Warszawa

Czy jedno stworzenie ma prawo zjeść cały świat?

Recenzja książki:

Kot o burczącym brzuchu

Kot o burczącym brzuchu

Magdalena Hai
Teemu Juhani (Ilustr.)
...
od 6 do 11 lat

Czy jedno stworzenie ma prawo zjeść cały świat?

Nareszcie!  - To pierwsze, co ciśnie się na usta po przeczytaniu książki Magdaleny Hai. „Kot o burczącym brzuchu” to książka jakiej bardzo brakowało na polskim rynku wydawniczym, pomimo tego, że jest on szeroki i głęboki jak ocean, a wydawcy zadbali o to, by znalazły się na nim książki na każdy temat. I tu dotykamy ważnej kwestii, bo może na każdy temat - owszem są - ale czy na pewno interesujące dla dzieci? 

 

 

Niełatwo jest stworzyć książkę, która dziecko uwrażliwi na sprawy, które nawet dla nas dorosłych są wyzwaniem. Taką, która objaśni sprawy, nawet dla nas wciąż nowe, a przy tym nie zgubi (w tych szczerych intencjach) tego co najważniejsze, czyli przyjemności z lektury (czyli po ludzku mówiąc, sprawi by dziecko z czytanie miało nadal prawdziwą frajdę).

 

Gratuluję autorce „Kota o burczącym brzuchu” unikalnego talentu, który pozwolił stworzyć rzecz niebywałą. 

 

 

Ta współczesna baśń rozpoczyna się tak, jak baśń powinna „dawno temu, daleko stąd” choć jak się okazuje „nie tak daleko jak mogłoby się wydawać…”

W biednej, niemal wymarłej krainie żyje mała dziewczynka. Jest maleńka, o wiele mniejszej niż najmniejsza czytelniczka, która jest tak mała, że może rodzice czytają jej tę książkę… Jest tak mała, że zupełnie nieistotna, nic od niej nie zależy, co więcej nikt o nią nie dba. Jest zupełnie sama aż do czasu, gdy spotyka ogromnego kota. 

 

Maleńka dziewczynka i wielki kot to niezwykły obrazek. Dysproporcja, która się dopełnia i zapowiada, że nas czeka coś niezwykłego. Autorka nie każe długo czekać, bo oto kot chce pożreć dziewczynkę! Może gdyby to był wilk, nasze zdziwienie byłoby mniejsze, ale z pewnością groza sytuacji większa. Tymczasem zachowanie kota zaskakuje…  

 

Bohaterka nie boi się, choć powinna, lecz gdzieś głęboko ona i on pamiętają czasy, gdy koty były mruczącymi towarzyszami ludzi. 

 

Zawiera z nim układ - w zamian za oszczędzenie życia, znajdzie mu inną przekąskę. 

 

 

Droga, którą razem przebędą zbliży ich do siebie na tyle, by kot przyznał się, że to on właśnie jest odpowiedzialny za pożarcie świata, a ona nie przestała w niego wierzyć nawet, gdy trafiła do jego żołądka. 

Jeśli myślicie, że to ponury koniec historii, jesteście w błędzie. Przecież baśnie dobrze się kończą, a przykład Pinokia potwierdza, że w naprawdę wielkim stworzeniu może się mieścić potężny kawał świata.

 

Czy maleńka dziewczynka znajdzie sposób na to, by uratować świat? Czy będzie musiała przy tym skrzywdzić kota, z którym zdążyła się zaprzyjaźnić? A może przekona go, by się zmienił, bo jednostka nie powinna zużywać zasobów w takim stopniu, który doprowadza do ich degradacji, nawet jeśli coś w środku podpowiada inaczej. 

 

Przeczytajcie tę baśń o konsumpcjonizmie dla własnej przyjemności, bo coś tak mądrego, a jednocześnie pięknego nie zdarza się często. Zostawi Was ona z nadzieją, że mali ludzie mogą ocalić świat, ale myślę, że warto ich w tym celu karmić takimi baśniami jak ta. 

 

Szczególna wartość, którą niesie tekst to przekonanie, że nie zawsze potrzeba spektakularnych działań, by wprowadzić ważną zmianę. Czasami czyjaś obecność, bliskość, wrażliwość i postawa są równie cenne. Niezwykła jest też rola myśli i marzeń, które mogą dawać siłę i pomóc przetrwać nawet w bardzo trudnej rzeczywistości. 

 

 

Dziękuję ilustratorowi za to, że książka jest nie tylko piękna, ale w tym pięknie jest pomysł, humor, intryga. Jest subtelność… która dorównuje fabule. Jest znaczenie, które trzeba odkryć i jest nastrój, który budzi prawdziwe emocje. 

 

Dziękuję wydawnictwu Widnokrąg za wrażliwość i mądrość wyboru, które przemieniły się w prawdziwą ucztę dla polskiego czytelnika. 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć