Bardzo dawno nie miałam w ręce książki napisanej tak obrazowo, tak pięknym językiem, malującym fantastyczne światy słowami niczym pędzlem. Światy, które zaskakują zarówno baśniowym pięknem, jak i spójnością. Tu nie ma elementów przypadkowych.
Dla przykładu, Płanetnicy, mieszkający w wiosce „żyli z wypasania chmur. W trakcie nawałnicy łapali do beczek pioruny, by potem nimi handlować. Były one przysmakiem domów na kurzych nogach. Jedna solidna błyskawica zapewniała energię domostwu na wiele miesięcy”. Ma się rozumieć, że czasami się przeziębiali a wtedy „głośno kichali wyrzucając z nosa kuliste pioruny”.
To tylko maleńka próbka tego co kreuje przed nami autor.
Zamykam oczy i widzę domy na ptasich nogach o własnych charakterach, chroniących z czułością swych mieszkańców lub przeciwnie - płatających im najwymyślniejsze figle. Domy, które „przypominały wędrowców wypoczywających po długiej podróży - każdy przycupnął tam, gdzie mu było najwygodniej”.
Widzę Jagę gnającą jak wiatr za uciekającym chlewikiem(!) i chcę pobiec za nią, bo z każdą chwilą i każdą linijką tekstu mam większą pewność, że czeka nas wspaniała przygoda. Nie tylko akcja jest mocną stroną książki. Córka uzdrowicielki i hodowcy chat (tak, tato Jagi dogląda wylęgających się z jaj chat na kurzych nóżkach) pomimo niecodziennego otoczenia, obowiązków i zdolności główna bohaterka do złudzenia przypomina zwykłe dorastające dzieciaki z ich wszystkimi problemami.
Pragnie większej swobody i zaufania rodziców, marzy o wielkich czynach i przygodach znacznie wykraczających poza granice jej wioski i choć niespożyta energia pakuje ją raz za razem w kłopoty, nie możemy się oprzeć wrażeniu, że właśnie tak powinna zachowywać się młoda czarodziejka. Lubimy jej upór i ciekawość świata, drżymy, gdy zostaje sama z niebezpieczeństwem i oddychamy z ulgą, gdy wychodzi z problemów bez szwanku.
Okazuje się jednak, że lekkomyślne zachowania nie pozostają bezkarne, zmieniają rzeczywistość i to tę najbliższą i najukochańszą. Rodzicom grozi wielkie niebezpieczeństwo. Dziewczynka rusza na ratunek w nieznany świat. No może nieznany Jadze… Jakież jest nasze zdziwienie, gdy bohaterka ląduje na krakowskim rynku i po pogoni uliczkami starówki trafia do chaty mistrza Twardowskiego. Twist fabularny przyprawia czytelnika o lekki zawrót głowy, by znów zachwycić opisem spotkania z magiem. Jest spektakularne nie przez formę, ale przez emocje. Nieoczywisty nastrój wielkiej tajemnicy, nawiązująca się dopiero nic porozumienia. To wszystko wywołuje kolejne wypieki na twarzy.
Kraków przez chwile pozostaje na zewnątrz, ale jego obecności jest więcej, bo autor pisał książkę będąc rezydentem miasta królów polskich.
Dorosłego czytelnika może zastanowić, czy krakowskie fragmenty są natrętnym product placementem? Z pewnością nie są czymś niezbędnym, bo wyobraźnia autora nie ma sobie równych i wykreowałaby piękniejsze osady. Tym bardziej, że fragmenty opisujące prawdziwy Kraków są mniej spektakularne i mniej klimatyczne od pozostałych miejsc. Efekt patchworku istnieje – na szczęście to patchwork bardzo urokliwy.
Być może młody turysta zechce z książką w ręce przejść się po Krakowie, my jednak chętniej pognamy za Jagą w świat wykreowany, bo autor tych kreacji - Maciej Rożen jest arcymistrzem wyobraźni, jakiego dawno nie było.