Ci dwaj sympatyczni młodzieńcy wciąż (a może nigdy?) się nie starzeją. Choć ich wielbiciele sprzed lat „nieco” już urośli to oni, z udziałem współczesnych autorów, zapraszają do wspólnego przeżywania swoich przygód przedstawicieli kolejnych już pokoleń. Tym razem, co może nie jest zaskakujące (któż nie pamięta wszak ich wielkiej podrózy w 80 dni dookoła świata) czytelnicy zostają wciągnięci w kolejna pogoń – tym razem śladami zaginionej (a raczej porwanej) lalki – ukochanej, mówiącej „spaghetti” i robiącej siku zabawki należącej do znajomej dziewczynki. Szalony pościg zaczynający się na plaży prowadzi przez Australię, zahaczając o Stany Zjednoczone, znów wiodąc do rodzimych zakątków – nadmorskiej Krynicy.
A wszystko dlatego, że gdy wyjeżdżając z rodzicami oraz państwem Kiełbasińskimi wraz z ich córką Manią, przychodzi nudzić się nad brzegiem morza to przyjść może też do głowy ściągnięcie na komórkę nieznanej aplikacji. Może też pobudzić ciekawość pewien dołek w piasku. Aborygeni, Samobieżny Wielbłąd Dalekiego Zasięgu, turystyczny helikopter Klops Dwa, lecący na jego płozie niewielki człowiek z wąsikiem – prawda, że zachęca to do sięgnięcia po książkę? A na dodatek znaleziona w piachu wizytówka „Stiwen Killmajster – złodziejstwo, kradziejstwo, usługi przestępcze” - może i staje się zapowiedzią jakiś kłopotów, ale zarazem gwarancją tego, że będzie się sporo działo. Nieustraszeni tropiciele lalki wraz z emerytowanym górnikiem Januarym Marcem przeżyją jeszcze sporo przygód – ot, chociażby skorzystają z usług firmy Kurier Błyskawica.
Koniec końców, gdy lalka szczęśliwie wraca do swej właścicielki, chłopcy – do zaniepokojonych zniknięciem synów rodziców - czytelnikom trafia się jeszcze nie lada gratka: dodatkowy rozdział „Przewodnik podróznika” zawierający zadania do wykonania – na przykład krzyżówkę, tajemniczy list, przeznaczone do pokolorowania flagi. Niezbyt trudne, ale sympatyczne. Jest też arkusz odpowiedzi do zabawnych pytań wieńczących każdy z rozdziałów. Przytoczę chociaż jeden z przykładów: czy wiecie, które dania podajemy z przymrużeniem oka? Okazuje się, że te, których nieuważnie doglądaliśmy...
Bardzo zabawna ta podróż. Taka właśnie z przymrużeniem oka. Zarazem bardzo aktualna, dzięki wykorzystaniu zdobyczy techniki, które, oczywiście oprócz wyobraźni, pomogły w przemieszczaniu się z miejsca na miejsce, z przygody do przygody. Dowcip, wartka akcja, zaskakujące rozwiązania i do tego jak zwykle porządne wydanie oraz typowe Bolkowo – Lolkowe ilustracje . Warto mieć i warto w pościg, tropiąc pewną lalkę, się udać.
Mama Anna