Cóż mogę napisać po przeczytaniu? Nie można żadnym słowem oddać emocji i nauk, które niesie ze sobą ta lektura… Książka dla dzieci i młodzieży.
Ja, dorosła kobieta, swobodnie poruszająca się w obszarach emocji, traum, niepełnosprawności, edukacji, dziecięcego postrzegania świata, czytając tę książkę płakałam dobrych kilka razy… Zasiadłam do lektury w mazurskich, pięknych okolicznościach, leżąc na pomoście i podziwiając wschód słońca. Przecudny poranek, w którym wydawało mi się, że nic mnie nie poruszy bardziej niż piękno przyrody, i w którym wydawało mi się, że wiem o problemach tak wiele, że nie poruszy mnie książka dla bardzo młodych czytelników. O, jak bardzo się myliłam…
I wiem, jak wiele jeszcze nie wiem, jak wiele muszę się nauczyć, jak życie jest nieprzewidywalne, trudne, ale i cudowne.
I jak nie jest łatwo znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego… I jak niekiedy niby proste sytuacje są głębokie i ważne.
I nie mogę się pozbyć myśli o wyspach tych, którzy byli znaczący w moim życiu.
Czy książka może nieść coś wartościowszego? Czy coś innego może lepiej oceniać jej wartość niż to, że po przeczytaniu w głowie i w sercu zasiane są jak ziarna kiełkujące pytania? Że pobudza do refleksji? Że popycha do szukania odpowiedzi?
Ile razy w życiu spotykałam, albo sama byłam wielorybem, wyrzuconym przez życie na mieliznę obok małej, samotnej wyspy? Ile razy spotkałam Pippi, albo sama nią byłam? Ile razy nie pospieszyłam jej na ratunek?
Pippi, jak niebieska chmura; pleciony koszyk z niebieską wstążką; wielkie dłonie; puste miejsce, które należało do Mamanioła, na którym nie chciała usiąść inna kobieta, bo przestraszyła się Pippi; świat, w którym każde słowo ma tylko jedno znaczenie; wyspa, na której jest się samemu… Obrazy, słowa, znaczenia kotłują się w mojej głowie. „Wyspa mojej siostry” to książka, która „zostaje”. Która „zostaje”, zmienia, wprowadza (jeśli tylko jej pozwolimy) w nasze życie inną jakość.
Absolutnie każdy powinien przeczytać o życiu Marysi i jej niepełnosprawnej siostry.
I jeszcze jedno - absolutnie każdemu życzę odwagi, by potrafił dopłynąć do nieznanej wyspy i postawić na niej swoją nogę.
Agnieszka Jelińska-- Hok
pedagog i rodzic