Cztery bajki. Czterech bohaterów. Cztery spojrzenia na rzeczywistość, która raz bawi, raz zasmuca, a czasem przeraża. Cztery prawdy życiowe. Wszystko spisane wierszem.
Doskonały materiał sceniczny. Gotowy przepis na ucztę czytelniczą dla małych i dorosłych lub dziecięcy teatrzyk w egzotycznym sosie.
Wydawnictwo MUZA SA tchnęło nowe życie w „Cudowną brodę szacha” i chwała mu za to. Książka Anny Świrszczyńskiej doczekała się, po pięćdziesięciu sześciu latach, swojego drugiego wydania, które od razu zawładnęło moim mózgiem i sercem. Nie bez powodu.
Wzrusza historia tygrysa w kwiatki, który swoje miejsce na Ziemi odnajduje dopiero w cyrku – oazie dziwności. Uczy opowieść o chciwym Achmedzie, ruszającym w pogoń za jednym groszem. Zachwyca bajka o woziwodzie. Wreszcie zmusza do zastanowienia powiastka o tytułowym szachu i jego drogocennej brodzie. Cieszy lekka w odbiorze, dynamiczna forma bajek, aktywizująca czytelnika do udziału w literackiej przygodzie. Całość podana w bardzo estetycznej oprawie graficznej i wzbogacona ilustracjami znakomitego Jana Lenicy ma również ogromną wartość edytorską.
Trzymając w ręku „Cudowną brodę szacha” trudno nie zgodzić się, że warto wspierać inicjatywy przywracające nowym pokoleniom czytelników skarby przeszłości.