Warszawa

Recenzja książki:

Zmartwiozaur

Zmartwiozaur

Rachel Bright
od 3 do 5 lat
PATRONAT

Lekarstwo na zmartwiozę

Zmartwioza nie występuje w słowniku dolegliwości medycznych. Nie ma jej ani na liście zagrożeń dla zdrowia, ani na liście chorób przygotowywanej przez WHO. Ale to nie znaczy, że jej nie ma w ogóle. Jest i potrafi zbierać ciężkie żniwo. Może podkopać radość snutych planów, odebrać wiarę w powodzenie długo realizowanych przedsięwzięć, nie pozwolić cieszyć się tym co się ma, zaburzać relacje z innymi ludźmi. Zmartwioza przychodzi znienacka, powoduje strach, niechęć zmian, zabiera szczęście. Przekonuje się o tym uroczy bohater książeczki dla dzieci, napisanej przez Rachel Bright, wydanej przez Zieloną Sowę.

 

Zmartwiozaur, ponieważ o nim mowa, to niewielki przedstawiciel gadów z epoki jurajskiej, który „miał ten problem, że myślał ciut za dużo. (…) I tak go wciąż dręczyły obawy co do tego, że los mu może przynieść coś nieprzewidzianego”. Mały dinozaur planował słodki piknik, jednak całą radość tego zamierzenia odebrał mu strach oraz niedająca się powstrzymać potrzeba wyszukiwania tego, co może się nie udać. Na szczęście w porę przypomina sobie rady mamy, mówiącej, że „(...) co by się nie działo, to zwykle jakoś będzie”. Słowa otuchy oraz skarbczyk z ukochanym misiem pozwalają Zmartwiozaurowi zrozumieć, że strach ma wielkie oczy i nie trzeba bać się tego, co wcale nie musi nastąpić.

 

Rachel Bright buduje w swej wierszowanej historii obraz częstej (nie tylko dla dzieci) postawy: zrobię dwa kroki w przód, ale jeden w tył, chciałbym, ale boję się, co będzie, jeśli... Wszystkim nam w nowych sytuacjach towarzyszą czasem wątpliwości i stres, ale jako dorośli potrafimy korzystać z wypracowanego przez lata wewnętrznego systemu antywłamaniowego i walczyć; nasze dzieci przeżywają sytuację odwrotną – dla niech większość zdarzeń jest nowe, więc stresogenne, a to, jaki mechanizm zaradczy wypracują, zależy w dużej mierze od tego, jakie wsparcie uzyskają od dorosłych. Bright prowadzi jakby podwójną lekcję-terapię: opowieść o Zmartwiozaurze (słowa uznania za tłumaczenie imienia z Worrysaurus dla Barbary Supeł) ma poprowadzić dziecko od sytuacji trudnej do jej rozwiązania, rodzicowi zaś pokazać, które metody wsparcia dziecka mogą okazać się najkorzystniejsze.

 

Pomimo zawarcia tego ważnego, dwupoziomowego przesłania, „Zmartwiozaur” jest napisany lekko, nie trąci absolutnie nadmiernym dydaktyzmem, ale z wyczuciem, delikatnością i humorem prowadzi przez kolejne strony ciekawej historii. Ta po trosze baśń, po trosze bajka zwierzęca jest doskonałym lekarstwem na poprawę humoru, czyta się ją z uśmiechem wzruszenia i rozczulenia, da się wyczuć ogromny ładunek emocjonalny. Piękne ilustracje Chrisa Chattertona znakomicie uzupełniają treść, momentami nawet biorą na siebie główny ciężar narracyjny tej historii. „Zmartwiozaur” jest doskonałą propozycją na spędzenie rodzinnego wieczoru z kilkulatkiem, stanowi przyczynek do ciekawej i bardzo potrzebnej rozmowy, która niejednego chorego na zmartwiozę może zmienić w Szczęściozaura.

 

Anna Barasińska

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć