Warszawa

Droga do zdrowego sukcesu

Droga do zdrowego sukcesu

Dobrze jest mieć cel i do niego dążyć. Dobrze jest osiągnąć sukces, ale w życiu różnie się układa. Pokonywanie przeciwności w dążeniu do celu jest sukcesem samym w sobie. O tym, jak kształtować w dziecku umiejętność pokonywania trudności, mówi Agnieszka Lewandowska-Lepak, pedagog szkolny, psychoterapeuta dzieci i młodzieży..

 

Rozmawiała: Katarzyna Zacharska

 


Artykuł pochodzi z magazynu

"Newsweek Psychologia Dziecka", nr 1/2022;

opublikowano za zgodą redakcji

 

 

 

 


 

Katarzyna Zacharska: Na co dzień pracuje pani w szkole podstawowej. Co dzieci, z którymi pani rozmawia, rozumieją przez życiowe osiągnięcie?

 

Agnieszka Lewandowska-Lepak: Mieć dobrą pracę, dobre wykształcenie. Skończyć szkołę podstawową z bardzo dobrymi wynikami.

 

Nie ma pani wrażenia, że wielu dorosłych wychowuje dzisiaj dzieci w przeświadczeniu, że sukces to jest tylko ten materialny?

 

W mojej szkole na pewno. Tu jest wielu rodziców na wysokich stanowiskach. Sukces intelektualny jest połączony z tym materialnym.

 

Ale przecież każdy może sukces rozumieć inaczej. Sukcesem jest też to, żeby wiedzieć, czego się nie chce. Odkrywanie tego, kim, jakim się jest.

 

No tak, ale żeby tak było, to muszą być relacja i wartości, a nie presja. Fundamentem do tego, by pokonywać życiowe trudności i uczyć się dążenia do zdrowego sukcesu, jest więź oparta na obecności rodzica i jego akceptacji. Nazywam to zakorzenieniem dziecka w rodzicu. Ono wie, że jest kochane, ważne i wartościowe.

 

Bo jeżeli rodzic przekazuje wartości dążenia do celu, poszukiwania odpowiedzi na to, co chcę robić w życiu, kim jestem, to daje dziecku wsparcie, które przyda mu się w czasie dojrzewania, kiedy będzie musiało samo poszukać odpowiedzi na pytanie, kim jest.

 

Do mojego gabinetu przychodzi wiele dzieci, które doznają w tym okresie załamania, depresji i ataków paniki. Na jednym z warsztatów w ósmej klasie, o które poprosili sami uczniowie, bo nie radzą sobie z presją i stresem związanym z egzaminem i wyborem szkoły, zapytałam ich, co się stanie, jeżeli nie dostaną się do wymarzonego liceum. Pięć osób uznało, że ich życie straci wtedy sens. To nie jest duża klasa, kilkanaście osób. Dla mnie ten wynik był przerażający. Biorę pod uwagę to, że oni są w okresie dojrzewania i myślą dychotomicznie.

 

Widzę tu teraz rolę dla dorosłego, który poszerza im to spojrzenie. Jak możemy wesprzeć dziecko w takiej sytuacji?

 

Pokazać, że są różne możliwości, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Porozmawiać z nim, jaką ma inną opcję, jeżeli nie dostanie się do tej szkoły. Czy jak dostanie się do gorszego liceum, to będzie mógł zrealizować swoje marzenie? W międzyczasie to marzenie może się przecież zmienić. Fajnie jest mieć cel i do niego dążyć, ale w życiu różnie się układa i chodzi o to, by kształtować w dziecku umiejętność pokonywania trudności.

 

Trzeba rozdzielić sukces widziany wąsko – kariera, prestiż, materializm, od tego, co zdrowego rodzic może dać dziecku: wartość pracy, obowiązkowości, wartość marzenia, umiejętność stawiania sobie celów, dążenia do nich, pokonywania trudności, poszukiwania, odnajdywania. To są wartości pracy nad emocjami i kontaktami społecznymi. Kiedy dziecko uczy się pokonywania trudności, to nie rozumie sukcesu tylko zero-jedynkowo – albo jestem mistrzem, albo jestem bezwartościowy. Kiedy napotyka trudność, jego cel się przesuwa. Wtedy pokonanie przeciwności w dążeniu do celu staje się sukcesem samym w sobie.

 

A sukces w życiu jest potrzebny. Dla niektórych będzie to kariera w firmie. Są osobowości mało reaktywne, które działają zadaniowo i dobrze czują się w rywalizacji. Zdobywanie dobrych ocen przychodzi im z łatwością, bo mają do tego predyspozycje emocjonalne i intelektualne.

 

Predyspozycje biorą się często nie tylko z cech charakteru, ale też z pracowitości.

 

To jest etos pracy, który może kształtować w dziecku rodzic.

 

W jaki sposób ma to robić?

 

Na pewno przez modelowanie. Badania pokazują, że to najskuteczniejszy sposób wychowywania. Jeżeli rodzic jest osobą pracowitą, to będzie modelował dziecko pracowitością. Taki rodzic nie odpuszcza prac domowych, ale pomaga też dziecku, jeśli ono potrzebuje wsparcia. Również wtedy, kiedy nie chce mu się czegoś robić. Pokonanie takiego nastroju jest bardzo ważną życiową umiejętnością. Wielu dorosłych ludzi ma z tym problem.

 

Ważne jest też chyba pokazanie dziecku, że ucieczka nie jest wyjściem. Nawet jeśli nie przygotowało się do czegoś, zawaliło sprawę. Zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie.

 

Znam dziewięcioletniego chłopca, który nauczył się tego, że może wykonywać w życiu różne rzeczy, mimo że nie odnosi w nich sukcesu. I nie zniechęca się. Lubi chodzić po boiskach w swoim mieście, przyłączać cię do chłopaków i grać z nimi w piłkę. Nie gra tak dobrze jak oni, bo większość z nich trenuje od piątego roku życia. A mimo to gra z nimi, choć nieraz słyszy, że przez niego nie zdobyli bramki. Rozumie, dlaczego jest słabszy i nie ucieka od tego. Ja mu zazdroszczę tej umiejętności. Dla mnie to jest ogromny sukces.

 

Chłopiec chce się rozwijać, mimo że jest mu trudno. Możliwe, że dzięki tej pasji zacznie całkiem dobrze grać.

 

 Nie wiemy tego. Może za pół roku się znudzić, ale na razie małymi krokami zdobywa nowe umiejętności. Potrafi być w tej sytuacji. Nie rozpłakał się na boisku i nie schował piłki w kąt.

 

Ale przychodzi mi też do głowy inna historia – osoba, która osiągnęła sukces, robi karierę na uczelni, ciągle biegnie na jakieś spotkanie. Patrząc na nią, widzę, jaką płaci za to cenę. Człowiek ma określone zasoby energii, a doba tylko 24 godziny. Nie da się być w dwóch miejscach jednocześnie.

 

W pewnym momencie ogarnięcie wielkiego sukcesu wiąże się z kombinowaniem i przeciążeniem układu nerwowego. Ze stałym napięciem i potrzebą kontrolowania tego, co jeszcze trzeba ogarnąć na tak wysokim poziomie. Jak połączyć ze sobą rzeczy niemożliwe? W tej chwili psychiatrzy mówią, że większość pacjentów, z którymi pracują, ma zaburzenia lękowe, nerwicowe i przeciążony układ nerwowy. Jako psychoterapeuci coraz częściej spotykamy się z klientami o bardzo narcystycznym nastawieniu na „ja”, „moje potrzeby”, „mój sukces”. Być może niektórzy, żeby wytrzymać taką ostrą ścieżkę kariery, muszą przejść proces spłycenia emocjonalnego. Zamknięcia na wartości i potrzeby innych. Takie osoby nie potrafią później tworzyć bliskich relacji. W jaki sposób możemy pomagać dzieciom rozwijać się emocjonalnie, żeby miały większy wgląd w siebie? Nie oceniać i nie krytykować. Możemy też pracować nad ich rozwojem emocjonalnym. Dbamy o nie fizycznie – żeby były zdrowe, zadbane, najedzone i bezpieczne. Dbamy o ich intelekt – chodzą do szkoły, na zajęcia dodatkowe. A sferę społeczną i emocjonalną często wykluczamy. Wizytę u psychologa rodzice traktują jak porażkę. Z pomocy korzystają, kiedy oni lub dziecko nie dają już rady. Nie zapisują dzieci na warsztaty rozwoju społeczno-emocjonalnego, nie myślą o pracy z psychologiem w kontekście rozwojowym.

 

Dobrym znakiem jest to, że coraz więcej rodziców nie zaprzecza emocjom dziecka i pomaga je nazywać. Tylko to nie jest też tak, że jak pomogę dziecku nazywać emocje, będę z nim czytać mądre książki, to ono nie zostanie nigdy np. pokonane przez lęk albo złość, będzie uśmiechnięte i zawsze w pełni kontrolowało swoje emocje. Ludzkie jest to, że czasami tracimy kontrolę nad gniewem, dzięki czemu uczymy się zdobywania nad nim kontroli.

 

Czyli najważniejsze, co możemy robić dla swojego dziecka, bez względu na swoje umiejętności psychologiczne, to być z nim.

 

Tak. Tu chodzi o relację, ona nie musi być idealna. Z punktu widzenia gabinetu psychoterapeutycznego nie potrzebuję idealnego rodzica. Takiego, który się kontroluje, nigdy na dziecko nie krzyknie i zawsze podejmuje dobre decyzje. Potrzebuję rodzica z krwi i kości, który będzie przy dziecku i jak narozrabia, to przeprosi, pozwoli dziecku też narozrabiać i przyjmie jego przeprosiny. I to jest zdrowe.

 

Jak nie zagłuszać w dziecku jego marzeń, nie przygnieść go swoim przykładem i wizją sukcesu?

 

Myślę, że dziecko musi stoczyć własną batalię. I to się dzieje w okresie dojrzewania. Bo naturalne jest to, że chce iść śladami swojego rodzica. Jeśli uznaje go za autorytet i jest z niego dumne, chce go naśladować. Ale to nie zawsze jest możliwe. Może mieć inne predyspozycje, mogą zmienić się jego zainteresowania. I wtedy potrzebne jest wsparcie, pokazanie mu, że świat się nie wali, że może iść własną drogą.

 

Nikt z nas przecież nie potrafi przewidzieć, jak potoczy się życie naszego dziecka. W co najlepiej wyposażyć je na drogę do dorosłości?

 

Przekazywać mu konkretne wartości. Pokazywać, że obowiązkowość jest ważna, ale dobrze jest też od czasu do czasu poleniuchować. Że ważna jest uczciwość, również ta wobec samego siebie. Że świat nie jest czarno-biały.

 

Lubię opowiadać moim uczniom i pacjentom swoją historię. Skończyłam pięć kierunków studiów. Za każdym razem byłam na etapie, który mnie pasjonował. Kiedy jednak się kończył, szłam dalej. Kiedy urodziłam dzieci potrzebowałam więcej czasu spędzać w domu, więc wykonywałam wtedy zawód, który nie do końca mnie pasjonował, ale miałam w jego kierunku dobre predyspozycje i dobrze zarabiałam.

 

Od zawsze jednak marzyłam, żeby pracować w psychoterapii. A to marzenie mogłam zrealizować, dopiero mając czterdzieści parę lat. Opowiadam to, by pokazać, że niekoniecznie wszystko musi układać się płynnie: idziesz do jednego liceum, na jeden kierunek studiów i potem wędrujesz szczęśliwie po ścieżkach kariery, a jak nie zaliczysz któregoś punktu, to wszystko się wali. Pewnie są zawody, w których tak można. Ale już coraz mniej.

 

Wydaje się, że w tak zmieniającym się świecie jedyną rzeczą, którą możemy zagwarantować naszym dzieciom, jest to, że czeka je wiele zmian.

 

Są takie zawody, które wymagają pójścia w jednym kierunku, i niektórzy mają predyspozycje, by temu sprostać. W połączeniu z ciężką pracą potrafią przechodzić z etapu na etap. A są tacy ludzie, którzy mogą wykonywać różne rzeczy w życiu i poszukują miejsca, gdzie mogą funkcjonować w zgodzie ze sobą. I dla nich takie dryfowanie nie jest problemem.

 

Jest też wiele osób, które odkrywają swoje powołanie w późnym wieku i stają się jedyni w swojej dziedzinie. Ludzie są różni i różne mogą być oblicza sukcesu. Zauważenie tego jest cenną życiową umiejętnością.

 

 


Agnieszka Lewandowska-Lepak

psychoterapeuta dzieci i młodzieży związana z Centrum Terapii Dialog. Specjalizuje się w zaburzeniach lękowych, obsesyjno-kompulsywnych, depresji, mutyzmie wybiórczym. Od ponad 20 lat pracuje w szkole jako pedagog specjalny, jest również tłumaczem polskiego języka migowego


 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć