Pełna humoru opowieść o psotnej Pchle Szachrajce zagościła na deskach Teatru Muzycznego w Poznaniu, a tytułowa bohaterka choć butna i niepokorna bardzo szybko zaskarbiła sobie serca najmłodszych widzów.
Rymy Jana Brzechwy znają chyba wszyscy, a dodanie do tego znakomitej gry aktorskiej sprawia, że mamy pełne humoru słownego i sytuacyjnego przedstawienie. Zawadiacka, ale jakże przy tym urocza Pchła to w końcu klasyka dziecięcej literatury. Przełożenie jej więc na deski teatru musiało zakończyć się sukcesem.
Spektakl bawi i zaskakuje. Momentami można mieć złudzenie, że cała sztuka to świetnie przygotowany kabaret. Elegancka Pchła choć bardzo psotna szybko zyskuje sympatię dzieci, a zabawni panowie udający kobiety rozbawiają do łez zwłaszcza starszą część publiczności. Największym atutem spektaklu obok znakomitej gry aktorskiej jest tu zdecydowanie dowcip i zabawa słowem, którym chyba wszyscy widzowie niezależnie od wieku dali się ponieść.
Choć akcja przedstawienia się zmienia, główna scenografia pozostaje bez zmian. Co ciekawe jednak mimo skąpej dekoracji przez cały czas trwania przedstawienia mamy wrażenie, że na scenie dzieje się wiele. To dzięki rekwizytom za których sprawą widzowie mogą przenieść się wraz z bohaterami w zupełnie inne miejsce. Takie rozwiązanie zatem pobudza wyobraźnię najmłodszych widzów, ale także jest dowodem na to, że budżet spektaklu nie zawsze musi być duży, aby osiągnąć zamierzony efekt.
Atutem twórczości Jana Brzechwy jest niewątpliwie to, że bawiąc - uczy. Spektakl obfitował więc nie tylko w momenty zabawne także te wzruszające i nostalgiczne, dlatego śmiało można rzecz, że miał także walor edukacyjny. Oczywiście jak przystało na bajkę wszystko kończy się szczęśliwie, a z całej historii płynie pouczający morał.
Obserwując reakcje dzieci miałam wrażenie, że bawiły się naprawdę znakomicie. Serwowane zaś w przerwie spektaklu papierowe muchy symbolizujące Pchłę Szachrajkę rozeszły się jak przysłowiowe “świeże bułeczki” zapewniając dobry humor maluchom do końca dnia.
Fot. Radosław Lak