Szymon Radzimierski, Dziennik łowcy przygód. Extremalne Borneo to niezwykła książka! O ile podobne pozycje literackie są równie interesujące pod względem treści, tak samo barwne pod względem ilustracji, o tyle ta opowieść jest jeszcze bardziej nasycona przygodami, zdradza więcej szczegółów i ciekawostek survivalowych, tchnie większym humorem i sytuacyjnym i językowym … słowem autor „uczy się” od poprzedników, a słowa swoje kieruje do nieco ciut starszych odbiorców. Czcionka jest tu zdecydowanie mniejsza (ale nadal atrakcyjna dla oka młodego czytelnika), język - ładny, wyważony, choć Szymon, jak każdy chyba, nastolatek nie stroni też od języka potocznego.
Akcja książki jest wprost zawrotna, jedna przygoda goni drugą. Są one rzeczywiście ekstremalne! Dotyczą przedzierania się przez nieskażone cywilizacją tereny, wspólnego z rdzennymi mieszkańcami spędzania czasu, jedzenia niezwykłych potraw itp. Autor poznaje zarówno świat przyrody: florę i faunę, jak i ociera się o kulturę, zwyczaje, normy mieszkańców Borneo, spotyka też rówieśników i opowiada nam, czytelnikom o ich sposobie spędzania czasu. Niektóre z opisanych wydarzeń wywołują dreszczyk emocji, inne są nieco zabawne, wszystkie zaś bardzo ciekawe!
W książce są mapy, fragmenty komiksów, zdjęcia, w tym zbliżenia na niezwykłe zwierzęta, czy misternie wykonane ozdoby, własnoręcznie sporządzone zapiski, wskazówki, jak rozbić namiot czy ciekawostki, do czego wykorzystać bambus itp. Są stemple dające sygnał czy dana sytuacja jest miła i śmieszna, czy też lekko groźna … W książce znajdują się też dodatki: gra, quiz, krzyżówka, a nawet propozycja tajnego szyfru … nie pozostaje nam nic innego tylko uzbroić się … w kubek ciepłego kakao, wdziać na siebie ochronny i nieprzemakalny … koc i wyruszyć z Szymonem Radzimierskim … na extremalne Borneo.
Polecam mama Zosi i Hani
Anna Kowalska