy i pożądany. Grunt to znaleźć równowagę między byciem dla dziecka oparciem a byciem dla niego drogowskazem. Obie role rodzica są równie istotne i powinny wzajemnie się przenikać.

 


Paweł Jankowski

psycholog, absolwent psychologii na poznańskim UAM oraz studiów podyplomowych z zakresu psychologii transportu i seksuologii; na co dzień pracuje w domu dziecka i zajmuje się szeroko pojętą psychoedukacją


 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć