Dzieciństwo to z reguły czasem beztroski jednocześnie i nauki w wielu dziedzinach życia. Czasami życie (prze)stawia rzeczy tak, że pozostaje sama nauka, tj. szkoła życia. O tym właśnie jest książka "Wilczek" Katarzyny Ryrych.
Akcja książki dzieje się w czasach PRL-u, a dokładnie w dniach wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Narratorem jest przedszkolak, więc na wydarzenia tamtego okresu patrzymy poprzez jego doświadczenia i emocje.
Opowieść zaczyna się od tego, że nagle zmienia się wszystko w poukładanym, dobrze znanym, małym świecie głównego bohatera - Wiktora zwanego Wilczkiem.
Ulubiony niebieski kubek z żółtym słonikiem rozbija się, co jest reakcją mamy na wiadomość o wprowadzeniu stanu wojennego. Dorośli stają się nerwowi, nie ma czasu na zabawę i żarty z przybranymi ciociami i wujkami. Znika Tata, śnieg na ulicach pozostaje nieodgarnięty, ogrzewanie nie działa (a to zima przecież). Taki właśnie jest stan wojenny widziany oczami małego chłopca, postawionego w centrum wydarzeń.
Autorka pokazuje siłę rodziny, jednoczącej się w trudnej sytuacji, mimo wcześniejszych nieporozumień. Podoba mi się także sposób w jaki przedstawiony jest dialog międzypokoleniowy. To dzięki niemu Wikuś jest w stanie przejść do porządku dziennego nad stratami (jego pluszowy piesek traci oko) i niewygodami spowodowanymi stanem wojennym. Wszystko to dzięki opowieściom (obecnym od zawsze) dziadka o jego uczestnictwie w wojnie.
W czasach kiedy dzieciom dajemy wszystkiego aż za dużo, zasypujemy rzeczami, atrakcjami, zajęciami, etc. ta książka może być zarówno dla nas jak i naszych dzieci lekturą potrzebną.
Moim zdaniem książka ta powinna znaleźć się w kanonie lektur szkoły podstawowej! Bardzo wszystkim polecam.
Aneta Łabuz