Gdy dorosnę, zostanę...
Jedną z ulubionych zabaw w dzieciństwie, przynajmniej za moich czasów, było przerzucanie się nazwami zawodów, o których się marzy, choć często nie ma się o nich pojęcia. W dodatku pula możliwości nie była zbyt obszerna. Przewijały się piosenkarki, stewardessy, sklepowe, fryzjerka, czasem policjanci i strażacy. Dziś w wyborze „poważnego” zawodu pomoże naszym dzieciom wydawnictwo Bajka. W książce „Fach, że ach!” mały czytelnik ma okazję poznać profesje zdecydowanie bardziej atrakcyjne niż mojemu pokoleniu mogło przyjść do głowy.
„Fach, że ach!” to idealna książka na czas, gdy dzieci zaczynają nas pytać: a czym zajmuje się barista, kaskader albo co można robić na kosmodromie? To tylko bardziej wyszukane przykłady, ale zanim dzieci nas zaskoczą – przygotujmy się!
„Fach, że ach!” to świetna zabawa dla rodzica i dziecka. Każda pięknie narysowana tu rozkładówka to propozycja tematyczna miejsca, w którym można spotkać zawody z danej branży. Od farmy na wsi po lotnisko, teatr czy wspomniany przeze mnie kosmodrom. Na rozkładówce zazwyczaj znajdziemy budynek czy miejsce w tzw. przekroju, dzięki czemu widzimy wnętrze hotelu, szpitala czy muzeum. A w środku tłum postaci, z których każda wykonuje adekwatny do miejsca zawód. W hotelu trafimy na portiera, recepcjonistkę, boya hotelowego, ale także panią sprzątaczkę, kelnera, kucharza czy ochroniarza, na stacji kolejowej – na konduktora, maszynistę, ale także toromistrza. Na kolejnej stronie czeka na nas szczegółowy opis pojawiających się na właśnie obejrzanej rozkładówce zawodów, zatem możemy wyłuszczyć ciekawskiemu potomkowi, na czym dana profesja polega.
Książeczka przyciąga ciekawskie rączki. Już okładka – bardzo przyjemna w dotyku! - zachęca do kontaktu, a dalej jest tylko lepiej. Kolorowe i czytelne rysunki, ciekawie pokazane kolejne przekroje tematyczne, no i przystępne opisy zawodów. Co więcej, z książeczki skorzystają nie tylko uczące się czytać siedmiolatki, czy czytający trzecioklasiści, ale nawet dwuletnie brzdące, które uczą się mówić. Rozkładówki wspaniale objaśniają świat takim ciekawskim odkrywcom. W szpitalu widzimy, jak lekarz bada gardło, wyrywa zęba, jak pani rodzi dziecko – dzięki czemu np. opowieść o tym, że mama niedługo pójdzie do szpitala, żeby urodzić siostrzyczkę, nabierają zupełnie innego znaczenia. Można przygotować malucha przed pierwszą wizytą w muzeum, teatrze, wreszcie znajdziemy tu postacie ukochane przez nasze dzieci z ulicznego podglądactwa – panów strażaków, kierowców ciężarówki czy koparki, wreszcie policjantów. Trochę łatwiej też będzie można wytłumaczyć, co właściwie robi mama przyklejona do komputera.
Jako mama dwulatka przyznaję, że codziennie spędzamy nad książeczką sporo czasu, na razie głównie „odwiedzamy” szpital i atelier oraz muzeum, ale ostatnio pojawiło się zainteresowanie dworcem kolejowym. A ile jeszcze miejsc i zawodów przed nami!
Kasia Kazimierowska