Podrabiane jedzenie - pięknie wygląda, pachnie całkiem nieźle, a i cenowo nie najgorzej. Niby wszystko w porządku, a jednak gdy tylko zerkamy na etykietę ze składnikami - nierzadko w naszej głowie pojawiają się wątpliwości czy aby na pewno produkt ten nadaje się do spożycia. Trochę przywykliśmy już do takiego stanu rzeczy, lecz nie dla wszystkich taka rzeczywistość jest łatwa do zaakceptowania. O tym, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda przekonuje się doskonale Kocia Szajka, która powraca do nas tym razem w… aferze piernikowej!
Jeśli mowa o piernikach, wasze myśli zapewne będą kierować się w stronę Torunia. I słusznie! Kto jednak czytał poprzednie części przygód Kociej Szajki doskonale zdaje sobie sprawę, że ta wspaniała drużyna detektywów zamieszkuje zupełnie inne tereny geograficzne… Na szczęście nasi bohaterowie żyją w świecie, w którym można się przemieszczać pomiędzy punktami na mapie, na przykład - za pomocą pociągów, a solidarność i pomoc międzymiastowa jest równie powszechna, co pożądana! Z prośbą o pomoc w rozwikłaniu niepokojącej piernikowej sytuacji, zwraca się Lutka, toruńska policjantka, która wysyłając list do Walerki - alarmuje ją o tej przedziwnej sytuacji. A sprawa jest poważna, bo jak wieść niesie, podrabiane są znane i lubiane przez turystów i mieszkańców słodkości, z których słynie miasto. Kocia Szajka podejmuje się rozwiązania sprawy, zwłaszcza, że utknęła ona w martwym punkcie i od roku nie można odnaleźć piernikowych fałszerzy.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Znajomość miejsca zamieszkania, jak własnej kieszeni, to wspaniała umiejętność - nijak jednak przydaje się w zupełnie nowym, obcym miejscu. Kocia Szajka może jednak liczyć na wsparcie! Koci Komisarz Bibi Lolo, choć doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że jego umiejętności, z racji wieku, uległy pogorszeniu - chętnie pomoże w przeprowadzeniu śledztwa. W końcu ileż można siedzieć w barze pod Smętnym Krzyżakiem? Emerytura to wspaniała rzecz, jednak nie dla wszystkich - emocje związane z tropieniem śladów i ściganiem przestępców zwyciężają z kieliszkiem deszczówki wypijanej przy szafie grającej. Bibi Lolo - wraca do gry!
Sprawa się rozkręca, Kocia Szajka krok po kroku analizuje wszystkie ślady, tropy, relacje świadków, hipotezy i domysły. A my, czytając tą wciągającą historię, mamy okazję poczuć klimat nie tylko śledztwa ale i Torunia! Autorka książki wspaniale wplata w fabułę nazwy ulic oraz miejsc, które możemy odwiedzić będąc w mieście. Czytamy nie tylko o dworze Artusa mieszczącym się na toruńskim rynku, Planetarium czy o Muzeum Piernika! Od ćmy barowej dowiadujemy się, że na ulicy Podmurnej (to ważna ulica w Toruniu) możemy dostać kawę czarną albo…czarną! Natomiast jeśli chcielibyśmy w Toruniu zjeść pizzę, podpowiedzi również możemy szukać w książce.To bardzo cenne ciekawostki.
Kocia Szajka, aby zrozumieć wagę problemu, musi nauczyć się odróżniać piernik fałszywy od prawdziwego. Na pierwszy rzut oka nie jest to łatwa sprawa, bo jak już wspominaliśmy wyżej, ładny wygląd to podstawa oszustwa. Kto jednak choć raz widział proces wypiekania prawdziwych słodkości, ten doskonale wie jak istotna jest receptura, proporcje i składniki. Żeby dojrzeć, ciasto musi leżakować. A że czasu fałszerzom szkoda - hojnie dosypują przeróżnych przyspieszaczy-ulepszaczy. I choć czas rzeczywiście jest zaoszczędzony - smak już nie ten, a stąd już prosta droga do niezadowolenia klientów, głównie turystów. Zła, piernikowa sława, która pojawia się nad Toruniem, jeszcze bardziej utwierdza Kocią Szajkę o konieczności pomocy w rozwikłaniu tej zagadki. Komu zależy na podrabianiu pierników?
Zanim Kocia Szajka wpadnie na właściwy trop, musi przejść przez szereg poszlak i domysłów. Sposób zbierania informacji i wnioski zeń płynące są bardzo zabawnym elementem wprowadzonym w narrację. Dzięki lekkiej pomocy z zewnątrz, nasi detektywi w końcu odnajdują odpowiednią ścieżkę śledztwa, po której wytrwale i konsekwentnie kroczą obmyślając tajny plan złapania i zdemaskowania piernikowych fałszerzy. Muszą się przy tym natrudzić i nagłowić, bo choć złoczyńców mają niemal na tacy, pochwycenie ich nie jest taką łatwą sprawą! Ale pomysłowość i spryt Kociej Szajki nie zna granic - żeby doprowadzić śledztwo do końca, są w stanie uruchomić wszelkie kanały pomocy choćby miało być to Ptasie radio!
O tym, czy Kociej Szajce udało się rozwikłać zagadkę: kto stoi za fałszowaniem toruńskich słodkości - przekonacie się sami czytając książkę Agaty Romaniuk. Intrygujące śledztwo, wartka akcja wymieszana z elementami zwolnienia narracji, sprawiają, że historię kocich detektywów czyta się bardzo dobrze. Różnorodność charakterów sprawia, że postacie są bardzo wyraziste, trudno ich nie lubić - przykładem może być Bronka, która wspaniale posługuje się gwarą śląsko-cieszyńską i w odpowiednich momentach ubarwia dialogi między postaciami. Możliwość przeniesienia się do Torunia, dzięki plastycznym obrazom i właściwemu oddaniu nazw ulic i miejsc miasta, sprawia, że książka jest nie tylko detektywistyczną powieścią, ale swoistym zaproszeniem do poznawania świata dookoła nas.