Nieszczęsny Emilu Svenssonie, cóżeś uczynił tym razem!?
Ach, nic takiego! Jak zwykle, Emil chciał po prostu pomóc. No bo przecież kiedy kogoś boli ząb, trzeba temu koniecznie zaradzić - szczególnie, że kowal za wyrywanie każe sobie słono płacić. Biedna Lina potwornie cierpiała, a pomysłowy chłopiec miał w zanadrzu parę niezawodnych sposobów w tym przywiązanie do drzewa, bieg za koniem i skakanie z dachu…
W drugiej historii przenosimy się w sam środek zimy, gdzie rodzice Emila przygotowują wielkie przyjęcie dla mieszkańców Lönnebergi. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie młoda, radosna i bardzo pomysłowa nauczycielka, która co rusz wpada rewolucyjne pomysły, jak bitwa na śnieżki czy zabawa w “całowanie”. To wszystko brzmi jak kłopoty… Ale wbrew pozorom ta historia wcale nie kończy się źle. Wręcz przeciwnie - Emil zaskakuje empatią i chęcią działania, a my jak na dłoni możemy zobaczyć jak ważne dla dzieci jest to, co mówią o nich rodzice.