Warszawa

Recenzja książki:

Okruszki

Okruszki

Marta Szloser
Monika Rejkowska (Ilustr.)
od 5 do 7 lat
PATRONAT

Dobra dla dzieci, a jeszcze lepsza dla rodziców

„Okruszki” to opowieść o małej dziewczynce, która podczas jedzenia, nawet z zamknięta buzią, pozostawia niemal wszędzie ogromne ilości okruszków. Ona sama nie widzi w tym problemu, w przeciwieństwie do jej rodziny... Rodzice próbują różnych sposobów, by poradzić sobie z okruszkowym bałaganem. Udają się nawet z wizytą do psychologa i wielu innych lekarzy z nadzieją, że ci znajdą przyczynę i wyleczą Marysię z tej przypadłości.

 

Przeciwokruszkowe „zabiegi” opiekunów sprawiają, że nastoletnia już dziewczynka zaczyna mieć wątpliwości czy jest z nią wszystko w porządku. Poczucie odmienności i brak akceptacji sprawia, że Marysia podejmuje drastyczny krok -przestaje jeść... Na szczęście w jej życiu pojawia się ktoś, kto pomaga dziewczynce odzyskać poczucie własnej wartości.

 

Książka spodobała się małemu czytelnikowi. Prosty język, krótkie opisy sytuacyjne, sprawiły, że mój syn słuchał z zaciekawieniem całej historii i ani przez moment nie wykazał znudzenia. Wyłapywał wiele szczegółów np., że brat Marysi obgryza paznokcie. Po lekturze zastanawiał w jaki sposób z zamkniętej buzi mogły wylatywać okruszki. Mieliśmy ubaw wykrzywiając usta na różne sposoby tak, by zrobić szczelinę. Często wracamy do tej pozycji. Książka może stanowić doskonały pretekst do rozmowy o samoakceptacji. Jednak w przypadku mojego synka na taką rozmowę jest raczej za wcześnie.

 

Na pochwałę zasługuje również ilustratorka Monika Rejkowska. Ciekawe, estetyczne ilustracje przykuły uwagę nawet młodszego syna. Starszy natomiast zaskoczył mnie analizą mapy okolicy zamieszkania głównej bohaterki. Zanim ja zdążyłam przyjrzeć się obrazkowi, on na podstawie śladów okruszków wywnioskował, którędy chodziła Marysia.

 

Uważam, że książka jest bardzo dobrą propozycją nie tylko dla dzieci, ale także (a może przede wszystkim) dla samych rodziców. Zmusza do refleksji. Czy my akceptujemy dzieci takimi, jakimi są? Czy nie chcemy w dobrej wierze ich korygować, czy nie wytykamy ich przywar i niedoskonałości? Czy budujemy u dzieci poczucie własnej wartości, a może wręcz przeciwnie?

 

Jakimi powodami kierowali się rodzice Marysi? Czy chodziło tylko o bałagan, czy może bali się, że przez swoją odmienność zostanie wykluczona z grupy?

 

Paulina Kuleta

mama dwóch synów w wieku 2,5 i 4,5 lat

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć